Część 1

65 3 0
                                    

Lata mijały bardzo szybko, nawet sam nie obejrzałem się za siebie, gdy się zestarzałem u boku swojej żony. Może nie jestem tyle stary jak dziadek, ale w końcu mam już wnuki, które dorastają przy boku rodziców. Mam dopiero sześćdziesiąt pięć lat i czuję jak kości zaczynają gruchotać ze starości. Straciłem młodość, lecz nie wspomnienia z lat dzieciństwa i młodzieńczych. One istnieją wiecznie, nikt ich nie zmieni. Popiłem whisky z lodem. Nie żałuję życia jakie miałem i jakie mam w tym momencie. Wszystkie sprawy biznesowe i poza nią przejęli synowie, ale wiele rzeczy zmienili. Szkoda tylko, że nie byłem, w tych sprawach taki roztropny i mądry jak Itachi, a uczuciowy jak Sasuke. Potrafili zmienić wszystko, których pogrążyłem w rozpaczy, przepraszali za mnie. Byłem zbyt głupi, aby skłonić się przed innymi. Moja duma na to nie pozwalała. Teraz, gdy o tym myślę chcę wrócić do lat, w którym zacząłem popełniać wszystkie błędy i zmienić je w dobre uczynki. W każdym razie jestem pewien, że muszę żyć dalej by wszystko ułożyło się jak najlepiej. Drzwi się uchyliły. Do pomieszczenia weszła kobieta o długich różowych włosach i zielonych oczach przypominający kocie. Ile to jej krzywd zrobiłem, gdy zaznała Szczepice? Nie zliczę. Ona była jedna kobietą, która najwięcej w tym domu wycierpiała. Traktowałem ją jak nic nie wartego śmiecia, który nie poczuje od nas miłości. Moja żona – Mikoto – pragnęła mieć córkę, a jako pierwsza do tej rodziny miała wejść Sakura, żona starszego syna. Oświadczył się jej bez wiedzy, a ślub odbył się po cichu. Myślałem, że oszaleje z tego powodu, lecz teraz zrozumiałem jaki popełniłem błąd. Ona ma w sobie wszystko co potrzebuje idealna żona. Urodziła Itachiemu dwóch synów i córkę. -Chciał mnie pan widzieć. – uniosłem czarne oczy wpatrując się w kobietę. Była spokojna, zawsze myślałem, że będzie się denerwować przed naszą rozmową, a tu widzę całkiem coś innego. Stoi spokoju wpatrując się w moje oczy. Na mych ustach pojawił się cieniutki uśmieszek. Stała się przy mnie zimna, gdy miała się na baczności, mój syn na pewno ją ostrzegł by uważała na każdy ruch. -Tak. – odpowiedziałem po chwili. Wstałem biorąc ze sobą pustą szklankę i nalałem sobie do połowy. Spojrzałem na nią. Stała i śledziła mnie wzrokiem pełnym żalu? Czy on był skierowany w moją stronę. – Rozmyślałem dużo nad swoim postępowaniem jakie miałem wobec ciebie. Mikoto wiele razy mnie pouczała, że powinienem się zmienić. Pochodzisz z biednej rodziny, a ja byłem względem ciebie bezczelny myśląc, że mój syn pomylił się co do ciebie. – odstawiłem szklankę spoglądając dalej na nią – Urodziłaś mu wspaniałe dzieci, i wnuki dla mnie. – podszedłem do niej i delikatnie dotknąłem jej policzka. Lekko drgnęła. – Przepraszam za wszystkie krzywdy jakie ci wyrządziłem. Tylko tyle mogę zrobić, bo nie dam ci innych wspomnień. – dotknęła mojej dłoni. -Dziękuję. Tyle mi wystarczy. Odchodziła w stronę drzwi. Jest podobna do Mikoto i to bardzo. Zawsze jej pomagała, nadal tak jest. Spojrzałem na portret naszej rodziny, która się coraz bardziej powiększała. Wtedy byłem zimnym i podłym draniem. Spojrzałem na portret mój i Mikoto. Nasz związek był ciężki, zaczynał się nie ciekawie. Przymknąłem powieki, a wspomnienia pierwszego spotkania napływały z coraz to większym tempem.


Siedziałem przy jednym z stołów podczas przyjęcia zorganizowane przez rodziców – to były czasy – witali się ze wszystkimi, a ja pozostałem dalej od nich nie chcąc mieć nic z nimi wspólnego. Wiedziałem, że nikogo nie będzie wokół mnie, w końcu mną nikt by się nie zainteresował. Bali się styczności ze mną. Ktoś na mnie od tyłu wpadł. Spojrzałem na ową osobę, która okazała się dziewczyna z czarnymi oczami takimi jakie miałem ja, długie włosy koloru ciemnego hebanu. -Uważaj jak leziesz. – warknąłem. -Jaki nieczuły. – wypowiedziała – Masz zimne serce do kobiet, powinieneś raczej być dla nich miły. – mówiła. Odsunęła się ode mnie, ale zahaczyła lekko za garnitur dzięki bransoletką, które zadźwięczały. Patrzałem na nią, wyglądała komicznie. W jej oczach zauważyłem nagły impuls niechęci. -Hm.. Ty mnie nie lubisz. -O jaki przebłysk inteligencji, Uchiha. – powiedziała do mnie chamsko. Kim ona była? Nikt jeszcze do mnie się tak nie odnosił. Pierwszy raz spotykam taką wybuchową dziewczynę. Chociaż mam 14 lat to jednak duży wyczyn by zobaczyć kobietę z perspektywy złośnicy. -Ty mnie znasz, a kim ty jesteś? – w końcu odplątała nitkę z bransoletki. -Nareszcie. – wymamrotała patrząc na granatowe bransoletki. – Nie dowiesz się. W końcu nie lubię cię, więc nie musisz wiedzieć więcej niż to możliwe. Zapamiętasz tylko mój wygląd nic więcej. Nie pozwolę byś wiedział zbyt dużo. – odchodziła. -Piegowata żmija. – odwróciła się do mnie. -Nie mam piegów, więc mnie nie przedrzeźniaj. Nie lubię cię, nie polubię i tak zostanie. Nie będę miała z kurduplem cos wspólnego. – zacisnąłem dłoń. Czy ona właśnie nazwała mnie małym? Ja jej zaraz pokażę. Dowie się, że nie zadziera się z rodziną Uchiha! Nie ze mną, nie pozwolę by byle jaka kobieta na mnie patrzała z góry. Pożałuje, że w ogóle na mnie trafiła. Znajdę ją i zemszczę się. Tylko muszę przyznać, że jest piękną dziewczyną. Jej długie włosy lśniły w promieniach słońca, a oczy błyszczały szczęściem, którego tak szukałem u kobiety. Obejrzała się na mnie, włosy jej zafalowały, puściła do mnie perskie oczko. Czy ona specjalnie tak się zachowała? Chciała bym uwierzył, że jest przebojowa? Nigdy! Niech sobie wybije takie głupoty z głowy. To po prostu kolejna dziwaczka z biznesowej rodziny? Takie są najgorsze, można nazwać je plagą dziewic, napalonych na bogatych i przystojnych. Kobiety – pomyślałem. Usiadłem przy jednym stole wpatrując się w czarno włosom dziewczynę. Może byliśmy dziećmi, ale u nas może tez zaistnieć takie coś jak zadurzenie czy miłość od pierwszego wejrzenia. Ona już urzekła moje serce. Zatrzymałem pracownika ojca, a raczej jego prawą rękę. -Przepraszam czy wiesz kim jest tamta dziewczyna? – wskazałem dyskretnie na długo włosom szatynkę. -Ona.. To panienka Suoh*, jest dziedziczką rodziny i fortuny. Suoh Mikoto jest córką biznesmena i modelki, którzy bardzo dobrze o niej dbali. Mają w niej wielkie pokłady nadziei, że wyjdzie za dziedzica. Twój ojciec chce z nimi podpisać kontrakt, bo jednak maja po części władzę w Japonii. -Dziękuję. – puściłem go i odszedł. Dziewczyna jest dziedziczką rodziny Suoh. Słyszałem o tej rodzinie. Jest rygorystyczna, bardziej od Uchiha. Kobiety maja tylko do rodzenia dzieci by wydał się prawowity dziedzic płci męskiej. W każdym pokoleniu tak było. Tylko mężczyzna mógł przejąć fortunę, a tu? No proszę kobieta, to mi niespodzianka. Suoh Mikoto – zapamiętam ją do czasu mojej zemsty. Będę myślał w dzień w dzień o niej, w końcu skończy to się moimi zachciankami na jej temat, a może w końcu zemszczę się przez jej absurdalne zachowanie.

Kolorowe Wspomnienia [FugaMiko by Kimi-san]Where stories live. Discover now