1 września
Nowa szkoła,nowi ludzie i nowa ja.Tak sobie powiedziałam, słuchając nowej piosenki Rity Ory. Zmierzałam właśnie na rozpoczęcie roku.Szłam po schodach,nucąc sobie piosenkę ,byłam zamyślona.Nagle nie zauważyłam kamienia, potknęłam się, ale gdy już miałam runąć na ziemię i zrobić z siebie pośmiewisko, ktoś silny objął mnie rękami w talii i podniósł do góry. Wystraszona zdjęłam słuchawki i spojrzałam na mojego wybawce.Był wysoki miał okulary z brązowymi oprawkami, które podkreślały jego piękne zielone oczy.Był ubrany w idealnie wyprasowaną koszulę,czarne spodnie i lakierki.Miał blond włosy przemieszane z kasztanowymi. Po chwili wpatrywania się sobie w oczy, spytał -Nic Ci nie jest ?-uśmiechnął się i zmierzył mnie wzrokiem....-N..nie ,wszystko dobrze.Dziękuję za uratowanie mi życia.-Oj bez przesady nie chciałem, żeby taka śliczna dziewczyna się posiniaczyła.Zarumieniłam się. -W której klasie jesteś?-W 1B.Naprawdę?Ja też.-uśmiechnęłam się szeroko.-Masz przepiękny uśmiech.Przygryzłam warge.Spojrzałam na zegarek *8.58*.O nie spóźnimy się na rozpoczęcie. Nie spóźnimy, spokojnie znam drogę na skróty.Tak jak powiedział tak się stało byliśmy punktualnie. Usiedliśmy razem w ławce chłopak cały czas mnie zaczepiał A ja starałam się nie śmiać. Po godzinie wszystko się skończyło i mogliśmy rozejść się do domów. Zrobilo mi sie chłodno.- Zimno mi troche- zazgrzytałam zębami.
-Zaczekaj chwilę -podszedł do pojazdu otworzył mały bagażniczek i wyciągnął z niej bluzę.
-Proszę załóż -uśmiechnął się
-Nie chce Ci zabierać bluzy nie rób sobie problemu.
-Ale to żaden problem.
- No dobrze -odwzajemniłam uśmiech i założyłam bluze.Jamie bo tak miał na imię mój wybawca zaproponował mi przejażdżke motocyklem na plaże.Usiedlismy sobie na ciepłym piasku,gdy w pewnym momencie zadzownił mój telefon spojrzałam kto to i szybko odrzuciłam połączenie.
-Czemu nie odebrałaś? -spytał chłopak.
-To mój chłopak,nie chce go znać nienawidzę go Ale i tak muszę z nim być.
-Jak to musisz?-odslonilam ramie na którym widniał siniak.
-Co za gnój,dopadnę go!!!
-Nie to nie ma sensu Jamie on jest zbyt silny i potężny,prosze uspokój się- w moich oczach pojawiły się łzy.
-O nie przepraszam Fran nie chciałem tak krzyknąć, -przytulił mnie odwrócił moją twarz w swoją stronę i otarł łzy. Popatrzył mi w oczy i się przybliżył widziałam w jego oczach zarazem pożądanie jak i współczucie przemieszane ze złością.
- Ja nie mogę Jamie wybacz -odsunęłam się.
- Jasne rozumiem nie mam Ci czego wybaczać to moja wina za bardzo się zapędziłem lecz chciałbym żebyś wiedziała że bardzo mi się podobasz A teraz chodź odwiozę Cię do domu na pewno twoi rodzice się bardzo martwią.
-Nie mieszkam z rodzicami zginęli w wypadku 4 lata temu,mieszkam z babcią.
-Przykro mi nie chciałem Cię urazić .
-Nie szkodzi-założyłam kask i wsiadłam na pojazd, chłopak zrobił to samo i ruszyliśmy. Po 15 minutach dotarliśmy na miejsce.
-Dziekuję Ci za dzisiaj było cudownie.
- Nie ma za co śliczna-zdjął kask,podszedł i pocalował mnie w policzek.Jeśli będziesz potrzebowała podwózkialbo pogadać albo popisać to dzwoń-podał mi kartkę na której widniał numer i jego imię i nazwisko.
-Dziękuję myślę że skorzystam -zaśmiałam się, podziękowałam mu jeszcze raz i poszłam do domu.