Rozdział V

168 14 16
                                    

Rozdział V | Powód
────────────────────────

     Lekko roztargniony Dumbledore, wymalował na twarzy życzliwy uśmiech, którym sprowadził przepełnionych wspólną nienawiścią chłopców z powrotem na ziemię. Harry rozpustnie przeklnął blondyna pod nosem i pokierował swój wzrok na dyrektora, przyglądającego się Malfoy'owi w osłupieniu. Blondyn poruszył się niespokojnie, karcąc się za to w myślach. Spróbował przybrać mniej kompromitujący wyraz twarzy; zamiast tego zmartwił się jeszcze bardziej. Brunet najwyraźniej dostrzegł roztargnienie swojego rówieśnika, ponieważ zachichotał bezgłośnie; dzięki nagłemu napadowi rozbawiania, uciszył się w środku – nie to co Draco. Blondyn stał w gabinecie dyrektora jak sparaliżowany. Nie mógł wiedzieć z jakiego powodu Dumbledore wbija w niego swoje świdrujące spojrzenie. Drżał z obawy przed możliwością powiadomienia jego ojca o zaistniałej sytuacji. Chciaż, skąd dyrektor miałby przedwcześnie wiedzieć o tym, co miało miejsce. Przyczyna zdziwienia starca musiała być inna.

     Wciąż rozbawiony, Harry odchrząknął i delikatnie kopnął Malfoya w nogę, żeby nieco go ocucić. Blondyn zaklnął i poznając powód bólu w prawej nodze, obrzucił Harry'ego lekceważącym spojrzeniem. Brunet po raz kolejny parsknął śmiechem, po czym zwrócił się niby do dyrektora, niby sam do siebie:

     — Profesor McGonagall nas tu przyprowadziła.

     Dumbledore kiwnął głową w zrozumieniu, nawet nie patrząc na Harry'ego. Wciąż ukradkiem spoglądał na Draco.

     — Co takiego miało miejsce, że Minerwa postanowiła zaprowadzić was do mnie? — odchrząknął dyrektor, kierując pytanie bezpośrednio do Draco.

     — Sam się zastanawiam — mruknął blondyn, lecz gdy wypowiedziane słowa dotarły do niego, dodał: — Zakłóciliśmy śniadanie w wielkiej sali. Niestety nie mam pojęcia... dlaczego profesor nie rozwiązała tej sprawy na miejscu.

     Dyrektor zmarszczył czoło. Trwał tak kilka sekund, po czym kontynuował serię pytań:

     — Co konkretnie wydarzyło się w wielkiej sali, Panie Malfoy?

     Blondyn drgnął lękliwe i spojrzał z namacalnym błaganiem na Harry'ego, gdy tylko Dumbledore chwilowo stracił czujność. Jego ruchy warg ułożyły się w słowa: on nie może się dowiedzieć. Brunet uśmiechął się kpiąco w jego stronę i odpowiedział na zadane przez dyrektora pytanie.

     — Malfoy użył na mnie zaklęcia Mobilicorpus.

     — Z jakiego powodu? — dopytywał Dumbledore, patrząc na blondyna. Tym razem to on uśmiechnął się kpiąco.

     — Potter źle wypowiadał się o moim pochodzeniu. Stwierdził, że jedyne co mnie utrzymuje przy życiu to wpływy ojca. Gdyby nie on byłbym martwy. Tak twierdził Potter. I może wina leży po stronie mojej lekkomyślności, ale niech dyrektor się zastanowi co musi kryć się w Potterze, że bez żadnych skrupułów wypowiada takie rzeczy. Musiałem jakoś zareagować. Wiem, że nie obejdzie się bez kary, ponieważ to mój wybuch był głównym powodem zakłócenia uczty, ale niech pan poświęci chwilę słowom Pottera.

     Harry zbladł i zamrugał kilka razy, by przywołać się do porządku. Nie mógł uwierzyć, że to kłamstwo tak łatwo przeszło przez usta Malfoya. Przecież on jeszcze przed sekundą był odurzony pytaniami Dumbledore'a! Dopiero po chwili do bruneta dotarła jeszcze jedna sprawa – Malfoy swoim przemówieniem nabawił Harry'ego dwa razy większej kary.

     — Rozumiem, popełniłeś poważne wykroczenie, Panie Malfoy. Postąpiłeś lekkomyślnie. Radzę następnym razem zapanować nad swoimi emocjami. Na twoje szczęście, zaklęcie nie jest szkodliwe, więc kara nie będzie ciężka — oznajmił. —  A co do ciebie, Harry... rozumiem, że nie masz dobrych stosunków z Draconem, ale na takie słowa nie zasługuje żaden człowiek. Zawiodłem się na tobie — stwierdził, nawet nie patrząc na Harry'ego.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 11, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

zasiany początek | drarry [zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz