*1*

7.2K 298 171
                                    

-Dobra to cześć?- Kirishima zaśmiał się cicho i zakłopotany podrapał się po karku. 

Bakugo chwilę się na niego zapatrzył i no cóż nie mógł odwrócić wzroku. Niepewność bijąca od czerwonowłosego była wręcz słodka i taka niewinna. Właśnie mieli się żegnać i rozejść do swoich domów, bo jest już dość późno i robi się ciemno, a oboje się zagalopowali i czas im minął szybciej niż kiedykolwiek kiedy rozmawiali między sobą. No doba to Kikishima trajkotał, a blondyn słuchał jego melodyjnego głosu. 

-Ta, siema.- mruknął i schował ręce do kieszeni chcąc już iść i zamknąć się w swoim pokoju, myśląc o chłopaku przed nim stojącym. 

Kiri chwilę się wahał, ale po chwili szybko nachylił się nad blondynem i cmoknął go w policzek i szybko zniknął z pola widzenia Bakugo. Blondyn stał w miejscu chwilę, analizując co się stało przed chwilą, a na jego policzki wpłynęły rumieńce. 

-Jebany, walnięty kurwa szczur.- syknął pod nosem i ruszył powolnym krokiem do domu. 

Nikt jednak nie przewidział, że po drodze będzie musiał stanąć do walki z rabusiami, chcących okraść jakiś domu. Walka była nie sprawiedliwa, bo blondyn zaczął drugi rok w  liceum U.A  i niemieli szans. Dodatkowo emocje go roznosiły i już po kilku chwilach napastnicy byli pokonani i zbierali się z drogi. Jednak jeden zdołał dotknąć jego ramienia, a Bakugo nic sobie z tego nie zrobił i poszedł dalej do domu uprzednio kopiąc mocno drugiego. Nie zawracał se głowy dzwonieniem po policję, bo usłyszał wycie syren radiowozów, kiedy już był jakiś kawałek od miejsca zdarzenia. 

Zajebiście, pomyślał i wszedł do domu. Jednak jego chwila spokoju nie trwała długo, bo jak znalazł się w swoim pokoju to o jego ciele rozniósł się ból. Po kilkinastu minutach udało mu się zasnąć. 

Nikt nie mógł przewidzieć tego co się stało następnego dnia i kilku kolejnych. 

<3

No cóż natchnęło mnie na takie coś i postaram się jakoś ułożyć opowieść w tym temacie. 

Aloha

KIRIBAKUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz