Wybiła północ, gdy ciemnowłosa dziewczyna usiadła przy biurku i zaczęła pisać list.
Hej Momo,
Próbowałam już wiele razy, ale nadal nie wiem, jak rozpocząć ten list, zważywszy na to, że zaraz umrę.
Tak, umrę, nie przywidziało Ci się. Zamierzam jutro rano wrzucić ten list do Twojego plecaka, bo wątpię, żebym dożyła południa.
Te cholerne lilie zapychają mi płuca. Duszą mnie, coraz częściej ociekają krwią, gdy je wypluwam. Mój koniec jest bliski, a Ty, jako najmądrzejsza osoba, jaką poznałam, już wiesz, co to oznacza.
Uśmiechnęła się lekko i odkaszlnęła, na ozdobny papier spadło kilka maleńkich płatków lilii.
Nie pamiętam, kiedy dokładnie zachorowałam na hanahaki. Jesteśmy już w trzeciej klasie, a ja zakochałam się w Tobie w połowie pierwszej, więc mogę zakładać, że to cholerstwo przejmuje nade mną kontrolę od początku drugiego roku.
Jesteś moją najlepszą przyjaciółką, a Twój brak miłości mnie zabija. To dziwne uczucie. Zawsze wyobrażałam sobie swoją śmierć jako śmierć w walce, chwalebne odejście wielkiej bohaterki.
Wielkiej bohaterki, którą zabijają kwiatki. Brzmi żałośnie, tak właśnie się czuję.
Mogłabym być okropna i opisać Ci każdy szczegół mojej choroby, żebyś cierpiała po mojej śmierci, ale nie jestem mściwa, więc nie będę tu umieszczać kwiecistych (nie ma to jak żartować na łożu śmierci) opisów mnie rzygającej płatkami lilii ubabranymi krwią. To nie jest tak ohydne jak się wydaje, nie czuję przy tym nawet smaku wymiocin, ale świadomość, że te małe cholerstwa rozsadzają twoje płuca od środka jest, delikatnie mówiąc, dołująca.
Dbanie o image mojego grobu powierzam Tobie, bo wiem, że zrobisz to najlepiej, zawsze byłaś bardzo kreatywna. W kwestii kwiatów... żadnych lilii. Mam ich dość.
Upuściła długopis, gwałtownie zasłaniając sobie usta dłonią, ale strużka krwi zdążyła już wypłynąć z jej ust i zabrudzić papier.
Proszę, nie zwracaj uwagi na krople krwi na kartce, nie mogę przestać pisać, bo boję się, że gdybym jednak miała umrzeć wcześniej, niż mi się wydaje, to nie zdążę napisać wszystkiego, co sobie zaplanowałam.
Brzmię strasznie wisielczo, wiem. Nie ma to jak czarny humor. Zresztą co się dziwić, zawsze odstawałam od reszty.
Chciałabym, żebyś przekazała coś ode mnie kilku osobom, będę czuła się źle, jeżeli nie usłyszą moich ostatnich słów.
Po pierwsze, powiedz moim rodzicom, żeby się nie martwili, że jestem szczęśliwa tam, gdzie jestem i mam się dobrze (bo uznajmy, że tak będzie). Po drugie, uświadom Urarakę, czym były te małe kwiatki w moim plecaku, którymi tak się zachwycała zaledwie kilka dni temu (obraziła się na mnie, gdy nie chciałam jej powiedzieć, skąd je mam). Po trzecie, powiedz Bakugo*, żeby się nie obwiniał, że nikt nie mógł przewidzieć, że umrę tak szybko, i powiedzenie komukolwiek o mojej chorobie nic by nie zmieniło (tak, on od jakiegoś czasu wie, ale wymogłam na nim obietnicę, że nikomu nie powie, więc nie bądź na niego zła) i żeby ruszył dupę i wreszcie wyznał wiadomej osobie miłość, bo życie jest krótkie i nikt nie może stwierdzić, kiedy dokładnie się skończy.
Jej ręka delikatnie zadrżała, gdy zaczęła pisać następne zdania, po jej policzkach popłynęło kilka samotnych łez.
Wiesz, że wartość życia człowiek ogarnia chwilę przed śmiercią?
Ten list jest napisany tak, jakbym miała wszystko gdzieś, ale prawda jest taka, że się boję.
Boję się śmierci, Momo.
Nie chcę umierać, to takie w cholerę niesprawiedliwe, że ludzie giną.
Zgięła się w pół, niemalże spadając z krzesła. Czuła ogromny ból, gdy kwiaty rozsadzały jej klatkę piersiową od środka, a ona nie mogła nic na to poradzić. Cała się trzęsąc, zdołała jednak ponownie chwycić długopis.
Zastanawiam się, czy znajdziesz ten list, bo coś czuję, że jednak nie dożyję jutra. Mam drgawki, a te małe cholerstwa praktycznie wylewają mi się z ust, więc...
Upadła na ziemię, zduszony szloch wydobył się z jej gardła, a razem z nim kolejne płatki. Krew i łzy mieszały się ze sobą, mocząc jej koszulkę. Czuła, że się dusi. Czuła, że umiera. Ostatkiem sił wyciągnęła rękę, by dopisać ostatnie słowa.Wiemm, że już się tego dommyslias, ae chcialam C nnnapisac ze
Kocham_______
Długopis zsunął się z papieru, zostawiając po sobie nieświadomie narysowaną linię, gdy drgawki ustały, z ust Jiro wychynął kwiat lilii, a ona sama padła martwa na ziemię.
Następnego dnia dziewczyna nie zjawiła się na lekcjach, a gdy zaniepokojona Yaoyorozu weszła do jej pokoju, by zapytać ją o powód jej nieobecności, zamarła, a z jej ust wydobył się najbardziej przeszywający wrzask, jaki kiedykolwiek w życiu z siebie wydała.
Przed nią, na podłodze, leżało martwe ciało Kyoki. Było całe we krwi, otoczone płatkami lilii. Pod jej dłonią leżała jakaś kartka. Momo ostrożnie wyjęła ją spod dłoni przyjaciółki, a gdy zobaczyła co jest na niej napisane, po jej twarzy zaczęły spływać łzy.
Nie zwracała uwagi na przerażone twarze kolegów z klasy, którzy przyszli zobaczyć co się stało. Nie zwracała uwagi na nic, oprócz martwej twarzy Jiro.
A w jej głowie nadal rozbrzmiewała jedna myśl:
To ja ją zabiłam.
*na moim profilu możecie znaleźć one-shot: ,,Kochaliśmy ||Kiribaku & Momojiro", który skupia się na relacji Bakugo i Jiro
YOU ARE READING
Kocham ||Momojiro
FanfictionMiłość jest niebezpieczną chorobą, a Jiro wiedziała o tym najlepiej 🌸 (hanahaki!au)