Siedemnastoletni chłopak leżał na swoim dwuosobowym, pełnym poduszek łóżku i jedną ręką obsługiwał telefon, a drugą dostarczał swojemu organizmowi niezbędnej energii poprzez wkładanie do ust coraz to innych smakołyków w postaci mało wartościowych słodyczy.
Z głośników ustawionych na biurku sączyła się rockowa muzyka, do której chłopak bujał w rytm głową, przesuwając kciukiem po ekranie smartfona. Co jakiś czas zaśmiał się cicho, niekiedy skomentował jakiś artykuł krótkim słowem, a nieraz nawet zmienił mimikę twarzy. W taki właśnie sposób nastoletni Lee Taemin spędzał halloween.
Oczywiście został przymuszony poprzez swoją przyjaciółkę do ozdobienia pokoju w „straszny" sposób, aczkolwiek na tym skończyły się jego przygotowywania do tego wyjątkowego dnia, podczas którego powinien imprezować przebrany za demona czy wampira. Prawdę powiedziawszy, nie miał ochoty wychodzić z domu, a latarnie w kształcie dyni ułożone na białej komodzie wcale nie wprowadzały go w imprezowy nastrój. W rzeczywistości irytowały go tak samo jak nietoperze zawieszone na karniszu.
Chłopak westchnął cicho i chciał odrzucić telefon na łóżko, żeby zejść na dół po coś do picia, jednak gdy już unosił się w celu podniesienia się z wygodnego mebla, urządzenie w jego dłoni zawibrowało, wydając z siebie standardowy dźwięk informujący o przychodzącym połączeniu.
Taemin westchnął cicho i spojrzał na wyświetlacz telefonu, zauważając na nim imię, którego naprawdę nie chciał dzisiaj widzieć. Dzwonił do niego jego przyjaciel, Kibum, który zapewne szantażem emocjonalnym zmusi go do wyjścia z domu i pójścia na imprezę, albo – co gorsze – zaciągnie go na polowanie na cukierki. Mieli do cholery siedemnaście lat, a nie siedem.
Młodzieniec wziął głęboki wdech, po czym odebrał, przykładając telefon do ucha.
- Tak? – spytał, podnosząc się z łóżka. Przeciągnął się lekko, w oczekiwaniu na usłyszenie głosu przyjaciela.
- Taemin! – krzyknął, przez co chłopak skrzywił się lekko. – Musisz mi pomóc, błagam.
- Jeżeli żaden czynnik nie zagraża twojemu życiu, to nie zamierzam wychodzić z domu – powiedział od razu, wsuwając stopy w puchate kapcie i wyszedł z pokoju, schodząc po schodach.
- Jest gorzej – powiedział z przestrachem w głosie. – Wiesz, że miałem iść dzisiaj na imprezę do Jonghyuna, na którą oczywiście ty też byłeś zaproszony. Ale, nie uwierzysz! Moja siostra w ostatniej chwili przywiozła do mnie swoją córkę, przebraną za jedną z tych disneyowskich księżniczek i powiedziała, że mam iść z nią na miasto.
- Od razu odpowiem na niezadane jeszcze pytanie: nie, Kibum.
- Ale Taemin! – jęknął jego przyjaciel. – Nie pójdę sam, a Chaeyoung, ta zołza, spędza czas ze swoim chłopakiem i powiedziała, że nie może mi towarzyszyć.
- Kibum, naprawdę – westchnął Taemin, wchodząc do kuchni. Otworzył lodówkę i wyjął z niej puszkę pepsi. – Po pierwsze, nie mam przebrania.
- Nie ma problemu! Przywiozę jakieś swoje ubrania i kosmetyki.
- Po drugie – kontynuował młodzieniec, otwierając puszkę. – Nie mam ochoty wychodzić z domu.
- Taemin – powiedział Kibum, zniżając niebezpiecznie głos. „Oho, zaraz zacznie się szantaż emocjonalny". – Jak możesz zostawiać swojego przyjaciela w potrzebie? Czy nie możesz chociaż raz w życiu okazać empatii i mnie wspomóc? Ja zawsze jestem, gdy tego potrzebujesz. A ty? Ty znowu mnie zostawiasz.
- Kibum...
- Nie, Taemin – przerwał mu, pociągając teatralnie nosem. Kibum był cholernie dobrym aktorem i zawsze wiedział jak zdobyć to, czego pragnął. – Już wiem, że nie mogę na ciebie liczyć. Zostanę pożarty przez te dzieci i to wszystko przez ciebie...

YOU ARE READING
Trick or treat || OnTae
Roman pour AdolescentsMoże spędzanie halloweenowego wieczoru w towarzystwie swojego przyjaciela i jego młodszej siostrzenicy nie jest wcale takim marnowaniem czasu? Taemin przekonuje się, że podczas polowania na cukierki może wydarzyć się coś nieoczekiwanego.