Przyjazd

20 1 0
                                    

Minęło 5 godzin jazdy, a ja opracowywałam plan zniszczenia klątwy. Nie odzywałam się do kierowcy, tylko tępo patrzyłam się przez szybę. Kierowca co jakiś czas zagadywał, a ja siedziałam i milczałam. Dobra, jedyną osobą, która we wszystko wierzy jest Henry, syn Wybranej. Będę musiała z nim porozmawiać w sprawie Księgi. Potem jest Emma i przyjaźń z resztą moich przyjaciółek, które mam nadzieję są tutaj. Myślę o Czerwonym Kapturku, Śnieżce i Kopciuszku. Na pewno tam będzie Mroczny. Ni to przyjaciel ni to wróg.....z nim nigdy nic nie wiadomo. A Regina.....z nią to porozmawiam bez świadków. 

W pewnym momencie wjeżdżaliśmy w bardzo ładny las. Podobny do Zaczarowanego Lasu, mojego domu. 

 - Proszę się tutaj zatrzymać - powiedziałam do kierowcy wyciągając wyliczone pieniądze.

 - Tutaj? W środku lasu? Jest panienka pewna? - spytał niepewnie kierowca zatrzymując się na poboczu.

 - Tak. Jestem tego pewna. Dokładnie jestem tego pewna od 5 godzin - odparłam dając mu pieniądze - Równe 500 dolarów. Reszty nie trzeba.

Wysiadłam z samochodu i poszłam pewnym krokiem przed siebie. Nie mam czasu na plotki z taksówkarzem. Poprawiłam walizkę i patrzyłam się na jakiekolwiek znaki. Usłyszałam, że ktoś za mną jedzie i usłyszałam głos tego faceta.

 - Proszę pani. Mogę pani pomóc. Chętnie panią podwiozę, tylko gdzie.

Stanęłam w miejscu i odwróciłam się do niego. Wyglądał na zmartwionego. Moja moc powoli powracała i mogę wyczytać kim jest i był. Ma 40 lat, jest po raku i jest anonimowym alkoholikiem. Chce odzyskać kontakt z córką, która ma teraz 19 lat i wybiera się na studia medyczne. Otworzyłam drzwi i nachyliłam się do niego dotykając ramienia.

  - Panie Jack....Nie musi się pan o mnie martwić. Proszę wrócić do córki. Potrzebuje pana bardziej, niż pan myśli - powiedziałam spokojnie używając delikatnej perswazji.

Zobaczyłam złoty pył na jego ciele. Zadziałało. Wyszłam z auta i ruszył z piskiem opon. Nie lubię tego używać, ale czasami to jest użyteczne. Obiecałam swojemu mężowi, że nigdy nie użyję mocy w takich prostych sprawach. Ale teraz mam nadzieję, że by to zrozumiał. Szłam pewnym krokiem do głazów. Każdy śmiertelnik widziałby tutaj głazy, ale ja widzę ładną drogę i zieloną tabliczkę z napisem "Storybrooke wita". Ta, dobre sobie. Widziałam tez czerwoną granicę, którą nie mogę przekroczyć osoby pod wpływem klątwy. Chciałabym tam przejść, ale muszę znaleźć znaki takie jak na rękach. Przyjaciele bogowie powiedzieli mi, że to jedyne wejście dla mnie. W ten sposób powstrzymam Reginę i tę klątwę. Odłożyłam walizkę na środku asfaltu i zaczęłam szukać. Nie zajęło mi to długo, ponieważ były po środku bariery. Uśmiechnęłam się pod nosem i podeszłam tam pewnym krokiem. Ona nigdy się nie oduczy, że takie ważne rzeczy się chowa, by nikt ich nie znalazł. Mam nadzieję, że po 28 latach się tego nauczy. Wyciągnęłam dłonie i położyłam na barierze, która po minucie zniknęła, by mnie wpuścić. Za pomocą telekinezy przywołałam walizkę i szłam dalej. Usłyszałam za sobą dźwięk błyskawicy. Czyli wróciło na swoje miejsce. Nie mam teraz czasu na spacerki po lesie, bo mnie potrzebują. Zniknęłam w złotym dymie i pojawiłam się w nowym piekle.

Otóż widziałam przed sobą malutkie miasteczko i ludzi kręcących się po ulicy. Widziałam Jasia Małgosię, Ponga, niektórych krasnoludków....Nikt nie pamięta kim jest. Nikt nie zna swojej prawdziwej rodziny, przyjaciół...to straszne. Ale tak właśnie chciała Regina. Jeżeli ona jest nieszczęśliwa, to każdy powinien taki być.

Weszłam w głąb miasteczka i znalazłam jakąś knajpkę "U babunii". Mam podejrzenia, kto tam może być. Miałam rację, kiedy przekroczyłam próg knajpki. Wszyscy podnieśli na mnie zaciekawiony wzrok, ale je na razie zignorowałam i usiadłam przy barze biorąc menu . Mają bardzo dobre jedzenia, muszę przyznać. Ale akurat mam ochotę na jakąś kawę. Podniosłam wzrok i zamarłam. Podchodziła do mnie moja najlepsza przyjaciółka, Czerwony Kapturek, podchodzi do mnie ubrana w bardzo skąpą spódniczkę i białą bluzkę pokazującą czerwony biustonosz. Masakra.

Dawno, dawno temu......Where stories live. Discover now