Twoje kłamstwo

1K 125 44
                                    

- Cześć Odasaku. Dawno się nie widzieliśmy... - Czekoladowooki brunet usiadł na trawie. - Byłem ostatnio trochę zajęty. Wybacz.

Był piękny słoneczny dzień. Koniec wiosny i początek lata. Promienie, porannego słońca ogrzewały delikatnym ciepłem. Wiał delikatny wietrzyk. Przyjemnie. Był też słyszalny śpiew ptaków, jednak poza tym panowała cisza.

Ciemnowłosy detektyw przyszedł odwiedzić swojego przyjaciela. Poprawił swój beżowy płaszcz i siadł na zielonej, lekko pokrytej poranną rosą trawie. Nie przejął się tym, iż mógł ubrudzić sobie jasne spodnie lub choć je zwilżyć. Oda był najważniejszy.

Oda Sakunosuke był przyjacielem Dazaia już od kilku lat i zawsze się świetnie dogadywali. Rozumieli. Odasaku, bo tak nazywał go młodszy, często dobrze radził brunetowi i mu pomagał. Był opiekuńczym i bardzo dobrym człowiekiem, i dawniej członkiem Portowej Mafii w czasie kiedy ciemnooki do niej należał. Mężczyzna sam "namówił" go do odejścia.

- Wiesz... potrzebuję rozmowy. Dużo się wydarzyło. - Brunet oparł się plecami o pień drzewa i spojrzał w jego rozłożystą koronę. Liście minimalnie się kołysały pod wpływem wiatru. Westchnął. - Wszystko mi się posypało. - Dodał.

Jego najlepszy przyjaciel tylko słuchał. Od dłuższego czasu tak było. Milczał, a Dazai mówił. Osamu był detektywem już kilka lat. Nosił białe bandaże na nadgarstkach i szyi. Kiedyś też miał jeden przysłaniający oko, jednak Oda mu go raz zerwał. Nie zawiązał go później nigdy więcej.

- Pamiętasz pewnie jak opowiadałem ci o Nakajimie? Opanował swoją zdolność. Miło prawda? Nauczył się panować nad sobą, Akutagawa też. Go również pewnie pamiętasz. Mój dawny uczeń. - Westchnął cierpiętniczo. - Cieszę się, że chociaż im się jakoś układa i są spokojni o siebie oraz swoje życie po wojnie z Gildią, kiedy we mnie szalej burza. Wiesz doskonale, że nie potrafię mówić o uczuciach. Zawsze je ukrywam, tylko przed tobą zdejmuję swoje maski. - Przeniósł swoje puste spojrzenie na jeden z leżących na trawie kamieni. - Teraz też chcę je zdjąć, aby odetchnąć choć na chwilę.

Osamu nigdy nie potrafił okazywać tego co czuł, lub chociażby dawać konkretne znaki. Dusiło go to czasem. Teraz też. Miał ochotę krzyczeć, że życie go nienawidzi. Po części tak było, a przynajmniej właśnie tak czuł. Prawie wszyscy, na których mu zależało, odchodzili. Na różne sposoby, głównie wtedy kiedy pokazywał im swoje prawdziwe oblicze. Kiedy zaczynał kogoś darzyć względnym uczuciem. Kiedy zaczynało mu zależeć, w jakikolwiek sposób. Najzwyczajniej go opuszczali. Teraz się bał, iż to się powtórzy. Że znowu zostanie odrzucony.

- Kochałem Cię kiedyś, nie tak jak przyjaciela. Nawet ci o tym powiedziałem. Wspomniałem też, iż jesteś sensem dla którego nadal istnieję. - Zaśmiał się nieszczerze. - Odrzuciłeś mnie, mówiąc iż jestem dla ciebie za młody i pozwoliłeś sobie o tym zapomnieć. Nadal byliśmy najlepszymi przyjaciółmi, a ja szukałem innego sensu swej egzystencji. Kiedy go nadal nie znajdywałem próbowałem kilkukrotnie popełnić grzech, jakim jest samobójstwo. Nawet parę razy sam mnie uratowałeś w ostatniej chwili. Po jakimś czasie jednak stwierdziłeś, że sensu życia którego tak bardzo szukam... nie ma. - Brunet zacisnął pięści na kilku kłosach wilgotnej trawy. - Skoro go nie ma, to dlaczego inni go odnaleźli? To okropne i niesprawiedliwe. Zazdroszczę im momentami. Atsushi chcę żyć dla ludzi, aby im pomagać. Akutagawa chce żyć aby stawać się silniejszym. - Urwał jeden kłos i zaczął go obrywać. - Ostatnio jednak przyłapałem się na tym, iż nie ciągnie mnie do kolejnych prób skończenia ze sobą. Pomyślałem, że może odnalazłem swój sens...

Zawiał nieco silniejszy wiatr. Ptaki siedzące na drzewie nad głową Osamu odleciały. Teraz nastała kompletna cisza, którą przerwał brunet swoim westchnieniem. Rozejrzał się wokół siebie. Nie było nikogo. Uśmiechnął się delikatnie i wrócił do wyrywania kłosów zielonej trawy wokół siebie.

Twoje kłamstwo (Bungou Stray Dogs - Soukoku/Odazai) //One-ShotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz