Szłam długim, białym korytarzem zamku. Szukałam mojej siostry. Nie było jej w jej pokoju, więc postnowiłam jej poszukać, bo Melly rzadko wychodzi ze swojej komnaty.
Skręciłam w kolejny korytarz i usłyszałam huk. Jakby coś ciężkiego spadło na podłogę. Lekko przyspieszyłam. Dźwięk dochodził z pracowni mojego ojca.
Otworzyłam drzwi i najpierw ujrzałam moją siostrę. Potem zobaczyłam moich rodziców leżących na czerwonym dywanie.
Nie.
To nie dywan.
To kałuża krwi, która rozlewała się w coraz większą plamę.
Spojrzałam na Mellanię, a ona spojrzała na mnie. W jej oczach ziała pustka. Podniosła rękę i ogarnęła mnie ciemność.
*
Obudziłam się z potwornym bólem głowy. Próbowałam sobie przypomnieć co stało się wczoraj, przez co tak strasznie bolała mnie głowa, lecz tam gdzie były wspomnienia z wczorajszego dnia teraz nie było nic.
Może uderzyłam się w głowę i straciłam pamięć?
Do pokoju weszła moja siostra. Była ubrana w prostą szarą suknię, tak jak zawsze.
- Cześć, Lyssa. - powiedziała.
Nie wiem dlaczego, ale poczułam strach na jej widok.
- Wszystko w porządku?
- Boli mnie głowa, to wszystko.
Melly usiadła na skraju mojego łóżka.
- Mam smutną wiadomość.
Znowu poczułam przypływ strachu.
- Ktoś zamordował naszych rodziców. - powiedziała Melly i odwróciła wzrok.
- Co?
- Tak, jutro odbędzie się moja koronacja. Livera nie poradzi sobie bez królowej.
Siedziałyśmy tak w milczeniu, a ja trzęsłam się z przerażenia.
- Pamiętasz dlaczego boli cię głowa? - spytała Mellania zanim wyszła.
- Nie.
Byłam pewna, że się uśmiechnęła.