Nie wiedziała kiedy dokładnie ten specyficzny chłopak wydrążył sobie tak głębokie miejsce w jej głowie. Nie potrafiła sobie odpowiedzieć też na pytanie dlaczego ktoś, taki jak on, zupełnie nie w jej typie, spodobał jej się do takiego stopnia. Leżąc teraz sama na łóżku, w pustym mieszkaniu potwornie żałowała tego, że w ogóle pozwoliła sobie sama przed sobą do tego przyznać.
Czuła zimno, chociaż wszystkie okna były szczelnie pozamykane, a grzejniki paliły jak gorące żelazo.
Bezsilność i beznadzieja, które ją ogarnęły odebrały jej wszystkie chęci do życia, chociaż powinna brać się w garść, już teraz. Powinna zrobić cokolwiek, a nie robiła nic. Nigdy juz w ogóle nie miała ochoty na robienie czegokolwiek.
Na myśl o przyszłość skręcało ją w brzuchu, jeszcze mocniej niż gdy go widywała. Nie wiedziała co miała ze sobą zrobić, nie miała planów. Ogarnął ją strach, że przez jej lenistwo i głupotę wszystko może się rozsypać, spać w tą cholerną odchłań. Miedzy nią, a przepaścią dzieliła ją jedynie cieniutka lina, po której już czasami stąpała. Wystarczyłby jeden malutki krok...
Powinna od niej uciekać, nawet jeśli oznaczało to włożenie w to wielkiego wysiłku. Powinna podpierać się zdartym i pokaleczonymi ramionami i iść dalej, coraz dalej od krawędzi. Zamiast tego ledwo przesuwała nogi w prostej linii i czuła, że twarda ziemia się pod nią załamuje. Widziała już widocznie pęknięcia, było ich coraz więcej.
Miała już dość, nie miała sił.
Z jej oczu wylewały się gorzkie łzy, których nie mogła zahamować. Szła chwiejącym sie krokiem. Słyszała głosy. Ktoś ją wołał, różnym tonami głosu.
Troska, złość, gniew, radość, strach w głosach wołających jej imię tworzyła przeokropną mieszankę, która powodowała, że oprócz co raz mniejszej wiadoczności spowodowanej przez jeszcze większą ilość łez, brakowało jej sił ustać na nogach.
Straciła już wszystko.
Przystanęła, a ziemia pod wpływem ciężaru zaczęła się osuwać. Chciała krzyczeć ale
otworzywszy usta z nadzieją, że to właśnie odgłos błagania o ratunek wyjdzie z jej gardła, nic takiego nie nastąpiło. Zamarła tylko na ułamek sekundy z niesłyszalnym jękiem.Spadała, w ciszy.