Historia wydarzyła się na faktach
W moim domu straszy
Opowiem wam pewną historię, która przydarzyła mi się jakiś czas temu. Czuję potrzebę podzielenia się tym tak zwanym doświadczeniem, ale zacznijmy od początku..
Mieszkam w małej miejscowości nieopodal Raciborza od dobrych kilku lat. Dom, o którym pragnę wam opowiedzieć jest już dość stary i widział zapewne nie jedno przykre życiowe doświadczenie. Dokładnej historii nie potrafię wam przytoczyć, gdyż brakuje źródeł z przeszłości, jedyne co wiem to wcześniej mieszkała tutaj starsza kobieta. Podobno we wsi wielu ludzi uważało ją za opętaną. Powiadali, że podpisała pakt z diabłem, ale wiadomo jak to na wsi wielu ludzi ma swoistą mentalność. Ową kobietę pewnego dnia znaleźli martwą w małej komórce pod schodami. Jej twarz była wykręcona grymasem bólu, wszystkie kończyny były w nienaturalnej pozycji , ale najgorsze było to, że znaleźli przy niej symbole satanistyczne. Zapewne stąd wzięły się te wszystkie pogłoski. Po tym wydarzeniu dom stał jakiś czas pusty. Ludzie bali się w nim zamieszkać. Różne historie krążyły po wsi, ale pewnego dnia zjawiła się tam rodzina z innej części Polski. Nie interesowała ich przeszłość owego domu, a cena była zachęcająca. Kupili więc nieruchomość. Rodzina ta składała się z rodziców i dwójki dzieci, z których jedno w przyszłości zostało moim mężem. Tak pomału dochodzimy do momentu, w którym się znalazłam w tym domu. Po śmierci mojego teścia dużo się zmieniło. Teściowa wyjechała do pracy za granicę. Drugi z dwójki synów się wyprowadził do sąsiedniej wioski i tak zostaliśmy sami w tym dużym starym domu. W tamtym momencie jeszcze nie byłam uświadomiona o wydarzeniu ze starą kobietą. Wszystko zaczęło się pewnej nocy. Obudziłam się za potrzebą i spojrzałam na zegarek, była 2:50. Musiałam zejść po schodach na dół, gdyż łazienka znajdowała się na dole. Gdy już wróciłam do łóżka usłyszałam w oddali dziwne skrzypienie, które było coraz wyraźniejsze. Dochodziło z korytarza. W pierwszym momencie myślałam, że mam jakieś przesłyszenia, ale po chwili znów to usłyszałam. Brzmiało to tak, jakby ktoś opornie wspinał się po schodach. Wnet wstałam z łóżka uchyliłam drzwi i spojrzałam na ciemny korytarz. Cisza. Pomyślałam, że faktycznie może to z zaspania. Ledwo przymknęłam oczy i znowu to samo. Szybko wstałam wybiegłam zapalając światło na korytarzu. Nikogo nie było. Wtedy poczułam przerażenie. Nie mogłam już zasnąć do rana. Serce waliło mi jak oszalałe. Wstając z łóżka po nie przespanej nocy czułam się fatalnie. Gdy mąż wrócił do domu po nocnej zmianie postanowiłam o to zapytać. Stwierdził, że to stary dom i czasami słychać różne dźwięki. Trochę mnie tym uspokoił. Pomyślałam, że może faktycznie tak być, a w dzień wszystko to wydawało się takie odległe i nieprawdopodobne. Poszłam do pracy z nadzieją, że trochę mnie to otrzeźwi i faktycznie tak się stało. Wróciłam wieczorem. Męża zastałam przed telewizją. Postanowiłam zrobić kolację, a On poszedł się zdrzemnąć przed nocną zmianą. Wyłączył odbiornik i udał się na górę. Ja tymczasem skupiłam się na czynnościach w kuchni. Po kilku minutach trwając w absolutnej ciszy usłyszałam, że ktoś wolnym krokiem schodzi z piętra. Byłam pewna, że to mąż.
- Kochanie dlaczego nie odpoczywasz? - mówiąc to akurat wychodziłam z kuchni będąc pewna, że wpadnę na niego.
