To nie powinno mieć znaczenia. Ze wszystkich rzeczy, które wydarzyły się ostatnimi czasy, coś tak zwyczajnego jak zostanie zaniesionym do samochodu powinno być ostatnią rzeczą zaprzątającą myśli Liama, lecz jakimś cudem to wciąż do niego wracało. Ponieważ Theo musiał zanieść go do samochodu, racja? To nie tak, że mógł zmusić Nolana do zrobienia tego.
Przesunął się na siedzeniu, zerkając na Theo, który wiózł ich do magazynu, w którym spędzili kilka ostatnich nocy. Theo rzucił mu szybkie spojrzenie, zanim jego oczy wróciły z powrotem na drogę.
Liam zmienił pozycje po raz kolejny, ocierając się plecami o siedzenie. Zmarszczył czoło, nie wyczuwając żadnych świeżo wyleczonych zdrapań na plecach oraz przetarć na koszulce, które świadczyłyby o tym, że Theo po prostu chwycił go za nogi i zaciągnął do samochodu. Nie zrobił tego, więc oznaczało to, że musiał go podnieść.
Liam sapnął lekko, odsuwając włosy z twarzy, w końcu odrywając spojrzenie od chłopaka za kierownicą i zmuszając się do patrzenia na drzewa, które mijali. Theo go zniósł, co było łatwiejsze i dyskretniejsze od ciągania go po całym zoo. I to nie tak, że Theo wcześniej go nie dotykał. Przypuszczał, że tylko dzisiejszego dnia odczuł na sobie jego dotyk jakieś sto razy, w czym jakieś siedemdziesiąt z nich było ciosami. Więc to nic nie znaczyło, nie było nawet warte zwrócenia na to uwagi czy myślenia o tym dłużej niż przez pół sekundy.
Więc dlaczego, do diabła, Liam nie potrafił przestać o tym myśleć.
Czy niósł go tak, jak robią to strażacy podczas akcji ratunkowej?
Czy może zwyczajnie wziął go na barana?
Albo w stylu panny młodej. Jak w filmach. Liam sapnął, kiedy jego umysł podrzucił mu obraz tego, jak Theo niesie jego nieprzytomne ciało w ramionach, oddalając się od Nolana w pełnym dramatyzmu zwolnionym tempie, gdy w tle słychać odgłos eksplozji.
– Wszystko z tobą w porządku? – zapytał Theo, wyrywając Liama z całkowicie niepoważnych rozmyślań.
– Tak – wykrztusił Liam.
Przestań o tym myśleć, Liam skarcił samego siebie. Brew Theo uniosła się w wyrazie czegoś, co wyglądało jak zaniepokojenie, a dłonie zacisnęły się na kierownicy, przez co jego bicepsy uwydatniły się, co nie uszło uwadze drugiego chłopaka. Czy właśnie tak wyglądały, gdy Theo mnie nosił? Oczy chimery wróciły z powrotem na drogę przed nim, z jego ust wydostało się małe prychnięcie, jakby kolejny raz Liam go czymś zirytował.
Liam nie miał mu tego za złe, on także był sobą ogromnie podirytowany. I Theo. Czy Theo myślał o tym, że niósł go w ramionach? Przekręcił się na siedzeniu, oddychając drżąco. Po prostu musi przestać o tym myśleć. To wszystko, to nie mogło być aż tak trudne do zrobienia.
– Niosłeś mnie? – Liam nie sądził, że kiedykolwiek będzie w stanie zdradzić samego siebie w taki sposób, jednakże jego usta postanowiły inaczej, wbijając mu nóż w plecy, nie zwracając w ogóle uwagi na to, że dosłownie chwilę temu zdecydował o tym nie wspominać, nie mówiąc już o podzieleniu się swoimi przemyśleniami z Theo.
– Co? – zapytał chłopak, zerkając na młodego betę.
– Do samochodu. – Zamknij się, Liam.
– Tak? – odparł Theo powoli.
– Jak?
– Co? – powtórzył, mrużąc oczy w zdezorientowaniu. Liam był przekonany, że przynajmniej jeden z nich powinien zwracać trochę większą uwagę na drogę przed nimi, lecz nie wydawało się być to możliwe, kiedy Theo wciąż zerkał na niego, jakby wyrosły mu dwie głowy.
CZYTASZ
Mind Over Matter || Thiam [tłumaczenie PL]
FanfictionThiam fanfiction; one shot Liam nie może przestać myśleć o Theo niosącym go do samochodu i nie potrafi znaleźć odpowiedzi na to, dlaczego tak mocno go to intryguje. Zgoda: Jest Autor oryginału: @Captainmintyfresh na ao3 Link do oryginału:...