Obudziłem się gwałtownie. To był sen. To był TYLKO sen. On nic nie znaczy! (Mhm, wmawiaj sobie dop. aut.) Usiadłem na łóżku trzęsąc się. A co jeśli Bill powrócił...? Nie, przecież zamienił się w posąg.
Wstałem z łóżka i podszedłem do szafy. Wziąłem z niej koszule w kratę, spodnie i bieliznę, po czym poszedłem do łazienki. Oparłem się o umywalkę i popatrzyłem w lustro. Ten sam ja. W ogóle się nie zmieniłem. Może i urosłem jakieś 30 cm, ale inni dalej traktują mnie jak trzynastolatka. (Dipper ma szesnaście lat jakby cu dop. aut)
Zdjąłem ubrania, wszedłem pod prysznic i odkręciłem wodę która zaczęła spływać po moim ciele. Od razu powróciły do mnie te słowa. ,,Niedługo się spotkamy''. Co to znaczy? Znowu przyjdzie do mnie we śnie? Czy... przyjdzie tak normalnie...? Nie. On nie żyje. Został zmieniony w skałę, nie może powrócić. Ta myśl została mi w głowie na dłużej. Powtarzałem to sobie: ,,Nie może powrócić''
Wyszedłem spod prysznica, wytarłem i ubrałem. Przeczesałem ręką włosy i założyłem czapke z sosną i wyszedłem z łazienki, po czym udałem się do kuchni. Mabel śpi u Grendy i Cuksy, a wujkowie gdzieś poszli. Czyli zostałem sam. Zrobiłem sobie płatki i na szybko je zjadłem, po czym ubrałem buty i wyszedłem z chaty. Od razu pobiegłem pod pomnik Bill'a, aby sprawdzić czy dalej tam jest. Nie martwie się czy coś, ale wole się upewnić. Znałem tą drogę na pamięć, bo często tam chodziłem. Po pięciu minutach byłem na miejscu. Jednak pomnika tam nie było. Poczułem, że moje ciało trzęsie się ze strachu. Czyli on żyje...? Nagle upadłem na ziemią. Zemdlałem.
Widziałem ciemność. Co prawda docierały do mnie dźwięki, lecz nie umiałem ich określić. Miałem uczucie jakbym spadał. Czy tak wygląda śmierć? Czy jednak jest to tylko sen...? Po chwili pojawiłem się przed chatą. Czyli jednak żyję. Nagle usłyszałem huk, a chata zapłonęła niebieskim ogniem. Próbowałem się poruszyć, ale moje ręce i nogi były skute łańcuchami. Słyszałam krzyki moich przyjaciół. Wołali o pomoc, a ja nie mogłem się ruszyć. Po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Ogień zaczął się do mnie zbliżać. Po chwili ogień zaczął palić moją skórę. Krzyczałem o pomoc. Nikt nie odpowiadał. Ostatnie co słyszałem to śmiech. Śmiech Bill'a.