• prolouge •

98 10 18
                                    

   Październik kojarzy się ludziom z deszczowymi wieczorami przy ciepłej herbatce z chłopakiem, lub lasami, pokrytymi złocistymi liśćmi, które z biegiem czasu opadają na ziemię. Takich skojarzeń nie posiadała jednak pewna dziewczyna.


  Oglądała dość rozmazane widoki za szybą auta, trzymając mocno ramiączko swojego plecaka. Wyglądała na wystraszoną, jakby właśnie zaraz miała iść do komory gazowej. Niestety, nastolatka tak się czuła.

  Radio umieszczone w pojeździe wygłuszało odgłos niewielkiej mżawki na zewnątrz. Muzyka dobiegająca do jej uszu dawała znać, że zaraz pogrąży się we śnie, bowiem jechała już czwartą godzinę, a droga do nowego domu nie kończyła się.

Spojrzała na mężczyznę kierującego samochodem. Wyglądał dla niej jak ktoś obcy. Mimo wszystko jednak był jej ojcem. Dalej nie wierzyła w to, co stało się zaledwie tydzień wcześniej. Nie chciała wierzyć.

Jeszcze kilkanaście dni temu dziewczyna żyła pełnią życia w otoczeniu licznej grupy przyjaciół i ukochanego chłopaka. Nie obchodziło ją zdanie rodziców, którzy starali się o nią troszczyć. Bawiła się na imprezach, nie wracała często do domu. Paliła, piła i kochała ten właśnie sposób życia. Mamie dziewczyny wyraźnie nie podobało się zachowanie swojej córki, która przez złe towarzystwo często wpadała w kłopoty.

  Pewnego dnia po powrocie z hucznej imprezy, nastolatka zastała roztrzęsioną matkę. Kobieta załkała, pytając "gdzie byłaś?". Córka zdenerwowana wyznała, żeby przestała się do niej odzywać, bo jest naprawdę nikim. Wybiegła z domu i szlajała się po mieście przez kilka godzin.

  Kiedy wróciła, zastała koszmar. Kilka ambulansów, radiowozy i wiele zamieszania wprawiły ją w zdezorientowanie. Okazało się, że matka dziewczyny popełniła samobójstwo. Wtedy życie nastolatki zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni.

   Zaczęły trapić ją ogromne wyrzuty sumienia, popadła w depresję. Zerwała kontakt ze swoimi patologicznymi przyjaciółmi i zakończyła związek z psychicznym chłopakiem. Tuż po pogrzebie ojciec dziewczyny postanowił zacząć swoje życie od nowa, wyjeżdżając na daleką północ.

"Zaraz będziemy" oznajmił mężczyzna dziwnie miłym tonem. Zacisnął dłonie na kierownicy i skupił się wyłącznie na drodze.

  Dziewczyna wiedziała, że tylko udaje, ponieważ nie było w porządku. Oboje nie mogli pogodzić się ze stratą kogoś ważnego.

"Mi Rae, cieszysz się?" zapytał, zerkając na nią przez przednie lusterko. Ona mruknęła coś pod nosem i powróciła do przyglądania się miastu.

  Mężczyzna nie oczekiwał odpowiedzi na pytanie. Wiedział, że jego córka nie jest w stanie rozmawiać. Uważał jednak, iż najlepiej byłoby zapomnieć.

  Kiedy pojazd zatrzymał się pod blokiem mieszkalnym, Mi Rae podniosła wzrok i od niechcenia wysiadła z samochodu. Podczas wypakowywania walizek przez jej ojca, dziewczyna zdążyła znaleźć mieszkanie i udać się do swojego pokoju. Wszystko było już na swoim miejscu oprócz ubrań i rzeczy osobistych.

  Mi Rae usiadła na łóżku i oglądała panoramę miasta. Słońce, które było naprzeciw niej zachodziło za kolorowe budynki mieszkalne. Po chwili oglądania postanowiła rozpakować się.

  W czasie sprzątania usłyszała dzwonek do drzwi. Mi Rae westchnęła i udała się w stronę wejścia. Kiedy uchyliła je, dostrzegła wysokiego, bardzo przystojnego chłopaka. Ubrany był cały na czarno - golf, płaszcz, dżinsy i trampki. Posłał dziewczynie ciepły uśmiech i ukłonił się.

"Mieszka tutaj pan Choi?" spytał, przeczesując ręką włosy i ukazując dokładniej swój elegancki, złoty zegarek, którego dziewczyna wcześniej nie zauważyła.

"Od dzisiaj tak" odpowiedziała cicho. " Jakiś czas temu wyszedł" rzekła, patrząc na chłopaka. "Mam mu coś przekazać?"

"Nie, to raczej prywatna sprawa" schował swój telefon do kieszeni.  "Wiesz może kiedy wróci?" zadał pytanie z nadzieją, że w końcu się dowie. Mi Rae pokręciła głową.

"Możesz na niego poczekać w środku" zaproponowała, odsuwając się od drzwi. Brunet chętnie wszedł do środka, uprzednio zdejmując obuwie.

Skierowali się do salonu, gdzie chłopak usiadł na kanapie. Uśmiechnął się ponownie w stronę dziewczyny.

"Jestem Seong Hwa" zaczął. "Nie wiem, czy ojciec już ci to mówił, ale będziesz-"

"Ah, już jesteś!" ojciec dziewczyny rozpromienił się, kiedy po wejściu do domu ujrzał gościa.

"Tak, dzień dobry" ukłonił się nisko, odsyłając uśmiech.

Dziewczynę dziwiło to wszystko. W ogóle nie miała pojęcia, o co może chodzić. Patrzyła na rozmawiających mężczyzn z lekkim zdezorientowaniem, nie wiedząc co zrobić. Tematy się nie kończyły, a Mi Rae czekała na ten prywatny odłam rozmowy.

"Córko" zaczął z fałszywym uśmiechem ojciec. "To jest Park Seong Hwa, będzie jak twoja prawa ręka. Zawsze postara się pomóc i będzie pełnił rolę twojego najlepszego przyjaciela" objaśnił i widząc zakłopotanie dziewczyny odrząknął, po czym wyszedł.

Ona wiedziała, że ten stary biznesmen będzie chciał ją ograniczać. Podsunął jej szofera pod nos myśląc, że może wszystko. Rzecz biorąc to logiczne, ale mimo wszystko to nie jest najlepsze wyjście.

Tak więc została sama z nowo poznanym przyjacielem na przymus. Fakt, było to okropne uczucie, lecz Mi Rae nie zaprzątała sobie tym głowy. Już jutro idzie do nowej uczelni. Studiuje ona medycynę, pomimo, że nigdy tego nie chciała robić. Wszystko stało oczywiście za przymusem ojca.

"Chcesz coś do picia?" zapytał Jongin, kierując się w stronę kuchni. Wydawał się być miłym i porządnym człowiekiem.

"Poproszę wodę" rzekła dziewczyna. Wpatrywała się znów w słońce, które zdążyło już znikać za horyzontem. To był piękny widok.

Po chwili podszedł do niej chłopak, podając szklankę czystej wody. "Dziękuję" odpowiedziała Mi Rae, uśmiechając się delikatnie.

"Idziesz ze mną na spacer? Okolica jest miła dla oczu" zaproponował brunet, nakładając z powrotem swój płaszcz.

Dziewczynie było to obojętne, więc po chwili razem z Seong Hwą w stronę pobliskiego, ogromnego parku.

forgiveness; yunhoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz