"Ludzkie szczenię"
10th Century
Niedaleko kniei znajdowały się dwie wioski. Jedna zamieszkiwana przez ludzi, druga przez zmiennokształtnych. Pomiędzy nimi od lata panował pokój i przyjazne stosunki. Wśród ludzi żyła czarownica imieniem Ayana, która przybyła na ziemię Nowego Świata wraz ze swoją uczennicą i jej rodziną, po okropnej tragedii, która ich dotknęła. Była kobietą stanowczą i chcącą podzielić się swoim darem ze światem. Po zaaklimatyzowaniu się wśród miejscowej ludności, stała się znana jako wiejska prorokini, poprzez swoją możliwość wglądu w metafizyczny świat i ogromną pobożność względem duchów przodków. Tubylcy z przyjemnością udawali się do niej po porady i drobne czary. Czuwała również nad bezpieczeństwem wioski i utrzymaniem harmonii między naturą a magią. Jej codziennym zadaniem, było wstawanie przed świtem, dzień przed każdą pełnią i przechadzanie się wśród głuszy. Korzystając z tych krótkich chwil samotności zbierała zioła i radziła się duchów, odnośnie niektórych spraw związanych ze swoją podopieczną. Więc i tego ranka, wśród drzew, powolnym krokiem przemykała się niewysoka kobieta. Odziana jak zwykle w wysłużoną, czerwoną suknię, nie krępującą jej ruchów. W pasie przewiązany miała brązowy, płócienny fartuch, z dużymi kieszeniami, z których wystawały świeżo zebrane pędy ziół. Mimo, iż pełnia miała odbyć się dopiero za parę dni, Ayano czuła, że powinna rozejrzeć się po terenach bliskich wiosce, nie tylko po to by uzupełnić zapasy roślin. W poprzednich dniach zaobserwowała nietutejsze plemię zmiennokształtnych. Oprócz wyróżniającej ich królewskiej aury, każdy z nich posiadał charakterystyczne znamię w kształcie półksiężyca. Wielokrotnie szukała informacji o nich w księgach poświęconych watahom, jednak zdawało się to być na marne. Również próby kontaktu z duchami zawiodły, one same uparcie milczały, jednak nieustannie czuła ich obecność wokół siebie. Uciszając resztki swojego rozumu, poszła za głosem swojej intuicji w głąb lasu. Dookoła panował spokój i idealna cisza. Zmęczona długą, bezowocną wędrówką przystanęła i głośno westchnęła, jakby to miało jej w jakikolwiek sposób pomóc odnaleźć odpowiedź. Czego dokładnie szukała? W tym do jej uszu dobiegł cichutki płacz dziecka. Natychmiast ruszyła w kierunku dźwięku. Niepewnie odgarnęła wysokie zarośla, z których wydobywał się szloch. Wśród traw, na kępkach mchu leżało maleńkie zawiniątko. Okryte jedynie brudnymi strzępami materiału. Czarownica pochyliła się nad drobną istotką. Powoli i ostrożnie zabrała ją w swoje objęcia. Delikatnie zaczęła kołysać dziewczynkę by ją uspokoić. Mimo braku własnych dzieci, miała doświadczenie w zajmowaniu się nimi, przez ciągłą pomoc przy pociechach swojej uczennicy - Esther. Już po chwili niemowlę przestało przeraźliwie płakać. Zamiast tego otworzyło swoje duże zielone oczy i wesoło zakwiliło. Ten widok wywołał maleńki uśmiech na twarzy Ayano. Nieznacznie pochyliła się nad dzieckiem i złapała jej małą rączkę. Filigranowe paluszki dziewczynki owinęły się wokół jej palca. Gdy skóra kobiety spotkała się z maleństwem, Ayano poczuła nieznaczny przepływ prądu. Ludzkie szczenię. W tym niespodziewanie zawiał wiatr, któremu towarzyszyło nagłe wyładowanie magii, wyczuwalne jedynie dla czarownicy. Przodkowie. Kobieta rozejrzała się, natychmiastowo tuląc ją w porwany materiał i w popłochu skierowała się z powrotem do wioski. W tym momencie wszystko oprócz tej malutkiej istotki przestało mieć dla niej jakikolwiek sens.
