1

41 12 5
                                    


Gigan­tyczne roboty, które mogą zabić rasę ludzką mru­gnie­cięm, kiedy mój przy­ja­ciel mi to opo­wia­dał śmia­łam się z tego jaką to on ma bują wyobraźnię, teraz jak o tym pomy­ślę, on miał rację. Kto by się spodziewał, że roboty żyją wśród nas a my nie jeste­śmy nawet tego świa­domi? Nigdy bym nie pomyślała, że skoń­czę jako przy­ja­ciółka jednych z nich.
Cyber­tron, pla­neta, na którejj żyły roboty, Auto­boty i Decep­ti­cony, naj­gorsi wro­go­wie, jedni wal­czyli o dobroć inni o chęć wła­dzy, to wła­śnie ta pycha znisz­czyła pla­netę spra­wia­jąc że wła­śnie tutaj zagnie­ździły się gatu­nek robo­tów, cza­sami zasta­na­wiam się jak bar­dzo trzeba być pychym by dopro­wa­dzić do znisz­cze­nia wła­snej pla­nety, kim trzeba być, by przy­być na inną pla­netę i mieć chęć pozby­cia się każ­dego czło­wieka, jaki stąpa po pla­ne­cie, Mega­tron, lider Decep­ti­co­nów opo­wia­dał mi jak sam Opti­mus Prime, lider Auto­bo­tów pra­gnął wła­dzy i jak spra­wił, że ich rodzima pla­neta runęła w gru­zach, to dzięki niemu ich rasa wal­czy mię­dzy sobą.

Brą­zo­wo­włosa szła przez kory­tarz Neme­zis nucąc znaną tylko sobie melo­dię kie­ru­jąc swe kroki do wiśnio­wego medyka, nie zasko­czył ją fakt tego, że Knoc­kout już po raz senty w tym dniu pole­ro­wał sie­bie samego roz­ma­wia­jąć w tym cza­sie z polerką.

-Knoc­kout! -krzyk­nęła spra­wia­jąć, że polerką, którą miał medyk spa­dła na zie­mię. – Wiesz jak trudno wymie­nić tę polerkę Lisa?! -obu­rzył się – Wybacz, wybacz, Meggi chciał byś przy­szedł na Mostek. -zaśmiała się cicho widząc minę bota.
Knoc­kout wzdych­nął wysta­wia­jąć w stronę Lisy rękę, na którą ta chętnie wsko­czyła. – Módl się żebym wyszedł z tego cało.
Kie­ro­wali się kory­ta­rzem gdzie nie raz można było zoba­czyć twa­rze Vechi­co­nów które zawsze witały Lisę.

To śmieszne jak szybko roz­wi­nęła się ich przy­jaźń po ich pierw­szym spo­tka­niu, Lisa pamięta jakby to było wczo­raj, Lisa szła spo­koj­nie ze słu­chaw­kami w uszach, gdy nagle przed nią znikąd wysko­czył wielki żółty robot, który zaczął na jej widok wyda­wać dziwne dźwięki a dziew­czyna jak przy­stało na nor­mal­nego czło­wieka zaczęła ucie­kać i wtedy wła­śnie stra­ciła przy­tom­ność, pamięta z tego, tyle że obu­dziła się już na statku, a gdy zoba­czyła Knoc­kout'a rzu­ciła w niego swoim tele­fo­nem krzy­cząc że jest brzy­da­lem i ma jej nie doty­kać, Lisa uśmiech­nęła się lekko na wspo­mnie­nie jak Knoc­kout zaczął wyzy­wać że on jest piękny.
Gdy zna­leźli się na mostku zauwa­żyli Mega­trona sto­ją­cego tyłem do nich a ręce jego były za nim, już po raz 3 w tym dniu opie­przał Sta­ru­sia, który kulił się jak pies.

-Lor­dzie Mega­tronie. -ukło­niła się Wisienka przy­ku­wa­jąc tym samym uwagę wyż­szego. – Ah Knoc­kOut, mam dla Cie­bie misję, Soun­dwawe zna­lazł pokaźne złoża ene­gronu, nie chcie­li­by­śmy by tra­fiły w dło­nie Auto­bo­tów, mam nadzieję, że wiesz co masz zro­bić. – Medyk tylko kiw­nął głowę na lorda. – Poto­wa­rzy­szy Ci Bre­ak­down, pod­czas prze­wozu Ener­gonu pracę nad­zo­ro­wać będzie Star­scream.

Jed­no­ro­żec tylko ukło­nił się

-Meggi, jesteś pewny, że to dobry pomysł? a jak roz­wali Ener­gon, bo z nim to nie wia­domo. – dziew­czyna, tylko widziała tą złość w oczach Sta­ru­sia- Coś powie­działa Węglowcu?! Jak śmie-
-Star­scream dość! Jeśli jesz­cze raz tak się zacho­wasz to z wielką chę­cią zwiążę Ci skrzy­dła i zrzucę ze statku! – Lisa tylko cicho się zaśmiała poka­zu­jąc środ­kowy palec w stronę cona, gdy­by­ście tylko widzieli jak się wku­rzył.

Knoc­kOut obser­wo­wał pracę Vechi­co­nów, jak rów­nież teraz w poszu­ki­wa­niu Auto­bo­tów, dobrze wie­dział, że nie odpuściliby takiej oka­zji.
-Zna­la­złeś coś? -ode­zwał się nie­bie­ski bot. – Nic a nic, i tak jest dobrze.
Gdyby tylko wie­dzieli, że Lisa cały czas sie­działa na kamie­niu obser­wu­jąc tych dwóch, cóż, Mega­tron zabra­niał jej jeździć gdzie­kol­wiek z nimi, jeśli cho­dzi o misje w tere­nie, ale ten raz można, prawda?

W kopalni roz­glę­gły się odgłosy strza­łów i Lisa już dobrze wie­działa, że mają gości, szybko zesko­czyła z kamie­nia cho­wa­jąc się za nim, wychy­liła się deli­kat­nie widząć Auto­boty wal­czące z Vechi­co­nami.
– Bre­akDown, skop im dupę. -pomy­ślała.

Wszystko działo się tak szybko, nie zauważyła, nawet gdy została podnie­siona przez Star­scream'a
-Jesteś tylko prze­szka­dza­ją­cym mi insek­tem, a insek­tów trzeba się pozbyć.
Dziew­czyna nie miała nawet czasu na reak­cję, została rzu­cona i mocno wylą­do­wała na ścia­nie, leżała na ziemi, była cała obo­lała i wie­działa, że długo nie potrwa, zanim poże­gna się ze światem, ostatni widok, jaki uchwy­ciły jej oczy to coś nie­bie­skiego.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Dec 08, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Do Gwiazd || TPWhere stories live. Discover now