Duże było moje zdziwienie, gdy zastałam korytarz pusty i ciemny. Poczułam strach. Moje ramiona pokryły się gęsią skórką. Nie wiedziałam co o tym myśleć. Czy ja wariuję? Pytałam się w myślach. Postanowiłam wrócić do zajęcia, ale nie mogłam się skupić. Będąc w kuchni usłyszałam jak w salonie włącza się telewizor. Wyglądając w kierunku ciemnego korytarza zobaczyłam blask odbijającego się ekranu od szklanych drzwi. Wstałam udając się w tamtym kierunku. Będąc w połowie drogi stanęłam jak wryta. Drzwi salonu odbijały część pomieszczenia, tylko że tutaj nie chodziło o zwykłe odbicie tylko o to co tam zobaczyłam.Znajdował się tam stary bujany fotel. To coś lub ktoś siedział w tym fotelu i lekko się bujał. Padający blask z telewizora zarysował drobną przygarbioną sylwetkę. Z tego zdumienia połączonego z przerażeniem wyrwał mnie głos mojego małżonka.
- Kotku, a Ty co się tak skradasz?
Podskoczyłam z przerażenia i momentalnie się odwróciłam w jego stronę. Stał w połowie schodów i patrzył na mnie zdziwionym wzrokiem oczekując wyjaśnień. Gdy wróciłam wzrokiem do wcześniejszego obrazu nic już tam nie było. Wbiegłam do salonu włączając światło, ale wszystko było w porządku. Po chwili za mną wpadł mąż.
- Czy mogę wiedzieć co Ty wyprawiasz? - zapytał
- Wydawało mi się, że kogoś tu zobaczyłam. - odparłam
- Taak? Ciekawe kogo? Przecież prócz nas nikogo tu nie ma jak widzisz. Po prostu musiało Ci się przewidzieć.
Usiadłam bo poczułam się słabo. Nie wiedziałam co o tym myśleć. Czy ja wariuję? Pytałam się w myślach. Próbowałam to wytłumaczyć różnymi logicznymi sposobami, ale to było niemożliwe.
W pewnym momencie poczułam na sobie czyjeś ramiona, aż się wzdrygnęłam, ale na szczęście to mąż próbował mnie przytulić i uspokoić. Zaczęłam szlochać.
- Może powinnaś odpocząć. Za dużo pracujesz. Weź wolne parę dni. - powiedział
- Sama nie wiem. Może masz rację. - odparłam ukazując zapuchnięte oczy.
Zaprowadził mnie do łóżka na piętro. Dopiero teraz sobie przypomniałam, że idzie do pracy na noc. Przeraziła mnie wizja kolejnej nocy, ale byłam zbyt zmęczona, aby się tym dłużej zajmować. Przytulił mnie i pocałował na dobranoc, a później pośpieszył do pracy.
Powieki stawały się coraz cięższe. Po chwili usnęłam. Śnił mi się mój dom. Stałam w korytarzu na piętrze. Po chwili usłyszałam pukanie, które dobiegało prawdopodobnie z dołu. Ruszyłam w stronę dźwięku. Wolno schodziłam po schodach. Pukanie było coraz intensywniejsze. Dobiegało spod schodów. Gdy zeszłam na dół w końcu się zorientowałam skąd to dobiega. Dźwięk dochodził z komórki pod schodami. Wolnym krokiem podeszłam, żeby otworzyć drzwi. Naciskając klamkę czułam, że cała drże. Kiedy je otworzyłam zobaczyłam przerażającą postać. Przykurczona, prawie łysa nie licząc kilku siwych strąków. Bujała się w przód i w tył wydając z siebie straszny chrapliwy śmiech. Po chwili otworzyła oczy. To nie był normalny wzrok. To był wzrok demona. W tym momencie zaczęła wyciągać w moją stronę kościste powykręcane ramiona.
Obudziłam się. Byłam zlana potem, a serce waliło jak oszalałe. Spojrzałam na zegarek. 2:50.
Leżałam z wolna się uspokajając. Nagle u dołu dał się słyszeć jakiś trzask. Brzmiało to tak, jakby ktoś złamał deskę. Znowu poczułam przejmujący strach. Usiadłam na łóżku i próbowałam dosłyszeć czy czegoś kolejny raz nie uchwycę. Nic. Grobowa cisza. Pomału ruszyłam w kierunku drzwi. Gdy moja ręka dotknęła już klamki nagle dało się słyszeć skrzypienie. Coś lub ktoś wchodził po schodach. Byłam sparaliżowana. Nie wiedziałam co robić. A jeśli to włamywacz? Pytania tłukły mi się w głowie, a skrzypienie było coraz bardziej intensywniejsze. To coś było coraz bliżej.
