Dzień w Zaciszu Obłoków zaczął się tak jak każdy inny. Z małym wyjątkiem, gdyż akurat dzisiaj wypadał pierwszy dzień wiosny. Tak więc uczniowie, zamiast siedzieć od rana na zajęciach, zajmowali się porządkowaniem czego tylko się dało. Lan XiChen razem z Lan WangJi układali wszystkie księgi i zwoje w Pawilonie Bibliotecznym, Sizhui i JingYi biegali za królikami ze szczotkami w rękach, a Lan QiRena nikt nie mógł znaleźć przez cały dzień. Co dość nietypowe, w sprzątanie zaangażował się również Wei WuXian. Wstał tylko dwie godziny po Lan Zhanie i do tej pory próbował wyczesać Jabłuszka.
Oczywiście jak wszystkim wiadomo, zwierzę początkowo niechętnie podchodziło do tego pomysłu, lecz po otrzymaniu dojrzałego, czerwonego jabłka zdecydowało się współpracować.- Powinieneś mi pozwolić się wyczesać od kiedy przyszedłem. Teraz przynajmniej nie jesteś taki brudny i zapchlony jak wcześniej.
Osioł spojrzał na niego urażony i uderzył głową w brzuch, przewracając swojego "właściciela" na ziemię. Z uniesionym wysoko łbem, odszedł w tylko sobie znanym kierunku.
- Niewdzięczne stworzenie. - zaśmiał się Wei WuXian, po czym ruszył zobaczyć jak idzie innym osobom z sekty.
Przechadzając się po dziedzińcu, wreszcie zaszedł pod Pawilon Bibliotecznym, przed którym stało i rozmawiało Dwóch Jadeitów Lan.
- Nienaganni jak zawsze. - pomyślał Wei i przyspieszył kroku.
Młodszy, widząc swojego ukochanego, rozpromienił się bardziej. Usta uniosły się w uśmiechu zaledwie o milimetr, a oczy błysnęły subtelnie, ukazując szczęście jakie w tej chwili czuł mężczyzna. I choć tę, można by rzec, niezauważalną zmianę dostrzegli jedynie dwaj pozostali obecni, to widok był iście uroczy.
Wei Ying przywitał się z mężem tuląc się do jego torsu i słuchając przyspieszonego bicia serca. Lan WangJi ucałował go w odpowiedzi w czoło. Jeszcze chwilę patrzyli na siebie, po czym Wei odwrócił się do Lan XiChena i przywitał się także z nim, kłaniając się.
Lan XiChen oddał gest o wiele widoczniej rozpromieniony niż jego brat.Zdążył wybaczyć Wei WuXianowi cierpienie, jakie przez niego przeżywał Lan WangJi. Widział bowiem jak mężczyzna stara się nadrobić stracony czas i odpokutować wyrządzone krzywdy.
- Paniczu Wei, widzę, że tak jak my skończyłeś swoją pracę.
- Tak, nareszcie. Jabłuszek jest ciężkim przeciwnikiem, ale jakoś udało mi się go nakłonić do współpracy. Heh, to zapewne przez mój urok osobisty.
- Nie wątpię.
Żaden z nich nie ukrywał rozbawienia wypowiedzianymi słowami. Może za jednym wyjątkiem, ale warto wierzyć w to, że Lan WangJi zaśmiał się wewnętrznie.
- Starszy Bracie Lan, jeśli już skończyliście, to pozwolisz, że zabiorę Lan Zhana ze sobą.
Starszy jedynie skinął uśmiechnięty głową i odprowadził odchodzących kultywatorów wzrokiem, następnie odwrócił się i ruszył na poszukiwania wuja.
*
Mężczyźni spacerowali razem po najurokliwszych miejscach Zacisza Obłoków. W pewnym momencie dotarli w pobliże domu, w którym przebywała Madam Lan. Widok jaki zastali odbierał dech w piersiach. Wszędzie, gdzie okiem nie sięgnąć, rozkwitały w pełni niezwykle niebieskie goryczki. Można się było wpatrywać w ten krajobraz godzinami, a i tak by się nie znudził.
Wei WuXian, zapatrzony w ten cud natury, nie zwrócił nawet uwagi na to, że Lan Zhan przysiadł na ziemi i zaczął zrywać delikatne kwiatki. Ocknąwszy się chwilę później, usiadł obok niego i, zerwawszy kilka roślinnych szafirów, wplótł je we włosy partnera. Wyglądał prawie tak samo jak wtedy, gdy namalował go podczas odbywania swojej kary, będąc na naukach w Gusu, trzynaście lat temu. HanGuang-Jun dotknął lekko ozdoby i złożył na głowie niższego wcześniej upleciony wianek. Wei Ying poszerzył już i tak ogromny uśmiech.
Na ten obraz nawet wiecznie spokojna i kamienna twarz Lan WangJiego nie mogła oprzeć się jakiejkolwiek reakcji.
CZYTASZ
Dziedzic Yiling
FanfictionWiosna to najlepszy czas, by otworzyć się na nowe uczucia, nowych ludzi, nowe przygody. To również doskonały moment, aby rozpocząć nowe życie, nową historię. Gdy zakwitną pierwsze kwiaty, rozpocznie się czyjaś nieznana do tej pory opowieść. Tym sam...