Kolejna łza poety spadła na poduszkę. Rozstania zazwyczaj są ciężkie i Juliusz zdawał sobie z tego sprawę, jednak wydawało mu się, że wszystkie te opisy bólu są niczym w porównaniu z tym co czuł on. Również często bywa tak, że jest tylko jedna osoba, która strasznie cierpi. Teraz akurat padło na Słowackiego. Juliusz bardzo dobrze wiedział, że ludwik nie jest tym, tak bardzo przejęty.Bił się w myślach - lepiej wstać i poukładać sobie życie z kimś innym, czy po prostu skończyć. Bardziej przemawiał do niego pomysł zabicia się niż starań, by odbić się od dna. Chciał jak najszybciej znaleźć sobie kogoś innego i zapomnieć o Ludwiku. Rozmyślania przerwał mu telefon.
- Halo? - powiedział odbierając. Nawet nie spojrzał kto dzwoni.
- Juliusz? Chciałbyś może wyjść ze mną do restauracji dziś wieczorem? - Juliusz nie miał powodu, by się zgodzić, ale nie posiadał też argumentu, żeby odmówić.
- Z chęcią. O której? - Juliusz musiał skorzystać z okazji. Jeśli los daje mu szansę, żeby się podnieść.
…
Mickiewicz bardzo się cieszył. W końcu miłość jego życia zgodziła się na randkę z nim. Juliusz zazwyczaj grzecznie odmawiał, ponieważ miał Ludwika, ale teraz Słowacki mógł ze spokojem się zgodzić. Adam już przygotowywał się do wyjścia mimo to, że zostały mu jeszcze cztery godziny. Wyciągnął z szafy masę ubrań. Ostatecznie wybrał biały golf z długim rękawem, czarne rurki, do tego również czarny płaszcz za kolana i tego samego koloru, eleganckie buty. Po tym wziął kąpiel i zastanawiał się jak ułożyć włosy.
…
Adam stał już przed domem Juliusza. Był bardzo zdenerwowany. Zapukał do drzwi. Usłyszał tylko ciche "proszę", więc otworzył. Jego oczom ukazał się Juliusz zakładający buty. Słowacki miał na sobie czarną koszulę i kremowe, opinające spodnie, które podkreślały jego pośladki. Młodszy poeta zgarnął jeszcze płaszcz, który założył już na dworze po zamknięciu drzwi. Mickiewicz w ogóle się nie odezwał.
- Co jest? Czemu nic nie mówisz? - zapytał już lekko rozbawiony Juliusz.
- Ja um… e… - Słowacki roześmiał się serdecznie. Chwilkę później Mickiewicz uczynił to samo. Wreszcie nie była to sztywna atmosfera, ale swobodna jak jest zazwyczaj między dwoma wieszczami.
- Mam pytanie. - Mickiewicz kiwnął mu głową na znak, żeby mówił. - To jest randka, a nie zwykłe spotkanie jak zawsze, tak? - Mickiewicz na niego spojrzał. Był lekko zarumieniony. Kiwnął mu głową na "tak". Juliusz bez skrępowania ujął dłoń Adama. Na ten gest starszy zarumienił się jeszcze bardziej.
…
Doszli wreszcie do restauracji, którą wcześniej wybrał Adam. Zajęli stolik gdzieś z boku, żeby mieć jako taki spokój. Kelner podał każdemu po jednym menu i odszedł. Dość długo wybierali co zamówią. W końcu znów zawołali kelnera, żeby złożyć zamówienie. Oczekując na jedzenie rozmawiali o wszystkim, a tematów nie brakowało, bo w końcu byli dość bliskimi przyjaciółmi.
…
Po zjedzeniu posiłku wyszli z restauracji. Nie chcieli się jeszcze rozstawać, gdyż miło spędzało im się czas razem.
- Może pójdziemy jeszcze na spacer? - spytał trochę niepewnie Juliusz.
- Mhm. - odpowiedział z uśmiechem Adam. Znów spletli swoje palce i ruszyli do parku.