Wyniszczająca walka

21 1 0
                                    

Granaty poleciały znienacka jak miało być, lecz "świnki" postanowiły wyjść w tym czasie, więc jak walnęło to nie było żadnych strat wśród mutantów, lecz był większy problem gdy usłyszały wybuch zaczęły jakimś niewytłumaczalnym sposobem iść na stalkerów.

- Jakim ja się pana Boga pytam cudem te bydlaki wiedzą gdzie jesteśmy?

Ale "prosiaki" zajęły teren przed tym drzewem uniemożliwiając wykonanie "planu B".

- Dobra przyjacielu jesteśmy w czarnej dupie.

- Słuchaj, widzisz ten silos jeżeli uda się wejść na drabinę to można próbować skoczyć na wiatę.

- Dobra, ale szybko bo one już chyba nas wyczuły, słyszę tylko takie dudnienie.

Jak ustalili tak zrobili, były problemy z drabiną ale szybko udało się wejść. Zaczęła się strzelanina, seria po serii jednak i tak to praktycznie nic nie dawało bo ciągle jakby spod tej wiaty wychodziły nowe, ostrzał trwał tak długo że wydawało się że nigdy się nie skończy.

- Wstrzymaj ogień! Wrzuć tam granat, tylko szybko.

Stalker bez namysłu wrzucił drugi ze swoich granatów do wiaty, po chwili słychać było pisk mutantów.

Wyglądało to jakby już zażegnali problem, jednak tylko tych co były w wiacie, te osobniki co zdążyły wyjść na zewnątrz musieli jeszcze wybić a było ich chyba z dwadzieścia.

Szybko znowu zaczęły rozbrzmiewać strzały z ak-103.

Około 13:30.

Towarzysze liczyli amunicję i resztę zapasów.

- Chyba czas oszczędzać amunicję, mam jeden magazynek trzydziestoma  naboi oraz jeden z dwudziestoma.

- Dobrze że tt'tki wzięliśmy.

- Masz jeszcze ten artefakt, który ci dałem?

- Oczywiście, a co ranny jesteś?

- Jeden odłamek trafił mnie w łydkę.

Stalker podał drugiemu owy artefakt, Aten włożył go sobię w nogawkę, udało mu się jeszcze chwilę temu wyciągnąć odłamek, był mały ale nawet takie rzeczy potrafią narobić szkód.

Zanim odeszli zebrali parę części z mutantów żeby pokazać kolegom z obozu, oraz na sprzedasz, zawszę trzeba na czymś zarobić.

***

Następnego dnia, po południu, gdzieś na północy zony.

Ziemia śmierdziała spalenizną spowodowaną "spalaczem", stalker omijał ją brzegiem nawet nie zwracając na niej zbytniej uwagi, tylko zmierzył go chwilę wykrywaczem artefaktów.

Gdzieś tam ślepe psy goniły mięsacze, a dalej ktoś lub coś wpadło w anomalię, ot to, zwykły dzień w zonie.

-Chmm? - zamyślił się mężczyzna- dziwne, przecież tam jest pseudogigant.

Mutant, który przypominał średniej wielkości słonia, tylko zamiast trąby miał paszczę, która jednym kłapnięciem mogłaby odgryść pół człowieka, plus zamiast nóg używa rąk do chodzenia, ponieważ jego nogi są za małe żeby unieść jego wielkie cielsko. Zmierzał w stronę wieży ciśnień, z której zostały tylko drewniane pale podtrzymujące rozerwany na ćwierć zbiornik.

Wyglądało na to że jakiś stalker tam wszedł a gigant chciał go zabić małym wysiłkiem, lecz zanim to zrobił poleciały z góry wieży dwa granaty, które w założeniu miały powalić bestię.

Stalker który widział całą scenę przez szkła lornetki, postanowił zostać tam dłuższą chwilę żeby obserwować dalszy rozwój wypadków.

Domki, które znajdowały się wokół aż trzeczały pod wpływem chodu pseudogiganta.

-Hmm, coś ciekawego- stalker odwracając wzrok od całego zdarzenia spostrzegł artefakt w pobliskiej anomalii.

Owy artefakt był czymś nowym, nawet w zona rodzi raz na jakiś czas nowe potomstwo.

-Owy jegomość z wieży ciśnień w ogóle nie zamierzał z niej wyjść, a "słoń", który go gonił to zrezygnował, a co ma się piepszyć sam też bym zrezygnował, ale mutant nie ma ciężkiego kalibru- pomyślał stalker.

Mężczyzna jeszczę raz przyłożył lornetkę do oczu, i spostrzegł że stalker z wieży ciśnień był z Powinności, miał dobre wyposażenie, miał jedną z najlepszych kamizelek kuloodpornych w Europie, Maskę przeciwgazową gp-5 no i jego broń: Niemiecki G36.

- G36? dziwne, mają sztamę z wojskiem a korzystają z Niemieckich konstrukcji, chociaż możliwe że znalazł na przykład u najemników.

Powinnościowiec z wieży ciśnień wyglądał na rannego, oczywiście z tej odległości nawet przez lornetkę było mało widać jednak jedna rzecz była wiadoma jeżeli poradził sobie z tym mutantem to musi być doświadczony.

Stalker obserwujący całą sytuację wstał dość niezgrabnie i poszedł dalej w stronę bazy "Wolności" która znajdowała się w pobliżu, w opuszczonej bazie wojskowej.

Droga była krótka ale nigdy nie wiadomo co może się tam pojawić, każdy nawet początkujący stalker wie że zona nie lubi egoizmu i chamstwa, przynajmniej były takie przesądy.

Przechodząc przez spalone gospodarstwo na środku którego stał UAZ, dość stary był trochę pordzewiały i znajdowało się na nim trochę sadzy.

Stalker rozejrzał się po spalonych budynkach w poszukiwaniu czegoś użytecznego, np jakiegoś klucza albo może nawet schowka jednego z wielu stalkerów, którzy często przechodzili od strony baru do bazy "palaczy zioła". Potem tylko minął trochę zniszczonych pojazdów różnego przeznaczenia oraz stary przystanek autobusowy i doszedł do jednego z bardziej bezpiecznych miejsc na północy zony.

- Witajcie!- krzyknął jeden z kolesi znajdujących się za małymi fortyfikacjami.

- Mogę wejść?

- Oczywiście, jeżeli nie jesteś z "powinności" albo jednym z tych fanatyków z "Monolitu" to zapraszam serdecznie.

- Mam to jakoś udowodnić?- rzekł trochę drwiąco stalker.

- Pokaż naszywkę.

Stalker pokazał ramię na którym znajdował się na żółtym tle czarny znak radiacji.

- Dobra, możesz wchodzić.

Cała ta szopka z tym sprawdzaniem naszywki to trochę przesada bo żaden Powinnościowiec czy Monoliciarz nie podszedłby tak blisko do strażników i zagadał do nich ale jak trzeba to trzeba.

Baza była po części zniszczona (jak większość budynków w zonie), trochę wież strażniczych jeden budynek dowódctwa i dwoje baraków. Stalker zmierzył w stronę jednego z owych baraków.

Nasłuchując czy ktoś jest w środku, usłyszał jakieś głosy podszedł do drzwi i wszedł...

..."Stalkerzy mawiali że na północ, za mózgozwęglaczem, były tony artefaktów, nowych anomalii i sekretów, których chronił Monolit. Nikt dokładnie nie wiedział kim są, jedni mówili że to sekta religijna inni że to jakieś specjalne oddziały wojska Białorusi, ale i tak nikt nie miał pewności. Jedno jest pewne każdy kto zbliżył się do mózgozwęglacza na mniej więcej 10m stawał się bezmyślnym zombie, który zaczynał błąkać się bez celu po zonie by ostatecznie zmienić się w chodzące truchło" - Opowiadał jeden z mężczyzn przy stole.

Całe pomieszczenie było skryte w półmroku gdzie tylko mała żarówka dawała jakąś widoczność ale była niemal nie widoczna, najwyraźniej musieli ją znaleźć już na terenie zony, w końcu po drugiej katastrofie było tu pełno "dość" użytecznego szmelcu, początkujący stalker raczej z nich użytku nie zrobi ale veterani dali by już nie małą sumkę za niektóre części.

Stalker rozejżał się w poszukiwaniu jakiegoś łóżka, o dziwo trochę ich tu było, stalker postanowił zająć łóżko  znajdujące się najdalej od nowych towarzyszy. Tylko sprawdził plecak i poszedł spać.










To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 13, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Niebezpieczna zona Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz