POCZĄTEK

4 1 0
                                    

 Płatki śniegu mozolnie opadały na ziemie. „Ciekawe kiedy śnieg pokryje całe miasto" - pomyślałam. Z moich przemyśleń wyrwał mnie dzwonek zwiastujący przerwę. Coraz częściej przyłapywałam siebie na wpatrywanie w okno. W moim zeszycie brakowało notatek. Ostatnio w ogóle nie sypiałam, przez co byłam jakaś nieobecna. Kiedy wychodziłam już z sali pani Helga, nauczycielka matematyki i moja wychowawczyni, zatrzymała mnie.

-Ester przypominam ci, że dzisiaj masz odebrać ucznia z wymiany - rzekła stanowczo.

Doskonale wiedziała, że wcale nie mam na to ochoty. Niestety mojemu głupiemu braciszkowi zachciało się wziąć udział w szkolnej wymianie. W tamtym momencie wiedziałam tyle co nic. Nie miałam pojęcia jak wyglądał ten chłopak, znałam jedynie jego imię. Nie miał żadnych kont społecznościowych. To już dało mi do myślenia.

-Jasne- odpowiedziałam niepewnie.

-Tylko dobrze się nim zaopiekuj - uśmiechnęła się i ruszyła w stronę pokoju nauczycielskiego.

Jeszcze przez chwilę stałam tak bezczynnie, po czym udałam się do szatni. Na samą myśl, że musiałam udać się do centrum mojego małego miasta, przeszywały mnie dreszcze. Na miejscu byłam trochę za wcześnie. Czekałam na dworcu autobusowym. Było zimno, a ja powoli się niecierpliwiłam. Autobusy przyjeżdżały i odjeżdżały, a ja stałam tam jak głupek z wielką kartką z napisem „WITAJ IRWIN GOLDBERG". Oczywiście nie byłam jedyną osobą, która odbierała uczniów z wymiany, ale byłam jedyną osobą, która czekała tak długo. W głowie miałam różne scenariusze. Może się pomylił, albo mnie nie zauważył. Długo myślałam nad całą sytuacją. W końcu moja wychowawczyni raczyła mnie telefonicznie poinformować, że Irwin przyjedzie dopiero kolejnym autobusem, ponieważ zabrakło miejsc. Nie opłacało mi się już wracać do domu, więc pozostałam na dworcu. Prawie usypiałam. Zanim zdążyłam na dobre zamknąć powieki dostrzegłam w oddali światła dużego pojazdu.

-To ostatni autobus na dziś- powiedział mężczyzna z kasy biletowej.

Uśmiechnęłam się tylko niewinnie i wstałam z ławki. Facet na pewno już dawno zorientował się w jakiej sytuacji jestem. Kiedy autobus się zatrzymał, podeszłam bliżej. Ludzie zaczęli wysiadać. Byli to w większości osoby wracające z długiej podróży. Ciężko się dostać do mojego miasta. Było widoczne zmęczenie na ich twarzach. Chodzili jak zombie. Co chwila ktoś mnie trącał. Próbowałam wzrokiem znaleźć chłopaka, ale wysiadający ludzie mi to uniemożliwili. W końcu go dostrzegłam. Spał oparty o szybę. Delikatnie zapukałam w nią i pokazałam kartkę. Lekko zdezorientowany, skinął głową i ruszył ku wyjściu.

-Jesteś Irwin? -Zapytałam

-Jestem Irwin? - odpowiedział cicho, trochę jakby sam nie wiedział kim dokładnie jest.

To było dziwne. Zaczęłam zadawać mu proste pytania typu „Jak tam podróż", ale nic nie odpowiadał. Przez chwilę myślałam, że odebrałam złą osobę, ale w autobusie już nikogo nie było.


Pierwszy rozdział za mną

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Pierwszy rozdział za mną. Jest trochę nudny, ale musiałam dać jakieś wprowadzenie, żeby wszystko miało sens. Póki co tytuł książki może być na razie niezrozumiały, ale wszystkiego dowiecie się w swoim czasie :). Postaram się wstawiać rozdziały często. Mam nadzieje że to opowiadanie się wam spodoba. Im więcej będzie czytelników i osób którym się to spodoba tym będę miała więcej motywacji i chęci,  szczególnie że to moje pierwsze opowiadanie, które opublikuję.

PodobnyWhere stories live. Discover now