Wstrzymałam oddech. Czułam, że ktoś tam jest. Nie potrafiłam podjąć żadnego działania. Kroki zatrzymały się dokładnie pod moimi drzwiami. Usłyszałam ciche lecz dosłyszalne sapanie, jakby starszej osoby. Zaczęłam się odsuwać od drzwi nie wierząc w to, czego w tym momencie doświadczam. Usuwałam się w najciemniejszy kąt pokoju, czując strach przed tym co mogę zaraz ujrzeć.
Nagle drzwi zaczęły wolno się otwierać wydając przy tym okropne skrzypienie. Widziałam ciemną przestrzeń korytarza, która ukazywała mi się coraz bardziej. Przymknęłam oczy czując przeszywający strach. Wiedziałam, że to coś mnie widzi.
W końcu nie wytrzymałam i otworzyłam oczy. W korytarzu było włączone światło i ujrzałam w progu mojego męża. Stał w osłupieniu. Cała się trzęsąc podbiegłam w jego kierunku i z całej siły przytuliłam. Nigdy bardziej nie cieszyłam się na jego widok. W milczeniu podprowadził mnie do łóżka i kazał usiąść. Sam zajął miejsce obok. Po chwili zaczął mówić.
- Nie musisz nic mówić. Wiem doskonale o co Ci chodzi. Też doświadczam dziwnych rzeczy, jednak nie chciałem Cię tym straszyć. -
Ze zdziwienia aż rozszerzyłam oczy. Zaskoczył mnie tym wyznaniem. Chciałam już coś powiedzieć, gdy On zaczął kontynuować.
- Zaczęło się to już spory czas temu. Gdy byłem małym chłopcem. W tamten wieczór zostałem w domu sam. Rodzice pojechali z bratem do miasta. Byłem u góry w swoim pokoju. Układałem klocki, gdy nagle dał się słyszeć jakiś odgłos. Wyszedłem na korytarz myśląc, że rodzina wraca. Usłyszałem dźwięk uchylanych drzwi, ale to nie były drzwi wejściowe. Odgłos dobiegał spod schodów. Usłyszałem szuranie po podłodze. Coś się zbliżało. Nagle na poręczy zobaczyłem dłoń. Stara, pomarszczona z palcami dziwnie wygiętymi. Po chwili to ujrzałem. Była to stara przerażająca kobieta. Przygarbiona, całkowicie łysa nie licząc paru siwych pasm. Oczy były pokryte bielmem. Nie zdołałem dostrzec źrenic. Wspinała się opornym ruchem po schodach wydając przy tym okropny śmiech.
Uciekłem do pokoju zamykając drzwi.
Schowałem się pod łóżkiem cały drżąc.
Słyszałem zbliżające się kroki. Zatrzymały się przy drzwiach, które po chwili zaczęły się uchylać. Ujrzałem sine, pełne ran nogi. Stopy były ułożone pod dziwnym kątem, tak jakby ktoś je wykręcił. Była coraz bliżej. Zamknąłem oczy i zacząłem krzyczeć. Czułem jak jakieś ręce mnie wyciągają. Otworzyłem oczy i ujrzałem mojego ojca, który szarpiąc mną próbował mnie uspokoić. -
Przerwał na moment swoją opowieść, aby złapać oddech. Ja siedziałam jak skamieniała, próbując to wszystko pojąć, lecz było to niemożliwe.
- Nie chciałem Cię martwić. Byłem pewny, że to minęło. Dość długi czas był spokój, aż do momentu, gdy Ty zaczęłaś tego doświadczać. Wtedy już wiedziałem, że to nadal tu jest i nie odpuściło. - kończąc to mówić spojrzał w moim kierunku. Nadal siedziałam i nie potrafiłam nic powiedzieć. Byłam zszokowana. Coraz więcej pytań pozostawało bez odpowiedzi. Pragnęłam dowiedzieć się czegoś więcej więc zapytałam
- Czy możesz mi powiedzieć co to w ogóle jest?
Skąd to się wzięło? Proszę, nie ukrywaj już nic przede mną. - mój głos drżał z przerażenia.
Wahając się przez chwilę w końcu odpowiedział
- Sam tego do końca nie wiem. Jednak powstały pewne spekulacje, które postanowiłem wziąć pod uwagę. Było to lata temu, kiedy wraz z rodzicami i bratem trafiliśmy właśnie tutaj. W trakcie naszej przeprowadzki wiele miejscowych osób nas przestrzegało przed zamieszkaniem w tym domu. Twierdzili, że żyje tu zło. Podobno poprzednia mieszkanka była opętana. Posiadała różne dziwne przedmioty związane z kultem szatana. - gdy to opowiadał czułam jak dostaję gęsiej skórki.
