Włączcie sobie muzyczkę wtedy będzie lepszy klimat czytania :)
Dedykuję ten rozdział mojemu przyjacielowi.~~~
Dawno dawno temu w dalekiej krainie stała wieża. Wysoka jak najwyższe drzewa w górach... Bardzo mało osób wiedziało o tej budowli. Na sam szczyt wspinała się w zakapturzona postać. Otworzył drewniane drzwi które prowadziły do średniej biblioteki. Stanął na środku tuż obok drewnianego biurka. Zdjął swój kaptur. Był to stary mag, strażnik tej biblioteki.
-Każda opowieść zaczyna się dobrze... Książę pokonuje złego smoka i ratuje piękną księżniczkę... a potem żyją długo i szczęśliwie- powiedział starzec drapiąc się po siwej brodzie- Ale ta historia jest zupełnie inna niż te które znacie. Pozwolicie że wam przeczytam "Opowieści Ludu".- mężczyzna otworzył wielką, grubą, owiniętą w skórzaną oprawę, księgę ze znakiem czaszki która ma rogi.
Perspektywa Eredina
Młody mężczyzna jechał królewską karocą wraz z swoją asystentką która jest jego młodszą siostrą. Pomimo tego że jest znakomitym alchemikiem potrzebował czasem pomocy do trzymania porządku w laboratorium i notowania przebiegu niektórych doświadczeń. Na dworze padał śnieg który utrudniał podróż, była już wystarczająca nieprzyjemna przez niską temperaturę która sięgała do około -12°C. Jednak nie przeszkadzała mu niska temperatura, która była jeszcze bardziej nieprzyjemna ze względu na to że chłopak miał na sobie zbroję zdobioną przez ostre kolce. Zdjął swój hełm pokazując swą troszkę zaniepokojona twarz. Jego wzrok Skierował się w stronę jego młodszej towarzyski, która była zajęta czytaniem książki.
Ona nie jest podobna do niego ani do ich rodziców. Była czarną owcą rodziny, nie tylko przez wygląd ale też przez charakter. Dziewczyna poprawiła swoje blond włosy z błękitnych tęczówek który skierowały się na Eredina.-Coś się stało braciszku?- spytała chłopaka smutnym tonem. W jej oczach widać lekkie zaniepokojenie.
-Po prostu zastanawiam się czy dobrym pomysłem było wyjeżdżanie z naszego królestwa...- powiedział chłopak z patrząc za okno karocy-... zostawiliśmy nasz dom wraz z naszą rodziną...
- Eredin To jest nasza szansa na lepsze życie... będziesz w końcu miał własne laboratorium i to jeszcze na królewskim dworze!- dziewczyna powiedziała wyraźnie zadowolona, widziała że to było jedno z marzeń jej brata.
Wtedy wjechali do stolicy. Kamienice w tym mieście były do siebie identyczne. Wręcz nudne. Co jakiś czas można było usłyszeć śmiech dzieci, rozmowy kupców na targach i inne rozmowy mieszkańców stolicy.
-Wiem siostrzyczko...-powiedział wzdychając, kiedy patrzył przez okno karocy na rynek jego uwagę zwrócili dwoje mężczyzn. Jeden z nich który byl szatynem miał szaty w odcieniach zieloni z brązowymi zdobieniami i przewieszonym kołczanem przez ramię. Zaś drugi miał na sobie szlacheckie szaty w odcieniach fioletu z złotymi ozdobieniami, do tego wręcz wyróżniały się jego białe jak śnieg włosy. Kiedy złapał kontakt wzrokowy z nimi wjechali na tereny zamku.Perspektywa Synne
W jednej z komnat królewskiego zamku siedziała fioletowowłosa dama. Jej suknia w odcieniach fiołków z błękitnymi jak niezapominajki zdobieniami, opadała na dywan z różnokolorowymi wzorami. Dziewczyna była bardzo zestresowana, bała się przybycia nowego nauczyciela alchemii. Dokładniej obawiała się tego że znowu przypadkowo zrobi krzywdę nauczycielowi tak jak ostatnim razem kiedy przypadkowo wysadziła laboratorium i kwas trafił na twarz zaskoczonego alchemika, powodują poważne obrażenia. niestety mężczyzna zmarł dzień po wypadku.
CZYTASZ
~~Opowieść Bez Końca~~
RandomDawno dawno temu w dalekiej krainie stała wieża. Wysoka jak najwyższe drzewa w górach... Bardzo mało osób wiedziało o tej budowli. Na sam szczyt wspinała się w zakapturzona postać. Otworzył drewniane drzwi które prowadziły do średniej biblioteki. St...