Rozdział I
Ludzie, a feary.
Poranna rosa delikatnie otulała moje bose stopy. Dookoła widziałam mnóstwo kolorów. Niebieskie kwiaty, zielone pnącza, różowo - pomarańczowe krzaczki i wiele innych wybryków natury. Dziwne stworzenia, wyglądające jak pluszaki. Obok mnie stała hybryda królika oraz psa. Spokojna muzyka spowiła moje uszy. Coś na wzór spadających kropelek wody do stawu. W końcu mogłam odetchnąć. Tę ciszę przerwały dźwięki dzwoneczków oraz ciche nawoływanie.
- Amicia! Amicia! - coraz lepiej rozumiałam wypowiadane słowa.
- Tutaj jestem ! - odpowiedziałam.
Z kolorowych pnączy przedostał się białowłosy elf. Był ubrany w białą szatę ze złotymi ozdobniakami. W talii miał przewiązany brązowy pas z fiolkami i innymi miksturami. Jego ramiona były pokryte biało - złotą marynarką. miał 24 lata, jego gładko ogolona twarz, wyraźnie go odmładzała. Jego wściekle szmaragdowe oczy kontrastowały ze śniadnią cerą. Usta elfa były pełne, zazwyczaj wykrzywione w złośliwym uśmiechu, jednak w tej chwili uśmiechał się szczerze i miło. Był średniego wzrostu, około 180 cm. Był szczupły, ale nadal wysportowany.
- Wiesz, że nie wolno ci tu być ? - zapytał.
- Wiem, jednak nadal nikt mi nie powiedział dlaczego - naburmuszyłam się i skrzyżowałam ręcę na klatce piersiowej. Elf wzdycha.
- Lance(czyt. lans)proszę cię, powiedz mi - zrobiłam minę słodkiego pieska.
- I jak tu z tobą wytrzymać... - zrezygnowany pokręcił głową.
- Amicia, dobrze wiesz, że trwa wojna pomiędzy ludżmi, a feary1 (czyt. fery). Nie chcemy, żebyś była narażona na jakiekolwiek niebezpieczeństwo, a To miejsce jest oblegane przez ludzi - powiedział podchodząc i przytulając mnie. Po krótkiej chwili Lance uwolnił mnie ze swoich ramion.
- Chodż pójdziemy do bezpieczniejszego miejsca - powiedział.
Gdy byliśmy już obok znanego nam miejsca, wspólnie stwierdziliśmy, że będzie tu dosyć bezpiecznie. Znajdowaliśmy się na łące. Była ona otoczona jeziorami oraz wodospadami z krystalicznie czystą wodą. Razem z Lanc'em usiedliśmy na ognisto zielonej trawie. Zamknęłam oczy i zaczęłam rozmyślać, o wszystkim. Naprawdę o wszystkim. Począwszy od miłych wspomnień, aż do szarej rzeczywistości. W ciągu niecałego roku zmieniłam się nie do poznania. Pod względem charakteru oraz wyglądu. Jestem blondynką z różowymi końcówkami, jednak nigdy ich nie farbowałam, kiedyś wstałam i miałam róż na włosach. Moje oczy były jak dwa kryształy. Za każdym razem miałam inny kolor oczu, który zmieniał się pod wpływem moich emocji. NIebieski - smutek, czerwony - wściekłość, biały - melancholia, zielony - szczęście, czarny - załamanie, pomarańczowy - zakłopotanie, heterochromia - połączenie dwóch uczuć, najczęściej biały oraz niebieski. Moje lica były ozdobione naturalnym rumieńcem, który razem z moim zadartym noskiem, tworzył aurę słodkiej i niewinnej 17 letniej dziewczynki. Jedynym plusem było to, że mój wygląd odejmował mi lat, aktualnie mam 22 lata. Zazwyczaj jestem ubrana w białe body, krótki różowy tren, złote zakolanówki oraz białe buty, czasami na obcasie. Jestem bardzo rozgadana oraz roztrzepana. Bardzo łatwo umiem sobię coś zrobić, dlatego mam wysoki próg bólu. Nienawidze niesprawiedliwości. Według wielu osób jestem dobroduszna, troskliwa. Jednak popełniłam jedną straszną zbrodnię, która odcisnęła swoje piętno na mojej duszy. Straciłam swoją czystość, dokonałam krwawej zbrodni.
Lance lekko szturchnął moje ramię .- Kolejny raz odpłynęłaś. Musisz uważać, jesteś teraz ze mną i nic ci się nie stanie, ale jak pójdziesz gdzieś sama i spotkasz ludzi, to wiesz jak się to może skończyć - powiedział surowym tonem.
- Oczywiście, tylko myślałam o tym, co się stało w ciągu tego roku - powiedziałam schraniając się w jego ramionach. On przytulił mnie mocno. Czułam, że za niedługo moje lub nasze życie będzie o wiele trudniejsze.
- Amicia - powiedział szeptem do mojego ucha.
- Tak...? - zapytałam lekko zaniepokojona.
- Obiecaj, że będziesz o mnie pamiętać. Nawet jeśli mnie tu nie będzie - powiedział niepewnie.
- Co się dzieje ? Zacznijmy od tego, że nie pozwole ci odejść. Przynajmniej nie beze mnie. - Powiedziałam pewna swego. Tylko Lance mi pomógł i mnie nie zostawił. Teraz oboje mamy tych samych przyjaiół, Allise, Galię, Hufo i Undertakera.
- Nic się nie dzieje. Chodź musimy iść zjeść obiad. Jesteśmy tu już od 6 godzin - powiedział.
Mieliśmy już iść do schroniska, jednak gdy usłyszeliśmy głosy, schowaliśmy się za drzewami.
- Lance, kto to ? - powiedziałam to prawie niesłyszalnie. Drgnęłam gdy poczułam jak ktoś dotyka moich pleców. to nie był Lance, to był...
1)Feary - Są to magiczne stworzenia, czystej krwi. Stworzenia, które nie mają w 100 % czystej magicznej krwi, są hybrydami.
--------------------------------------------
Oto pierwsza część mojej książki. Mam nadzieje, że przyjmiecie ją ciepło. Będzie mi bardzo miło jak zostawicie gwiazdkę i komentarz. Jeśli widzicie jakiś błąd, to śmiało piszcie, będę wdzięczna.
CZYTASZ
"Com Azrtso"
FantasyMłoda kobieta o potężnej mocy musi uciekać i chować się przed ludźmi, którzy chcą ją pojmać. Razem z przyjaciółmi postanawia podróżować pomiędzy dwoma światami. W czasie magicznej podróży pomaga wielu osobom, zdobywając w ten sposób sprzymierzeńców...