Dlaczego...?

6 0 0
                                    

- Słyszy mnie pani...?- głos dochodził do mnie jakby spod wody.
Poruszyłam bezgłośnie ustami. Czułam jakbym w ustach miała pustynię. Wszystko mnie bolało. Czułam się jak jeden ogromny siniak. To co mnie denerwowało to to, że na oczach miałam jakby jakąś opaskę.
- Co się...? Czemu tu jestem...?
- Miała pani wypadek.
- Jaki wypadek? O czym pani mówi?
- Została pani potrącona przez samochód- wyjaśniła spokojnie.
- Boli mnie głowa...
- Jak już dojdzie pani do siebie to przejdziemy do dokładnego badania.
- Tylko ostatnie pytanie mam... po co mi to na oczy?
- Upadając uderzyła pani głową o asfalt i jest prawdopodobieństwo że uszkodzona została część mózgu odpowiedzialna za wzrok.
- Że...Co proszę?
- Ale to jeszcze nie jest pewne- usłyszałam, że sprawdza kroplówkę.- A teraz przepraszam, inni pacjenci czekają- nie pozwalając mi powiedzieć nic więcej, odeszła.
W mojej głowie nagle zagrzmiało od myśli. Jaki wypadek? O czym ona bredzi? To niemożliwe. Niczego takiego nie pamiętam...ostatnie co jestem w stanie sobie przypomnieć to Karol idący tuż obok mnie na przystanek autobusowy. A co było potem? Co się stało? Dlaczego tu jestem? Jakiś powód musi być... Tylko jaki? A jeśli to wszystko to prawda? Jeśli faktycznie miałam ten wypadek? Jeśli...mam coś ze wzrokiem? I...będę niewidoma? Na samą myśl poczułam że łzy próbują się uwolnić, żeby spłynąć swobodnie po policzku, jednak kiedy tylko się pojawiały, zostawały pochłonięte przez opaskę.
- Bez sensu...- zachlipałam.
Zaraz potem przyszła mi do głowy inna myśl. Czy ktoś już o tym wie? Dzwonili do rodziców? Raczej nie...chyba że udało im się odblokować telefon, w co wątpię. Czyli nie dzwonili...
Ręką zlokalizowałam szafkę obok łóżka szpitalnego i próbowałam namierzyć mój telefon. Moje szczęście umożliwiło mi przy okazji strącić szklankę z wodą. Dźwięk tłuczonego szkła odbił się w mojej głowie powodując straszny ból. Zignorowałam go jednak i dalej szukałam telefonu. Kiedy w końcu udało mi się go namierzyć, znowu odezwało się moje szczęście i on również, podobnie jak szklanka, spadł na ziemię.

- Co pani wyprawia? Przeszkadza pani...

- Proszę podać mi mój telefon- głos zaczął mi się łamać.

- Powtórzę, przeszkadza pani innym pacjentom w odpoczynku...

- Poda mi pani ten telefon? Czy sama mam zejść z łóżka i go wziąć?- usłyszałam, że kobieta podnosi mój telefon z ziemi.- Dziękuję.

- Na przyszłość proszę tak nie hałasować, nie jest tu pani sama- zrobiło mi się trochę głupio, ale jak zawsze w takich sytuacjach nie wiedziałam co powiedzieć.

- Teraz zostaje go tylko odblokować...- mruknęłam, gdy byłam pewna, ze pielęgniarka wyszła.- Przycisk z boku i przeciągnąć ekran w górę...powinien być odblokowany...- zawiesiłam się na chwilkę. Co ja właściwie chcę zrobić? Zadzwonić do kogoś? Napisać? Nagrać się?- Dobra, skup się. Gdzie masz kontakty...

- Pomóc ci może jakoś?- podskoczyłam i znowu mój telefon wypadł mi z rąk.

Zupełnie zapomniałam, że nie jestem na tej sali sama.

Ciężko było mi stwierdzić, do kogo ten głos należał. Jedyne czego mogę być pewna to to, że był bardzo ciepły i przyjazny. Może nawet trochę zatroskany, ale tego pewna nie byłam- nie jestem dobra w odczytywaniu emocji. No i, że należał do kobiety.

- Ja...

- Śmiało, do kogo chcesz zadzwonić?- kobieta schyliła się i podniosła mój nieszczęsny telefon. Zapewne ekran jest już w kawałkach.

- Mogłaby pani wybrać numer mojej mamy?

- Jaka tam pani, mów do mnie Sabina.

Po chwili poczułam jak delikatnie podnosi moją dłoń i wkłada mi w nią urządzenie.

- Numer już wybrany- wyczułam, że się uśmiechnęła.

- Dziękuję, pa...Sabino- uśmiechnęłam się delikatnie.

Pierwszy sygnał...drugi sygnał...trzeci...

- Halo?

- Cześć, mamo.

- Stało się coś? Nigdy nie dzwonisz o takiej porze.

- Która godzina?

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 08, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Co by było gdybym...straciła wzrok...? ||Discontinued||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz