Promienie słoneczne oblewały budynek, czyniąc z niego bardzo widoczny punkt w tej części strefy, lecz i tak nikt się tam nie zapuszczał z powodu "właściciela".
- Lepiej się tam nie zapuszczać - Powiedział stanowczo mężczyzna.
- Dlaczego, co tam jest? - Zapytał trochę podenerwowany Stalker.
- Pamiętasz historię o "właścicielu" hali fabrycznej?
- Naprawdę sądzisz że on tam jest?
- Jak chcesz możesz sprawdzić.
- Nie, nie mam ochoty.
- Zbliża się zmierzch, co robimy?- Zapytał jakby przerażony stalker.
- Na ogół jedyną solidną kryjówką jest hala fabryczna, lecz żeby się do niej dostać trzeba by było otworzyć starą bramę, której dźwięk mógłby zwabić jakieś mutanty nie mówiąc o "właścicielu", lecz czy mamy inny wybór?
- Moglibyśmy wdrapać się na jakieś drzewo, lecz gdyby przyszła emisja?
Rozmawiali tak, nie spostrzegając zachodzącego słońca, ryzyko było duże, lecz czy pogłoski o "właścicielu" są prawdziwe? Stalkerzy zadawali sobie to pytanie wiedząc, że jeżeli nie będą mieli schronienia będą zdani na łaskę mutantów grasujących w tej części strefy.
- Trzeba zaryzykować, nie chcę być przekąską dla pijawki.
- Dobrze, spróbuję otworzyć tą cholerną bramę, osłaniaj mnie kiedy będę otwierać.
- Dobrze,gdy uchylisz odpowiednio szeroko bramę, wejdziemy i będziemy trzymać się blisko ścian.
Brama przy pierwszej próbie ani drgnęła, jednak pod wpływem kopniaka się otworzyła. Obaj osłaniając się nawzajem parli na przód starając się wydawać przy tym jak najmniej hałasów. O dziwo, nie dość że hala fabryczna była pełna ciekawego szpeju, to jeszcze było tu tylko trochę tuszkanów.
- No to mamy nocleg.
- Upewnij się że nic cię nie zabije, nie przejmie nad tobą kontroli, czy nie wyssie ci krwi.
Chwilę później.
- Hej stary, znalazłem jakiś właz - Mężczyzna powiedział to, jakby bojąc się że coś z pod tego włazu może wyjść.
- Słuchaj, jestem zmęczony, właz prawdopodobnie prowadzi do jakiś katakumb, sam raczej nie dasz rady, więc zablokuj to czymś i chodźmy spać.
Jak powiedział, tak zrobił, jakby pod rozkazem wielkiego dowódcy lecz prawdą było, że to on był rozsądniejszy z tej dwójki.
Stalkerzy poszli rozłożyć śpiwory, było to nie małe wyzwanie ponieważ hala była w większości odkryta a część dachu znajdowała się nad narzędziami, które i tak pożarła już korozja.
Jednak mężczyźni znaleźli dogodne miejsce w budce strażnika, który o dziwo nadal tam siedział, co prawda jako szkielet, ale był jeszcze w resztkach swojego ubioru.
Jednego ze stalkerów pożarła ciekawość i postanowił zajrzeć do kieszonki znajdującej się na "ubraniu" strażnika. Leżała tam karta dostępu, która wyglądała całkiem na nową, mężczyzna zabrał ją i poszedł spać.
Następnego ranka.
Stalkerzy siedzieli, zjadając typowe jedzenie w zonie, popijając energetykami. Siedzieli jeszcze tak pół godziny rozmyślając nad sprzętem znajdującym się w fabryce, ostatecznie jednak wzięli po 3 granaty F1 oraz dwa pistolety tt-33 z trzema magazynkami. I ruszyli dalej na wschód, gdzie miała znajdować się dostawa. Owa dostawa mogła zawierać wszystko, od jedzenia po RPG 7 z amunicją, lecz i tak nigdy nie mieli pewności co tam znajdą.
- Pamiętasz może jak szliśmy ostatnio po "zaopatrzenie"? - Rzekł śmiejąc się cicho stalker.
- Ano pamiętam, myślałem że mi rękę urwie ten granat.
Parę godzin później.
- Dotarliśmy pod las, ale tu niema niczego, ktoś nas uprzedził?
- Możliwe, przecież nie jesteśmy jedynymi stalkerami w zonie.
- To co robimy, przecież nie przyjdziemy z pustymi rękami.
- A fabryka?
- Racja.
Od strony lasu poleciała seria, prawdopodobnie z ak-74.
- Kto strzela?! - wydarł się jeden z mężczyzn.
Nikt się nie odezwał, sytuacja się jeszcze bardziej pogorszyła, z lasu było słychać ciągłe strzały z karabinu maszynowego, które nie cichły.
- Co do cholery, wojsko tu jest?
Jednak strzały nie leciały na nich, lecz znajdujący się za nimi budynek. Po chwili okazało się, że to oddział z pobliskiego obozu Samotników.
- Hej! Wy tam, podejdźcie tu, już po wszystkim - Odezwał się niski głos.
- Czemu otworzyliście ogień do nas? - Zapytał wkurzony mężczyzna.
- Strzelaliśmy do bandytów znajdujących się w budynku, nie zauważyliście ich?!
- Nie!
Stalkerzy podeszli do tych z obozu żeby porozmawiać trochę ciszej, niechcąc zwabić więcej nieproszonych gości, chociaż strzały było słychać z daleka. Jeden z nich trzymał potężny PKM, a drugi Ak-74m.
- Znaleźliście jakieś zapasy na polanie, albo śmigłowiec tędy przelatywał?
- Nie, nic tu nie było od tygodnia, patrolujemy te okolice od rana do wieczora i jeżeli by coś się pojawiło to byśmy o tym wiedzieli.
- Cholera! Czyli szliśmy tu po nic - powiedział cicho stalker.
- Ile macie zapasów? - Zapytał zaniepokojony mężczyzna.
- Jedzenie i picia starczy jeszcze na miesiąc, leków też mamy sporo lecz z amunicją jest klops, zostały mi dwa magazynki do PKM, a naszym towarzyszom starczy co najwyżej na jedną większą akcje a poza tym jest nas z dziesięciu.
- Moglibyście użyczyć trochę zapasów?
- Jesteśmy z tej samej frakcji, ale nie znamy was, nie mamy pojęcia o waszych zamiarach.
- Dobrze, wytłumaczę wam. Szliśmy tu z Szestakowa, tego magazynu gdzie jest nasza baza, mieliśmy przyjść tu po zapasy, które miały się tu znajdować, lecz jak sami widzicie, nic tu nie ma.
- Macie jakiś plan?
- Na razie nie, lecz myślimy żeby udać się na północ do tej fabryki przejętej przez Powinność, gdzie jest jakaś łączność.
- Dobrze, może uda mi się coś ogarnąć, ale nie liczcie na dużo.
Stalkerzy czekali przy ognisku wiedząc, że nie mogą wrócić z niczym do swojej bazy. Ciągnie się to już parę godzin odkąd tu wstąpili, mężczyźni zaczęli się niecierpliwić.
- Dobra, wybaczcie że tak długo, ale nie miałem pojęcia jakiego kalibru są wasze bronie, lecz znalazłem trochę amunicji do waszych ak-103 - Rzekł mężczyzna w Egzoszkielecie.
- Już myślałe, że wszystko to było po nic, lecz znaleźliśmy na waszej mapie dogodne miejsce do obrony, a jak się wam odwdzięczyć?
- Jest tu takie gniazdo mutantów, wiadomo że było trochę mięsaczy oraz dzików, lecz może być tam coś więcej, poinformujcie nas potem, tylko przynieście jakiś dowód.
- Dobrze, żeby was zona oszczędziła.
- Wzajemnie.
I poszli w wyznaczony cel gdzie miały być mutanty, i znajdowało się tam dość spore gospodarstwo, co najgorsze mutanty były w jednej z wiat, gdzie kiedyś znajdowały się maszyny rolnicze, znaczy niektóre tam nadal były. Znajdował się tam zil oraz jeden MTZ.
- Dobra mamy wolne tyły lecz nigdy nie wiadomo. Dobra, podejdziemy blisko wiaty, następnie rzucimy tym psim synom granaty, a potem je dobijemy. Jeżeli coś pójdzie nie tak, to spierdalamy na to drzewo. Jest dość solidne, więc powinno wytrzymać, i wtedy rostrzelamy te przerośnięte świnie.
Stalker tylko kiwnął podwierdzająco głową.
CZYTASZ
Niebezpieczna zona
FanfictionHistoria dwóch stalkerów podróżujących po Czarnobylskiej strefie wykluczenia.