- Z początku nas wszystkich to rozbawiło. Byliśmy pewni, że to jakieś żarty. Nie dawaliśmy temu wiary, aż do momentu. Wtedy ją ujrzałem i już wiedziałem, że to była prawda. Myślisz, że dlaczego nikt w tym domu nie pozostał prócz mnie? Oni też to ujrzeli. - słuchając tego czułam się, jakby to był sen. To było tak nieprawdopodobne, że mój umysł nie chciał tego akceptować. Próbowałam zebrać myśli, ale w mojej głowie był coraz większy mętlik. W końcu po dłuższym milczeniu odparłam.
- Nie wiem co o tym myśleć. Nie potrafię znaleźć na to słów. Ale jeżeli to jest prawdą, to co w tym wypadku zrobimy? Czy jest jakiś sposób, aby się tego pozbyć?
- Nie wiem. Próbowaliśmy już wielu rzeczy, jednak z marnym skutkiem. Moja matka była nawet u księdza w tej sprawie, który zawitał pewnego dnia, aby to sprawdzić. Miał ze sobą wodę swięconą. Kropiąc wymawiał przy tym różne modlitwy. W pewnym momencie zobaczyłem na własne oczy jak coś go zaatakowało. Coś niematerialnego. Runął na ziemię, jego kropidło uleciało z rąk, a on uciekł od nas w popłochu. Po tym wydarzeniu rodzice postanowili pójść i z nim porozmawiać. Nie chciał nic mówić. Był przerażony. W końcu po dłuższym milczeniu odparł.
- Nie wiem co to było, ale wiem na pewno, że coś bardzo złego... Przepraszam was, ale nie mogę wam pomóc. Nie wejdę już do tego domu.Zastanówcie się, czy chcecie tak ryzykować.
Po tych słowach oddalił się od moich rodziców, a oni poczuli jeszcze większy strach. Najgorsze jest to, że nie wiadomo z czym mamy do czynienia.
- Musi być jakieś wyjście. Przecież nie możemy tak tego zostawić. Z tym nie można żyć. - powiedziałam
- Rano się nad tym zastanowimy. Tymczasem spróbuj zasnąć. Jest jeszcze noc.
Jednak ja już wiedziałam, że po takiej dawce emocji nie zmrużę oka. Leżałam próbując znaleźć jakieś wyjście z tej okropnej sytuacji.
Rano wstałam cała obolała i niewyspana, jednak poczucie, że muszę coś z tym zrobić dodawało mi energii. Nie chciałam dłużej żyć pod jedym dachem z tą mroczną siłą.
Przeglądając poranne wiadomości moją uwagę przykuł artykuł na temat egzorcyzmów. Wynikało z niego, że temat opętań jest bardziej powszechny i wielu ludzi się z nim zmaga. Z jednej strony myślałam sobie, że to głupie, jednak nie miałam nic do stracenia. Postanowiłam dowiedzieć się, czy w najbliższym mieście znajdę kogoś takiego. Po wielu telefonach i przeglądaniu stron internetowych w końcu udało mi się znaleźć numer do człowieka , który przedstawiał się jako ksiądz z praktykami związanymi z egzorcyzmym. Postanowiłam zadzwonić, jednak w słuchawce była cisza . Poczułam się zrezygnowana. Tyle wysiłków na nic. Siedzą i rozmyślając tak nad tym wszystkim nagle z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam numer, z którym chwilę wcześniej próbowałam się połączyć. Nie zwlekając dłużej wcisnęłam odbierz i przyłożyłam aparat do ucha. Usłyszałam dziwne trzaski
- Halo, halo jest tam kto?
Po chwili dał się słyszeć cichy głos, tak jakby ktoś mówił szeptem.
- Witam. Zapewne wydarzyło się w Pani życiu coś niepokojącego, nieracjonalnego. Czy tak?
- No można tak to określić. Czy Pan..
Nie zdążyłam zadać pytania, gdy głos po drugiej stronie zaczął kontynuować.
- Tak. Wiem czego Pani oczekuję. Niebawem się zjawię.
- Nie zdążyłam odpowiedzieć, gdy połączenie zostało zakończone.
Stałam przed dłuższy czas nie mogąc tego zrozumieć co się przed chwilą stało. Przecież ten ktoś nawet nie zna mojego adresu. Skąd będzie wiedział, gdzie...
