Be for you

17.2K 792 127
                                    

Wyszłam z sali, zaciskając swoje pięści. Na pewno nie należałam do osób odpornych na stres. Właśnie zakończyłam egzaminy podsumowujące pierwszy semestr. Spędziłam tam prawie pięć godzin i w dodatku sama, bo królowa za nic nie wysłałaby mnie do college'u po ostatnim zamachu. Czwórka ludzi wlepiała we mnie wzrok jak w obraz, więc jak miałam się skupić? Ze stresu zapomniałam nawet co było na egzaminie. O czym ja w ogóle pisałam pracę końcową?

— Zaraz zemdlejesz — skomentował. Prawdopodobnie był to komentarz, dotyczący mojego wyglądu. Musiałam być blada, z pewnością moje włosy sterczały na wszystkie strony świata, a pod oczami miałam niemal fioletowe wory, bo w ostatnim tygodniu uczyłam się bez przerwy, oczywiście w przenośni.

Byłam ciekawa jak ona wyglądał, kiedy sam był na uczelni i zdawał testy. Zapewne emanował energią! Podirytowana rzuciłam mu ostrzegawcze spojrzenie, aby nie prowokował mnie do rzucenia się na niego z pięściami. Mogłabym wykorzystać ostatki sił.

— Teraz możesz mnie wziąć na ręce jak swoją księżniczkę i zanieść prosto do łóżka — zatrzepotałam rzęsami, ale on tylko parsknął i popchnął mnie do przodu. — Jesteś do niczego, Thomas — przyśpieszyłam kroku, jęcząc na widok schodów. 

— Na twoim miejscu uzbroiłbym się w optymizm, księżniczko. Ludzie w twoim wieku powinni wypoczywać aktywnie, a nie biernie, dlatego jeszcze dziś zmuszę cię do wysiłku fizycznego. Od razu poczujesz się lepiej — wyszczerzył się i mimo swej aparycji, wolałam się złościć niż chłonąc go wzorkiem.

— Ja nie jestem jak ludzie w moim wieku. Ja odpoczywam z łóżku. Tam też możemy zmusić siebie nawzajem do wysiłku fizycz...

— Radzę ci być cicho, bo jutro obudzisz się z zakwasami — syknął, lecz żartobliwie, ale dla mnie to była groźba. Jeździłam konno, czasami ćwiczyłam (bo mi kazali), nawet biegałam, gdy mogłam, ale jeśli ktoś kto kocha wysiłek jak Tom będzie kazał mi ćwiczyć to zemdleję jeszcze przed rozgrzewką.

W szkole ćwiczyłam na wuefie, zawsze. Gdybym nie ćwiczyła, to szkoła zawiadomiłaby babcie, a ona kazałby mi robić kółka wokół pałacu, dlatego posłusznie latałam jak głupia po sali gimnastycznej. Najgorzej wspominałam... Chyba wszystkie ćwiczenia, oprócz jogi, bo na niej dyskretnie zasypiałam.

— A niby co będę z tobą ćwiczyć? — założyłam ręce na piersi, po czym szczęśliwe ukończyłam wspinaczkę po schodach. Byłam na swoim piętrze i zamierzałam jak najszybciej paść na materac.

— Samoobronę — wyjawił, a mnie przeszły dreszcze. Owszem, to oznaczało bliskość z Tom'em, ale oznaczało też bezsensowne siłowanie się z nim. Pewnie da mi fory, ale i tak w rzeczywistości powaliłby mnie na ziemie po sekundzie. 

— Postanowiłeś uczyć mnie samoobrony po czterech miesiącach? Dlaczego teraz? Czy to oznacza, że jestem zagrożona bardziej niż wcze...

— Przestań. Uczę cię, bo mam ochotę. To nie jest rozkaz królowej, tylko moja troska o ciebie, w porządku? — zirytowałam go. Miał prawo się wkurzyć, bo moje paranoiczne pytania mógł odebrać jako brak zaufania z mojej strony.

— Przepraszam, Tom. Nie chciałam cię urazić — zatrzymałam się gwałtownie, patrząc mu w niebieskie oczy. Jego twarz znów złagodniała.

— Tak, wiem — kiwnął głową i pierwszy wszedł do apartamentu, żeby sprawdzić stan bezpieczeństwa. Chociaż na początku naszej współpracy uważałam te zasady za głupie, to po kilku wydarzeniach zrozumiałam ich sens. — Obiad czeka w jadalni, więc umyj ręce. Za półtora godziny zaczniemy ćwiczyć — polecił, znikając mi z widoku. Spotkaliśmy się znów po kilku minutach, gdy ja umyłam ręce i weszłam do jadalni. On już siedział przy swoim talerzu i patrzył w coś na telefonie.

BodyguardOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz