Rozdział 2

219 19 2
                                    

Ciemność. Ciemność. I jeszcze raz ciemność.
- Halo? Jest tu kto? Mat? - zawołałaś
O dziwo odpowiedział ci chichot.
- Bu - usłyszałaś przy uchu
Odskoczyłaś z piskiem. Twoja ciemna strona parskneła śmiechem. Tak, Matrix uwielbiała robić sobie z ciebie żarty. To było jej drugim ulubionym zajęciem. Pierwszym było irytowanie Crowley'a. Albo wymyślanie planu na uśmiercanie tego samego osobnika.
- Żebyś widziała swoją minę - spojrzałaś na nią morderczym wzrokiem.
Jak ona śmiała?! Nagle przypomniałaś sobie coś ważnego.
- Czy ja nie żyje? - przeraziłaś się
Jeśli nie żyjesz to nigdy nie zobaczysz siostry. Nie odnajdziesz waszego brata : Ashery. Nie powiesz przyjaciołom Rene'go i Lacus'owi że przepraszasz że zostawiłaś ich bez słowa te lata temu.
- Żyjesz, spokojnie - odparła Mat - A propo... - uśmiechnęła się - Czas się obudzić -
Wszystko się rozmazało. Otworzyłaś powoli oczy. Zdecydowanie byłaś w ratuszu. To znaczy że... Crowley też tu był! Jak go dowiesz to go zamordujesz! Z pewnością! Próbowałaś wstać ale twoje ciało przeszedł potworny ból.
- Nie radzę wstawać dopóki rana się nie zagoi, panienko Tepes - spojrzałaś w stronę drzwi.
Stała tam Horn Skloud. Zmierzyłaś ją chłodnym wzrokiem. Nie mogłaś pokazywać swojej słabości. Jesteś Tepes. Twój ród jest szlachecki. Zero pokazywania słabości.
- Przyszłam zmienić opatrunki - odezwała się blondynka
Kiwnełaś głową.
************************************
Minął tydzień. Codziennie było tak samo : jedzenie, zmienianie opatrunków, spanie. Szczerze mówiąc zaczęłaś się nudzić. Zaczełaś myśleć jak się stąd wydostaniesz. Twojego pokoju pilnowały Chess i Horn. Miałaś wyższą rangę od nich ale nie chciałaś wszczynać alarmu. W tym stanie może i dasz im radę. Zato Crowley... co innego. W tym stanie nie masz z nim żadnych szans! Postanowiłaś że wymkniesz się wieczorem. Wtedy Belle i Skloud będą u Eusford'a. Nikt nie zauważy że wymknełaś się przez okno. Jak postanowiłaś tak zrobiłaś. Aktualnie jest 22 : 00. Wstałaś. Cicho podeszłaś do okna. Otworzyłaś je. Wyjrzałaś na zewnątrz. Na szczęście to był parter. Przeskoczyłaś przez parapet. Poczułaś pod swoimi stopami trawę. Ruszyłaś przed siebie. Teraz żałowałaś że nie wziełaś butów. Zatrzymałaś się na obżerzach miasta. Weszłaś do przestronnego domu. Wiedziałaś że to nie rozsądne. Ludzie mogli cię znaleźć ale nie dawałaś rady. Rana po postrzale bolała. Weszłaś na strych i położyłaś się na starym materacu. Musiałaś się przespać. Oczy same ci się zamykały. Po chwili zasnełaś.
************************************

Mój wróg wampir Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz