Rozdział pierwszy
Mam na imię..
Mam na imię Lavend. Mam 15 lat. Mam brązowe włosy do ramion z grzywką lekko opadającą mi na czoło i noszę okulary. Zazwyczaj ubieram się w wygodne i nawet urocze ogrodniczki lub inne tego typu rzeczy. Warto też wspomnieć... nie lubię o sobie za bardzo mówić. Mam jedną przyjaciółkę Madie która zawsze za mną stoi murem.
Często siedzę z nią w moim pokoju z lampkami które ciepło otulają mój artystyczny ład czterech kącików. Tuż pod kulistymi lampkami wiszą plakaty z moich ulubionych japońskich kreskówek. Na łóżku mam miliony miękkich koców i małych poduszek które zawsze mnie otulają tworząc barierę ciepła i spokoju bez którego nie potrafię funkcjonować. Na moim biurku i łóżku zawsze są porozrzucane szkicowniki i ołówki 2 i 4B. Uwielbiam rysować anatomię i słodkie bazgroły przy muzyce.
Muzyka! Tak. To jest coś co całą duszą i sercem kocham i coś bez czego rzeczy wymienione przeze mnie wcześniej nie mają żadnego sensu ni uroku.
Słucham głównie alternatywnego rocka. Ale nie rozkoszuje się jednym konkretnym gatunkiem muzycznym. Nie gardzę indie rockiem, pop-em.
Jestem szczerą osobą. Nie boje się wyrażać swojej opinii. To znaczy.. gdybym miała komu ją w jakikolwiek sposób wyrazić. Jak mówiłam- nie mam wielu przyjaciół więc nie mam przed kim się otworzyć. Ale jest mi z tym naprawdę bardzo dobrze. nie mam problemów ani żadnych sprzeczek społecznych.
Od razu po szkole idę do domu, odrabiam lekcje, jem obiad, i jak każdy nastolatek spędzam czas przy komputerze lub rysuje jakieś głupoty. To mój dzień. Oczywiście to tylko elementy wspólne tego, co robię codziennie, ale mimo wszystko to są stałe czynności które wykonuje w szkole czy też po niej. Jest 5:05 i za moment mój telefon zacznie na mnie krzyczeć bo zawsze przecież tak jest. Zawsze tak jest że muszę opuścić ciepłe, oświetlone i spokojne- przede wszystkim moje- cztery kąty oświetlonej oazy.
Rozdział drugi
..Kwiat. A to moja szkoła.
6:00. Rozlega się głośna nuta i wrzaski z telefonu. Jak zwykle przeciągam się po czym chwytam za telefon by wyłączyć te niezmiernie głośne męki. Naciskając przycisk telefonu, uderzyło mnie światło. Wyłączyłam budzik i poszłam do kuchni. Zrobiłam herbatę, kanapki i przyszykowałam mój ulubiony serial na Netflixie. Minęło ok. 20 minut i stwierdziłam że powinnam zacząć się szykować do właściwych mąk.
Moja poranna rutyna? Nic nie powinno was tutaj zdziwić. Jestem prawdziwie zwyczajna dlatego zawsze po śniadaniu idę się umyć, ubrać uczesać, malować. Widzicie? Mówiłam. Nic nadzwyczajnego. Podniosłam swój ciężki jak wór cegieł plecak i wyszłam z mojej kochanej i jedynej na świecie by się zdawało oazy spokoju i szczęścia. W drodze do mojego liceum słucham najbardziej ukochanych prze ze mnie utworów. Szczerze mówiąc to mogę ich słuchać w kółko i w kółko bez przerwy. Gdy dotarłam do szkoły, w szatni czekała na mnie Madie - Hej Lave! Jak poranek? - Powiedziała to z uśmiechem i entuzjazmem zupełnie jak by nie widziała mojej zaspanej twarzy. Popatrzyłam się na nią z dezaprobatą. Przecież w końcu ledwo się wywlokłam z łóżka. - Naprawdę dobrze wiesz? - Po wielkim i długim ziewnięciu popatrzyłam się na nią sarkastycznym wzrokiem żeby nie pomyślała że mówię to na poważnie. - Hej nie martw się. Może następnym razem spróbuj się położyć spać wcześniej zamiast rysować jakieś mityczne hybrydy. - zapomniałam chyba wcześniej wspomnieć. Madie to straszna mądrala. Ale zawsze kiedy słucham się jej rad to nie żałuję. - Masz rację. Ale szkoda mi zmarnować takie piękne wieczory na spanie. Kiedy zapada zmrok, włączam lampki które tak pięknie muskają każdy zaułek mojej ,, oazy'' , szykuje szkicownik i moje magiczne artykuły, parzę zieloną herbatę i.. i- w tym momencie Madie przerwała moje retrospekcje. - Lave! Skończ już bujać w obłokach i chodź na lekcje bo mamy nie całe pięć minut aby wejść na górę. - Podniosła lekko ton po czym chwyciła mnie za rękę i zaczęła biec. Po chwili byłyśmy już przy klasie fizycznej. Zmniejszyłyśmy tępo i weszłyśmy zmęczone biegiem do klasy. Wszyscy się na nas popatrzyli z nauczycielem na czele. Zajęłyśmy swoje miejsca i wyjęłyśmy pomoce. Minęło zaledwie niecałe 20 minut a czułam się potwornie zmęczona lekcją. Gdy zaczęłam przysypiać Madie zaczęła mi tłumaczyć jak wielki błąd popełniam nie słuchając pana Morcera. Okazało się że fizyka to naprawdę ciekawy przedmiot, ale nie tak ciekawy jak literatura. Po lekcji poszliśmy wszyscy na stołówkę. Nic nie zjadłam ponieważ nie miałam na nic kompletnie ochoty.
CZYTASZ
L- Jak kwiat
Short StoryFascynująca opowieść o introwertycznej dziewczynie która mimo swoich blokad chce wiedzieć coraz więcej o otaczającym jej świecie i ludziach niestety lub nie odkrywa o wiele więcej i jej życie się odwraca do góry nogami...