Gdyby tylko nie szedł wtedy w tamto miejsce tej nocy.
Gdyby tylko nie dał się jej namówić.
Gdyby tylko nie spotkał jego.
Tego, który zawrócił mu w głowie, zepsuł jego ład w życiu.
On zawrócił mu w głowie i stał się jego najprawdziwszym narkotykiem.
~****~
- Ane-san - westchnął, przeczesując swoje rude, delikatnie splątane loki. - Mówiłem ci, że nie mam ochoty dzisiaj nigdzie wychodzić.
Spojrzał w lustrze na kobietę stojąca za nim. Ta, była aktualnie jego przeciwieństwem jeśli chodzi o wygląd.
Płomienne włosy, których kolor był ni to rudy, ni to różowy, opadały kaskadami i tym samym z gracją na plecy. Czarna, elegancka, przylegająca sukienka sięgającą za kolano i do tego posiadająca wycięcie na plecach. Klasyczne, niezbyt wysokie czarne szpilki i do tego złota biżuteria. Wyglądała naprawdę szykownie, w przeciwieństwie do rudowłosego, który aktualnie wpatrywał się w wielkie lustro w przedpokoju.
W ciasnym pomieszczeniu rozległ się stukot obcasów kobiety. Niski, młody mężczyzna wpatrywał się dalej w swoje lustrzane odbicie, ale powrócił do świadomości, gdy poczuł niebiański zapach perfum Ozaki. Ta obróciła głowę i spojrzała na niższego od siebie z dezaprobatą i jej idealnie podkreślone usta za pomocą szminki o malinowym kolorze, a dokładniej ich kąciki, uniosły się w geście uśmiechu. Właściciel tych nieprzeniknionych, niebieskich oczu o zabójczej głębi nigdy się nie zmieniał. Od zawsze to był ten sam Chuuya Nakahara, jaki był rok... dwa... lub nawet pięć lat temu. Był... Po prostu samotny. Szczerze mówiąc nie posiadał kogoś wybitnie bliższego z wyjątkiem Kouyou. Jednak ona nie była czym tak naprawdę potrzebował... Owszem, był jej dozgonnie wdzięczny za wszystko co dla niego robiła, ona o tym bardzo dobrze wiedziała.
Rudowłosy, kolokwialnie mówiąc, był zwykłym przegrywem. Cholernym przegrywem, który najlepiej umie spaprać znajomości. Więc już nie próbował. Niby kiedyś tam był na dwóch czy trzech randkach, jednakże nic i tak z tego nie wyszło. I tak skończył sam na kanapie w swoim trochę ciasnym mieszkaniu, z butelką wina w ręce. Czyż to nie było smutne?
Dlatego też, Ozaki postanowiła działać. Nie mogła patrzeć jak ten młodzieniec tak się stacza, było jej go naprawdę szkoda. Stał się takim trochę za grzecznym chłopcem przez to wszystko, gdyby nie to czym się zajmował, można było się pokusić o stwierdzenie, że był on jednym z najbardziej nudziarskich i "grzecznych" facetów w jego wieku. A był młodym dorosłym! Przecież on nawet musi się wyszaleć. Z głównie tego powodu kobieta zjawiła się u niego tak wystrojona i tak nastawiona na sukces w tejże sytuacji. Była umówiona z pewnym mężczyzną w eleganckiej restauracji. Tuż obok niej znajdował się całkiem popularny bar, postanowiła więc, że zaprowadzi go tam, aby upewnić, że rudowłosy nie ucieknie stamtąd, od razu gdy odejdzie. Będzie miała na niego oko.
- Chuuya, daj spokój - rzekła naprawdę pięknym i melodyjnym głosem, którego aż chciało się słuchać bez końca. Dzięki niemu nie raz negatywne emocje od razu opuszczały jego ciało, pozwalając mu się uspokoić. - Ty nigdy nigdzie nie wychodzisz, dajże samemu sobie się wyszaleć - jako iż obejmowała go ramieniem, od razu z gracją ruszyła w kierunku sypialni niższego. Zmuszając go tym samym do obrania tego samego kierunku. Ten natomiast westchnął tylko, naprawdę mu się nie chciało, wybitnie nie chciało.
CZYTASZ
nicotine - soukoku
Fanfictionɪ ᴛᴀꜱᴛᴇ ʏᴏᴜ ᴏɴ ᴍʏ ʟɪᴘꜱ ᴀɴᴅ ɪ ᴄᴀɴ'ᴛ ɢᴇᴛ ʀɪᴅ ᴏꜰ ʏᴏᴜ ꜱᴏ ɪ ꜱᴀʏ ᴅᴀᴍɴ ʏᴏᴜʀ ᴋɪꜱꜱ ᴀɴᴅ ᴛʜᴇ ᴀᴡꜰᴜʟ ᴛʜɪɴɢꜱ ʏᴏᴜ ᴅᴏ ʏᴏᴜ'ʀᴇ ᴡᴏʀꜱᴇ ᴛʜᴀɴ ɴɪᴄᴏᴛɪɴᴇ Chuuya, (podobno) ułożony obywatel Yokohamy spotyka na swojej drodzę niesamowitego mężczyznę, który mocno zawrócił mu w...