❛ ━━━━━━━ • ❪❂❫ • ━━━━━━━ ❜
Po dotarciu na miejsce przywitał ją zdziwiony wzrok Esther. Razem skierowały się do niewielkiego domku na obrzeżach wioski należącego do starszej z czarownic. Tam pospiesznie opowiedziała przyjaciółce jak doszło do znalezienia maleńkiej dziewczynki. Oczywiści pomijając wszelkie jej powiązania ze światem nadnaturalnym. Młoda kobieta zaproponowała, iż zaopiekuje się dzieckiem, jednak Ayano była nieustępliwa. Duchy z jakiegoś powodu, połączyły jej przeznaczenie z maleństwem. Dlatego nie mogła tak po prostu oddać go na wychowanie komuś innemu, narażając przy tym na odkrycie klątwy. Esther jeszcze długi czas próbowała przekonać mentorkę do swoich racji, jednakże zakończyło się to niepowodzeniem. Pod wieczór opuściła dom prorokini, wezwana przez najstarszego z synów - Finna, który miał problem z upilnowaniem niesfornego, dwuletniego Niklausa. Po odejściu uczennicy, Ayano zaczęła szykować składniki potrzebne do odprawienia rytuału. Już w czasie powrotu do wioski, zdecydowała, że jako opiekunka dziewczynki chce zapewnić jej normalne życie. Gdy osadę spowił całkowity mrok czarownica była gotowa. Ułożyła śpiące, niczego nieświadome dziecko na drewnianym blacie dużego stołu, w sam środek nakreślonego solą pentagramu. Wokół okręgu porozkładała zioła o właściwościach oczyszczających. Zabrała z końca stołu wcześniej uszykowany złoty sztylet. Delikatnie przejechała ostrzem po wewnętrznej stronie własnej dłoni. Nadstawiła rękę nad czołem maleństwa, na które spadło parę kropel czerwonej cieczy. Porozstawiane po całym pomieszczeniu świecę zapłonęły żywym ogniem, a czarne włosy czarownicy rozwiał wiatr. Wzniosła ręce ku górze, wypowiadając inkantację w mowie starożytnych greków. Całkowicie skupiając się na wymowie zaklęcia, błagała przodków o pomoc w uchronieniu dziecka przed jego niebezpieczną naturą. Nagle wszystkie świece zgasły a wiatr ustał. Kobieta wyczerpana z resztek swojej energii, podpierając się ściany podeszła do zawiniętej w pieluchy dziewczynki. Jej oczy rozbłysły widząc znajomą twarz wiedźmy. Siadając na jednym z krzeseł, zabrała ją w swoje objęcia, jednak, gdy ich skóra zetknęła się ze sobą Ayano nic nie poczuła, a krew znajdująca się wcześniej na jej czole została przez nią wchłonięta. Upewniło ją to jedynie, że jej starania i błagania nie poszły na marne. Była doskonale świadoma, że pewnego dnia duchy upomną się o zapłatę, jednakże na razie pochłonięta była nowymi doświadczeniami, które dostarczało jej niemowlę. Mimo krótkiego czasu pomiędzy kobietą a dziewczynką rozwinęła się silna więź emocjonalna. Czuła spokój i pewność, że odnajdzie się w nowej roli, roli matki. Opiekuńczo utuliła maleństwo i zaczęła cicho nucić kołysankę, którą śpiewała jej matka, kiedy mieszkała w średniowiecznej Europie. Spojrzała na zasypiające w jej ramionach dziecko, które nadal nie miało imienia. To dziecko było jak dar, dar od samych bogów.*
-Dorothea.* - wyszeptała czarownica - Twoja droga dopiero się rozpoczęła, ale mam pewność, że przeznaczone są ci wielkie rzeczy.
"Bo kiedy nadejdzie czas, zaklęcie zostanie przełamane, a klątwa obudzona"
"Oh darling, my soul
You know it aches for your's
And you've been filling this hole since you were born
'Cause you're the reason I believe in fate"
- "Infinity" Artur Young*Dorothea (ᛞᛟᚱᛟᚦᛖᚨ) - żeńskie imię pochodzenia greckiego "Dorothéa": "doron" - dar i "Theós" -"bóg", "Dar od boga"
CZYTASZ
HYBRID || Klaus Mikaelson
Фанфик"To jak przyciąganie, przesuwa się twój środek ciężkości. Nagle to nie Ziemia cię tu trzyma. Jesteś gotów zrobić wszystko, być dla niej wszystkim: przyjacielem, bratem, opiekunem." ~~~~ I have died everyday waiting for you Darling don't be afraid I...