Rozdział II

2.3K 202 92
                                    

Kopenhaga, Dania.

- Cześć Tyler- mój słaby uśmiech był wszystkim, na co mogłam się zdobyć. Ty patrzył na mnie badawczo. Nic się nie zmienił przez ten czas, kiedy go ostatnio widziałam- Nie przeszkadzam Ci?

- Emi?! Nie możliwe- pokręcił głową.

- Możliwe... Tyler... Przejdę od razu do konkretów.

- Jasne...

- Powiedz mi co się dzieje z Brendą? Chcę wiedzieć i proszę Cię nie oszukuj mnie znowu- zażądałam stanowczo- Ciągle mnie zbywa, oszukuje. Wiem, że coś nie gra.

- Nie powinienem się do tego mieszać- pokręcił głową- Widocznie ma swoje powody.

- Mów! O co chodzi?! Martwię się o nią.

- Emilly... To jest chujowa sprawa. Nie mogę się z tego pozbierać.

- Nie strasz mnie, do jasnej cholerny! - huknęłam poirytowana- W tej sekundzie chcę wiedzieć co się dzieje!

- Brenda choruje na białaczkę- czułam, jak krew mi odpływa z twarzy, a grunt ucieka spod nóg.

- Co powiedziałeś? Białaczka? O Boże... Od kiedy?

- Rok temu zaczęła się źle czuć. Szukała przyczyny. Lekarze robili dużo badań, aż natrafili na ślad choroby. Szukają dawcy do przeszczepu, bo leczenie nie pomaga- mówił mężczyzna- Jest co raz mniej czasu. Wszyscy szukamy dawcy, ale za każdym razem zgodność nie pasuje w takim stopniu, jak powinna.

- Słodki Boże... - przymknęłam oczy, chcąc się uspokoić- Gdzie ona teraz jest?

- Na chemioterapii. W centrum onkologii.

- Co z Niną?

- Matka Brendy z nią jest- Tyler odpowiadał na wszystkie pytania. Miałam nadzieję, że nic więcej nie zatajał.

- Mogę jakoś pomóc? - zupełnie nie wiedziałam co powinnam zrobić i jak się zachować.

- Nic się nie da zrobić. Jedynie dawca szpiku może uratować jej życie. Emi... Muszę kończyć, bo zaraz zaczynają się sparingi. Trzymaj się.

- Dziękuję Tyler- wyłączyłam komputer. Przez chwilę siedziałam nieruchomo, patrząc w blat. Kiedy delikatnie się otrząsnęłam złapałam za telefon i zadzwoniłam do brata, prosząc go o przyjazd do mojego mieszkania.

            Zanim pojawił się Dorian, przez moją głowę przewinął się huragan myśli. Zastanawiałam się co mogę zrobić i jak pomóc Brendzie? Byłam, też, na nią zła, że ukryła chorobę i nie powiedziała mi nic o tym, że ma białaczkę. Dlaczego to ukryła? Nie miała do mnie zaufania? Miałam tyle pytań i żadnej odpowiedzi. Tak jak w sytuacji z Kylem, poznałam fakt, ale nie dostałam żadnych wyjaśnień. W związku z Kylem tak zadecydowałam, ale z Brendą to była inna historia. Była moją przyjaciółką, kimś najbliższym. Poczułam ukłucie rozczarowania. Sięgnęłam do szafki po wino. Musiałam się napić i przetrawić wiadomości, jakie usłyszałam od Tylera. 

               Dwadzieścia minut później pojawił się Dorian. Mój kochany brat, na którego zawsze mogłam liczyć. Nigdy mnie nie zawiódł, był przy mnie blisko w ciężkich chwilach.

- Emi, co się stało?- zapytał zaniepokojony- Wyglądasz jakbyś miała zemdleć.

- Dorian...- rzuciłam się w ramiona brata. Potrzebowałam się przytulić i poczuć czyjąś bliskość- Brenda....

- Co się stało? Mąż jej coś zrobił?

- Nie...- kręciłam przecząco głową. Z oczu leciały mi pojedyncze łzy- Jest chora. Ma białaczkę. Dzwoniłam do Tylera, bo zachowanie jej i Niny było dziwne. Ty mi powiedział, że od roku choruje, a teraz jest na chemioterapii.

West Coast History- ReturnWhere stories live. