『Ⅱ』

225 21 26
                                    

Mutsumi była perfekcjonistką.

Mimo posiadania anielskiej cierpliwości, za każdym razem doprowadzało ją to do szewskiej pasji, ponieważ wszelkie działania, za które się zabierała, musiały być wnikliwie zaplanowane, a podczas ich realizacji - skrupulatnie dopięte na ostatni, starannie przyszyty guzik.

Ta nieodzowna cecha charakteru
Kawasaki wielokrotnie sprawiała, by dziewczyna zarywała nocki, ślęcząc nad miksturami nawet tak błahymi, jak syrop z mniszka lekarskiego.

Jednak... To chyba nie koniec świata, skoro właśnie będąc perfekcjonistką, zdała egzamin z leczniczych ziół u Recovery Girl na niemal sto procent?

Siedząc na krześle w domu nieznajomego nieustannie pluła sobie w brodę, dlaczego akurat w tym wypadku cecha ta nie przejęła władzy nad jej decyzjami.

Najwyraźniej to zostało już z góry zaplanowane. Tylko, w jakim celu?

- Telefon cały roztrzaskany - westchnęła i jak najszybciej sprawdziła, czy mimo to zdoła wykonać połączenie. -Nie zadzwonię. Po prostu świetnie.

Wiedziała, iż od czasu jej wyjścia z domu minęła co najmniej godzina, czuła więc zobowiązanie za wszelką cenę poinformować rodziców o zaistniałej sytuacji.

Natychmiast przeszedł ją zimny dreszcz, hucznie zwołujący wiernie kroczący za nim orszak. Na domiar złego - obawa i przerażenie to jedynie część uczuć, które porwały w ostre szpony osłabione ciało Kawasaki i doprowadziły do zapomnienia nawet o promieniującym na tors bólu. A może jego wzmocnienia? Sama już nie wiedziała. Pośród lawirowania w powierzchownie wyolbrzymionych przez wręcz infernalne uczucia reakcjach, rzeczywistość z łatwością mieszała jej się z fikcją.

Czy była w stanie kontrolować niezwykle egzaltowane przez nią odruchy? Czasami zastanawiała się nad tym. Wprawdzie nie znała ich genezy, jednak w pewien sposób chyba tak. Czy to było naturalne? Zdecydowanie nie.

Często czuła się, jakby wśród jej codzienności przeplatały się dwie osobowości, które co jakiś czas, pod wpływem określonych precedensów, stawały się jednością. Czasami też były w stanie podczas jednej wypowiedzi, jakby skłócone na siebie, funkcjonować osobno. Jedna z nich - strachliwa, wrażliwa i pełna nieuzasadnionego lęku przejmowała władzę nad niemal całym ciałem. Niemal, ponieważ ta druga - pewna siebie, nieustraszona i atletycznie silna panowała nad ustami.

Tak między innymi była w stanie zatuszować każdy swego rodzaju lęk.

- Mogę zadzwonić od ciebie? - Spojrzała na chłopaka szperającego w półce.

- Nie - odburknął, nawet nie racząc jej spojrzeniem.

- Jakby to ująć... - mruknęła, czując jak jej usta z każdą chwilą stawały się coraz bardziej suche. - To ty zniszczyłeś mi telefon, więc mógłbyś wykazać choć trochę kultury.

- Co mnie to obchodzi? To twój zasrany problem, że nie patrzysz, gdzie leziesz.

- Po prostu go daj, muszę pilnie zadzwonić. - Marszcząc nieukontentowana brwi, Mutsumi podeszła do chłopaka i wystawiła dłoń. Próbowała przełknąć gulę w gardle, która, choć pozornie niewielka, była w stanie beztrosko wezwać do siebie zimny, surowy lęk, zaciskający śliski, wężowy ogon na jej szyi.

Nie miała ochoty bawić się z blondynem w dziecinne sprzeczki, które powodowały u niej potliwość dłoni, toteż wszelkie wykute na matową blachę odzywki ukryła gdzieś w zapomnianym kącie umysłu. Pozostawiła je samym sobie, wierząc, iż nieustannie czuwająca intuicja machinalnie przejmie nad nimi kontrolę i pozwoli, by chwilowo straciły swój intensywny kolor. Nie mogła w nieskończoność przeciągać tej sytuacji, szczególnie, że każda chwila była na wagę złota.

Tchórz wśród bohaterów || Bakugou Katsuki Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz