One shot

32 2 4
                                    

Patrząc wstecz wszystko zaczęło się sypać już pół roku temu, jednak pełen nadziei wierzyłem, że jestem w stanie uratować ten związek. Codziennie pełen zapału gotowałem obiady, oczekiwałem ukochanego po jego pracy, wysłuchiwałem jego narzekania na wydarzenia minionego dnia, ogarniałem go, gdy wracał pijany z wyjścia na piwo ze współpracownikami. Mimo moich usilnych starań widziałem jak z dnia na dzień oddalamy się z Chanyeolem od siebie. Ciągle się czegoś czepiał, ciągle mu coś nie pasowało, a to trochę za słone, a to za dużo sosu nalane, a to źle krzesła postawione. Cierpliwie to znosiłem, jednak wszystko ma granice, moja wytrzymałość też.

–Nic nie robisz całymi dniami, może w końcu byś się wziął za siebie, co?! –Chan wstał gwałtownie od stołu wywracając przy tym krzesło, które narobiło hałasu.

–Przecież studiuję, wiesz, że trochę mi to czasu zabiera, a jeszcze dochodzi dbanie o to mieszkanie i...

–Czyli teraz to moja wina, tak?! –przerwał mi i zaczął powoli zbliżać się w moją stronę. –Moja wina, że pracuję na utrzymanie twojej szanownej osoby, żebyś miał co do tej gęby włożyć i żebyś miał dach nad głową, tak? –złapał mnie mocno za ramię, na co zasyczałem pod nosem.

–Puść proszę, to boli. –starałem się wyrwać swoją rękę z jego uścisku już wiedząc, że jutro zobaczę tam siniaki. –I oczywiście, że to nie twoja wina, po prostu zbliża się termin oddania prac dyplomowych, dlatego ostatnio nie miałem czasu na siłownię.

–Oczywiście jedynie co masz to wymówki, tylko to potrafisz dobrze. –w końcu puścił mnie i odszedł kawałek, na co delikatnie odetchnąłem z ulgą i rozmasowałem bolesne miejsce. To był pierwszy raz, kiedy mój ukochany tak się na mnie wyżywał, więc nie wiedziałem do końca jak zareagować. Prawda była taka, że od czasu, kiedy dostałem temat i zacząłem pisanie pracy licencjackiej zaniedbałem dbanie o figurę i trochę mi się przytyło, jednak nie uważałem tego za powód do takiej awantury.

–Wybacz, że moim priorytetem aktualnie jest zdobycie stopnia naukowego, który pozwoli mi w końcu na rozpoczęcie pracy. –odpyskowałem zły na niego.

–Nie no, rozumiem, ale to nie znaczy, że masz przy tym zaniedbywać mnie i moje potrzeby. –wysyczał patrząc na mnie groźnie i oparł się jedną dłonią na stole.

–Ja zaniedbuję twoje potrzeby? –spytałem oburzony. –Ja? A kto ci obiady codziennie robi? A kto cię przebiera jak wracasz pijany do domu, co? Myślisz, że to samo się robi? –zacząłem w emocjach wymachiwać rękoma na różne strony czując rozsadzającą mnie energię.

–Ta, robisz to, a co z moimi fizycznymi potrzebami, co? Ostatnio szybko chodzisz spać, nie dasz mi się zaspokoić i jeszcze przytyłeś. –wytknął mi zataczając w powietrzu drugą dłonią w kierunku mojego ciała pokazując na twarzy jak bardzo zniesmaczony jest widokiem przed nim.

–Ty chuju. –wysyczałem rozeźlony.

–Jak mnie nazwałeś?! Ty darmozjadzie! Ja tu z siebie daję wszystko, żebyś miał gdzie spać, a ty nie możesz nawet mnie zadowolić i jeszcze takie odzywki?! –to mówiąc złapał za leżący na stole talerz ze spaghetti i zrzucił go sprawiając, że potrawa wylądowała na ścianie i podłodze. Danie, które uważał za swoje ulubione, które nauczyłem się gotować do perfekcji, żeby był ze mnie zadowolony. Danie, na którego składniki zawsze muszą znajdować się w domu. Wzdrygnąłem się na huk i cofnąłem o krok. Chanyeol nigdy nie był taki agresywny, nigdy nie podniósł na mnie ręki, a tu nagle coś takiego. Jednak postanowiłem nie dać się zastraszyć.

–Sam zaproponowałeś taki układ! Ty pracujesz, ja kończę studia, a później kupujemy coś większego i płacimy już razem. Co się nagle zmieniło, co? Masz kogoś na boku? To by tłumaczyło twoje ciągłe wyjścia i powroty późną porą... –pokręciłem głową uświadamiając sobie jak wiele rzeczy nagle miało sens. –Młodszy jest? A może to ona? –spuściłem głowę pokonany i przetarłem zmęczone oczy dłonią. –Przecież moja waga jest taka tylko chwilowo! Po obronie zacząłbym ćwiczyć i wrócił do formy. Przecież te dodatkowe siedem kilogramów szybko bym zgubił. Czy to naprawdę jedyny powód dla którego mnie zdradzasz? –spytałem smutny podnosząc wzrok i łącząc nasze spojrzenia.

–Nie, jest inny powód. –te słowa były dla mnie jak policzek w twarz. Czyli jednak znalazł sobie kogoś innego. –Robi lepsze spaghetti od ciebie, twoje jest bez smaku, szczerze powiedziawszy. –to mówiąc ruszył do wyjścia. –Spakuj się, jak wrócę ma ciebie tu nie być. –ubrał buty, zabrał kurtkę, po czym wyszedł. W szoku patrzyłem za nim niedowierzając. Skończył trzyletni związek przez potrawę? Kolana się pode mną ugięły i upadłem na ziemię tuż obok leżącego już tam makaronu.

Ulubiona potrawa |ChanbaekWhere stories live. Discover now