Z tych rozmyślań wyrwał mnie głos dzwonka z drzwi wejściowych. Nie spodziewałam się wizyty nikogo ze znajomych. Bałam się tego kogo tam mogę ujrzeć. Ruszyłam ostrożnym krokiem w kierunku drzwi. Serce waliło mi jak oszalałe. Gdy znalazłam się już pod nimi spojrzałam przez wizjer. Ujrzałam sylwetkę. Była ubrana w czerń przez co zlewała się z tłem. Mimo tego przerażenia otworzyłam drzwi. Zobaczyłam wysokiego, szczupłego, starszego mężczyznę. Stał w milczeniu, a jego wzrok był zimny.
- Słucham? Mogę w czymś pomóc? - zapytałam niepewnie.
- Nie. Ja pomocy nie potrzebuję, ale Pani zapewne tak.
Stałam tak przed nim nie wiedząc co odpowiedzieć. Cała ta sytuacja była cholernie dziwna. Już otwierałam usta, gdy nagle nieznajomy zaczął dalej mówić.
- Nie zwlekajmy dłużej. Musimy działać. Czas działa na naszą korzyść.
Byłam tak osłupiała, że nie zauważyłam kiedy przekroczył próg. Zapewne w normalnych okolicznościach byłabym zirytowana takim zachowaniem, jednak w tym momencie nie potrafiłam już myśleć logiczne. Zbyt dużo było pytań bez odpowiedzi.
Skierowaliśmy się do salonu. Zaproponowałam coś do picia, jednak odmówił. Stał tak po środku świdrując wzrokiem każdy zakamarek pomieszczenia. Po chwili sięgnął pod płaszcz i zaczął wyciągać jakieś dziwne przedmioty. Układał je ostrożnie na stole. Stałam jak wryta lustrując poczynania mojego przybysza. Wszystko to nastąpiło tak szybko, że nie zdążyłam omówić tego z mężem. Mam nadzieję, że nie rozzłości go moje pochopne zachowanie, ale byłam już tak zdesperowana, że dłuższe zwlekanie nie wchodziło w grę. Kiedy tak nadal rozmyślałam i analizowałam to wszystko zobaczyłam, że mój gość skończył swoje przygotowania i wpatrywał się we mnie przenikliwym spojrzeniem. Nie wiedziałam co powiedzieć. Czułam się niezręcznie. W końcu po dłuższym milczeniu odparł.
- A więc zaczynamy, nie możemy dłużej czekać.
Po tych słowach przymknął oczy, zaczął otwierać usta i wymawiać jakieś niezrozumiałe dla mnie zdania. Widząc to poczułam dreszcze, w ciągu tych kilkudziesięciu dni moje postrzeganie zjawisk paranormalnych odwróciło się diametralnie. Po chwili coś wydało okropny huk , który dochodził z kierunku schodów. Szybkim krokiem postanowiłam sprawdzić co jest tego przyczyną, tymczasem tajemniczy gość nawet nie drgnął. Kiedy wybiegłam z salonu ujrzałam otwarte na oścież drzwi pod schodami. Z ciemności pomieszczenia dotarły do mnie przerażające dźwięki, nie pochodzące od człowieka, raczej brzmiało to jak wycie zwierzęcia. Byłam skamieniała z przerażenia, czułam jak ten dźwięk mnie ogarnia od środka, po chwili do tych doznań dołączyła para żółtych ślepi , które były skierowane wprost na mnie. Nawet nie wiem, w którym momencie tajemniczy przybysz znalazł się obok mnie, ciągle wymawiając te swoje pokręcone zdania. Zbliżał się w kierunku ciemności i tego czegoś. Gość widocznie postradał zmysły, jednak nie byłam w stanie go zatrzymać, byłam jakby zahipnotyzowana. Obraz, jaki zobaczyłam po chwili sprawił, że oprzytomniałam w jednej sekundzie. Z pomieszczenia zaczęła się wyłaniać postać, nie można jej było nazwać człowiekiem. Stara, przygarbiona zbliżała się w naszym kierunku.
CZYTASZ
Krótkie opowiadania grozy
HorrorOpowieść składa się z krótkich opowiadań, które mają za zadanie wzbudzić w czytelnikach uczucie grozy i wszystko co jest z tym związane. Jeżeli kogoś interesuje taka tematyka to zapraszam do zatopienia się w odmętach mroku 😁