W niedzielę wieczorem udało mi się dowiedzieć jak się znalazłam w swoim pokoju po imprezie, okazało się że to Adam z wielkim trudem przekonał mnie abym w końcu już poszła spać. Cholera jasna! Jeszcze tego brakowało, żeby facet, z którym gadałam jedynie przez wieczór zanosił mnie do pokoju. Już bym wolała, żeby zrobił to Przemek albo ewentualnie ktoś z kimś znałam się dłużej.
Dobrze, że od tamtego czasu nie widziałam się z nim, bo po prostu nasze dyżury nam na to nie pozwoliły, i to dobrze. Wstyd by mi było spojrzeć dla niego w oczy, a wiem że jego zbędne komentarze też by mi w niczym nie pomogły.
Pech jednak chciał, że w poniedziałek rano, gdy przygotowywałam sobie śniadanie akurat wtedy wrócił z całonocnego dyżuru. Z początku wyglądał na bardzo zmęczonego, ale jak tylko mnie zobaczył, gdy na niego spojrzałam od razu zmęczenie jakby z niego zeszło i obdarzył mnie uśmiechem.
– Dzień dobry. – odezwał się w końcu na co wywróciłam oczami. Wolałabym, żeby jednak się nie odezwał. – Jak po imprezie?
Wiedziałam, że zada to pytanie. Byłam tego niemalże pewna!
– Impreza była przedwczoraj, nie uważasz, że pytasz o to z opóźnieniem? – zapytałam myśląc, że chyba to zakończy ten temat, ale nie wzięłam pod uwagi tego, że Adam tym co powiem niezbyt się przejmie.
– Ale dopiero teraz możemy się zobaczyć. – odpowiedział, usłyszałam jak siada przy stole. Chciałam jak najszybciej to skończyć i iść już do pracy. – Nigdy bym się nie spodziewał, że aż tak bardzo nie będziesz chciała iść z imprezy, Consalida. – dodał po chwili, a ja poczułam jak moje policzki zaczynają płonąć ze wstydu. Że też musiał o tym wspomnieć!
– Krajewski, dobrze ci radzę, skończ ten głupi i totalnie bez sensu temat. Było, minęło. – odpowiedziałam więc, bo myślałam że to jedyna rozsądna rzecz co mogę powiedzieć, z tego co mi przyszło do głowy.
– Ale wspomnienia pozostaną. – mruknął i chyba myślał, że nie usłyszałam, bo już po chwili wyszedł.
Odetchnęłam z ulgą ciesząc się, że nie musiałam kontynuować tego tematu. Oczywiście, że było mi wstyd z powodu tego, że zachowywałam się po tej imprezie inaczej niż zwykle, ale przecież nie musiał mi z tym docinać. Byłam mu bardzo wdzięczna, że jednak pomógł mi dojść do pokoju, ale to nie zmieniało faktu, że teraz miał cały czas z tego żartować. Nie chciałam uważać się za księżniczkę, ale jednak przez to co mówił to jedynie się wstydziłam i nie widziałam w tym nic zabawnego.
Skończyłam smażenie omleta i po nałożeniu go na talerz zabrałam się na jedzenie. Miałam wielką nadzieję, że Adam nikomu ze szpitala nie chwalił się jakże to wielce byłam uparta, bo nie chciałam iść z imprezy. Tego bym już nie przeżyła. Chociaż, nie mogłam od razu go oskarżać o takie coś. Może i lubił mi w ten sposób dogryzać, ale by nikomu o tym nie powiedział. Była też opcja, że i tak prawie wszyscy goście mogli to widzieć, przecież byli tam wszyscy znajomi ze szpitala. Wolałam jednak pozostać przy myśli, że rzeczywiście nic nie widzieli.
Po szybkim zjedzeniu śniadania natychmiast udałam się do szpitala. Cieszyłam się, że przynajmniej tam już nie spotkam Adama i ominą mnie kolejne jego nieśmieszne żarty. Może rzeczywiście przesadzałam, bo dystans do samego siebie jest ważny. Z drugiej strony jednak żarty na ten temat były dla mnie bardzo krepujące, tym bardziej jak mówił je Adam!
Wchodząc do szpitala usłyszałam znajomy kobiecy głos, który krzyczy moje imię. Od razu poznałam, że to moja przyjaciółka, dlatego zatrzymałam się przy wejściu i odwróciłam się w jej stronę. Już po chwili Agata była przy mnie razem ze mną wchodząc do szpitala.
CZYTASZ
~ Adam i Wiki ~ Przeznaczenie
ФанфикCzym jest miłość? Czy istnieje coś takiego jak przeznaczenie? Czy jeśli dwoje ludzi ma być razem to będą ze sobą mimo wszystko? Jak będzie w sytuacji dwóch bohaterów w tej książce? Dowiecie się czytając oczywiście :)