To był zwykły dzień w malutkiej Śląskiej miejscowości. Ćwierkanie ptaków mieszało się z odgłosami ruchu ulicznego oraz brzęczeniem kosiarki. W powietrzu unosiła się woń grillowanego mięsa. Michał siedział właśnie na lekcji matematyki pogrążony we własnych myślach, podczas gdy nauczyciel wypełniał swoja życiową misję tłumacząc zawzięcie sinusy oraz cosinusy. Michał nie okazywał jednak zamiłowania do tego przedmiotu więc intensywnie analizował właśnie ostatni odcinek swojego ulubionego serialu The Walking Dead. Wszyscy w szkole wiedzieli, że Michał oraz jego najlepszy kumpel Dawid mają fioła na punkcie preeperingu, oraz militariów. Nagły dźwięk dzwonka wyrwał Michała z jego zamyśleń. Chłopak odruchowo wyjrzał za okno i zamarł. Po ulicy powolnym nienaturalnym krokiem poruszała się jakaś postać. Jej ubranie pokryte było krwią a lewa ręka zwisała luźno na kawałku skóry. Kątem oka zauważył jak jeden z uczniów podchodzi do owej istoty z zamiarem udzielenia pomocy. To co wydarzyło się później zmroziło Michałowi krew w żyłach. Postać odwróciła się gwałtownie a następnie rzuciła się na nic niespodziewającego się chłopaka wbijając zęby w jego szyję. Wybuchła panika, uczniowie zaczęli w popłochu wybiegać na zewnątrz wpadając w łapy tych istot tworząc swoisty efekt domina. Reszta z uczniów pospiesznie wycofała się do środka. Przez odgłos szkolnego interkomu rozległ się komunikat.
-Wszyscy uczniowie, nauczyciele oraz personel mają natychmiast udać się na aulę- głos dyrektorki był twardy, ale lekkie jego drżenie zdradzało, iż była ona pełna obaw Michał szybko uświadomił sobie że to jest moment na który wiele lat się przygotowywał. Wolałby, gdyby apokalipsa dosięgła go w domu, w którym miał przygotowany schron na właśnie taką okazję, ale jak się nie ma co się lubi to się bierze co się ma pomyślał po chwili. Szybko odnalazł swojego kumpla a następnie zorganizowali jeszcze kilku popleczników po czym ustalili plan. Wiedzieli oni doskonale, że kadra nauczycieli oraz personel nie mają zielonego pojęcia co robić w takiej sytuacji i w szybkim tempie utracą panowanie nad sytuacją. Postanowili oni więc przejąć władzę, a następnie zająć się zabezpieczaniem budynku przed zastępami nieumarłych. Po dłuższej chwili udali się na aulę gdzie Dyrektorka w podeszłym już wieku zaczęła wygłaszać swoje przemówienie.
-Moi drodzy z racji, że na zewnątrz nie jest bezpiecznie musicie pozostać na terenie szkoły do momentu dopóki sytuacja nie ulegnie poprawie. Pragnę wam zapewnić, że automaty z jedzeniem oraz szkolny sklepik będą całkowicie darmowe i każdy będzie mógł korzystać z nich do woli.
-Tego już za wiele- pomyślał Michał ,nie dość, że znaleźli się w ciężkiej sytuacji to jeszcze ta idiotka bawi się w Caritas
- Nie mogę na to pozwolić- pomyślał po czym dał chłopakom sygnał i razem udali się w stronę mównicy. Widząc zamieszanie dyrektorka poleciła nauczycielowi WF-u by ten zatrzymał uczniów. Jednakże poplecznicy Michała poradzili sobie z nim błyskawicznie podcinając mu nogi a następnie związując go liną znalezioną w kanciapie woźnej. Dyrektorka zamarła widząc jak Michał spokojnym krokiem podchodzi do mównicy a następnie zaczyna swoje przemówienie.-Po tylu latach ględzenia o apokalipsie macie mnie zapewne za wariata, ale zgadnijcie co- wykrzyczał, po czym żeby spotęgować napięcie zastosował długą pałzę.
-Ona w końcu nadeszła. Jako że nasza szanowna Pani Dyrektor nie jest w stanie zapewnić wam bezpieczeństwa od teraz ja sprawuje jej urząd. Wszyscy mają niezwłocznie oddać całą swoją żywność do sklepiku szkolnego gdzie utworzymy punkt racjonowania żywności. Dziewczyny mają zebrać wszelkie naczynia które są w stanie znaleźć po czym mają zgromadzić tyle wody ile się da. Nie wiemy jak długo będzie jeszcze lecieć z kranu więc lepiej być przygotowanym. Wszyscy faceci zbierają swoje manatki i zabierają się za umocnienie drzwi i okien na parterze. Następne przekształcimy salę gimnastyczną oraz aulę w prowizoryczne noclegownie, oraz wyznaczymy wartę.
Po tych słowach obrócił się i spojrzał na struchlałą ze strachu Dyrektorkę, która wyglądała jeszcze żałośniej niż zazwyczaj.
-Nie możesz tego zrobić- wydukała. Jestem dyrektorką tej placówki.
- Możesz sobie być Dyrektorką ale od teraz ja tu rządzę- powiedział po czym na jego ustach po raz pierwszy od dawna zawitał szeroki uśmiech.
YOU ARE READING
Szkoła Życia
Science FictionW małym Śląskim miasteczku wybucha apokalipsa zombie. To moje krótkie opowiadanie które wymyśliłem na kanwie The Walking Dead oraz jednego z cytatów z Serialu The 100. Mam nadzieję że się wam spodoba jeśli chcecie update to dajcie znać