BIWAK

37 2 0
                                    

Przysiągłem sobie, że nikomu nigdy nie opowiem o tym co się stało. Nie mogę jednak znieść tego, że nie mogę się przed nikim otworzyć. Zdarzenia, które niedawno miały miejsce wyryły w moim umyśle wielkie piętno. Cóż, jeżeli jakimś cudem te zapiski wpadną w czyjeś ręce to prawdopodobnie już nie żyję.

Nazywam się Steve. Ale to nie jest ważne. Ważnym natomiast jest to, że po ukończeniu szkoły postanowiłem z dwoma przyjaciółmi wybrać się do lasu na biwak. Wiecie, tak zwyczajnie, jak to mawiał mój ojciec, odchamić się. Zabraliśmy jeden większy namiot, kilka piwek, kiełbasę na ognisko i kilka blantów i wyjechaliśmy w trójkę. Jak za szczeniaka kiedy do późnych godzin ganiało się po parku. Nasze dziewczyny nie były zachwycone, ale razem z Michaelem i Tommym zdecydowaliśmy, że to będzie męski wypad. W trójkę zapakowaliśmy się do samochodu i pojechaliśmy w siną dal.

Kilka kilometrów od naszej rodzinnej miejscowości zaparkowaliśmy auto na strzeżonym parkingu. Wiecie, strzeżonego pan Bóg strzeże. Po czym zebraliśmy cały sprzęt i weszliśmy w las. Mieliśmy już nawet upatrzone miejsce do biwakowania. Michael mówił, że był tam kiedyś ze swoją dziewczyną i było zajebiście, jak to ujął.

Miejsce do, którego zmierzaliśmy było położone przy rzeczce, a że byłem miłośnikiem wędkarstwa to była idealna okazja dla mnie. Miałem swoją wędkę w plecaku, jednak nie zdążyłem wcześniej przygotować żadnej przynęty. Powiedziałem chłopakom, że wezmę saperkę i pójdę wykopać kilka robaków na zanętę. Oni mieli w tym czasie rozbić namiot i rozpalić ognisko. Zrobiłem jak powiedziałem. Wziąłem saperkę, butelkę piwa i poszedłem w krzaki. Że też zapomniałem o otwieraczu. Cóż, mężczyzna musi sobie radzić w takich sytuacjach. Otworzyłem butelkę saperką i wziąłem porządny łyk po czym poszedłem dalej. Kilka minut później doszedłem do wielkiego, zbutwiałego dębu. Pomyślałem sobie, że to idealna okazja. Może jakieś larwy będą pod korą. Podszedłem bliżej. Oderwałem saperką resztki kory po czym zebrałem kilka tłustych larw. Wrzuciłem je do butelki po wypitym piwie i wsadziłem w tylnią kieszeń spodni. Nagle zauważyłem, że mam rozwiązany but. Schyliłem się żeby zasznurować go. W tym momencie mój wzrok przykuła dziwna konstrukcja. Kilka patyków związanych było na wzór spłaszczonego rombu wspartego na nóżkach. Na górnym rogu rombu przymocowana była czaszka jakiegoś zwierzęcia. Prawdopodobnie jelenia z której poroże wystawało ku górze. Pod nią przytwierdzonych było jeszcze kilka czaszek pomniejszych zwierząt, ale tych już nie potrafiłem rozpoznać. Z tego wszystkiego zwisał pukiel włosów lub sierści związany silnie skórzanymi paskami, na których wypalone były jakieś dziwne znaki, których nie rozumiałem. Nagle usłyszałem trzask łamanego patyka pod naciskiem stopy. Przez chwilę serce stanęło mi w piersi. Coś złapało mnie za ramię i odwróciło. Okazało się, że to był Michael.

-Stary, ognisko już rozpalone. Chodź, bo Tommy wszystkie blanty wykopci.

Po czym spojrzał się na dziwną budowlę.

-Co to jest?

Stanąłem jak wryty i nie potrafiłem odpowiedzieć.

-Nie wiem. Chodźmy już.

-Zrób mi z tym zdjęcie.

-Przestań, chodźmy.

-No, kurwa, stary. Dawaj. Masz mój telefon. Wyślę go Nancy.

Wziąłem telefon Michaela. Byłem gotowy do zrobienia zdjęcia, ale w chwili gdy Michael podszedł do konstrukcji z patyków i lekko dotknął jej ta się rozpadła w drobny mak. Nawet czaszki się pokruszyły. Nigdy czegoś takiego nie widziałem.

Wróciliśmy do ogniska tak szybko jak się da. Postanowiliśmy nie wspominać Tommyemu o całej sytuacji. Po prostu nie chcieliśmy go martwić. Tommy to dobry chłopak ale jego teorie spiskowe i bojaźliwość niekiedy naprawdę go przerasta. W tym momencie Tommy zapytał:

BiwakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz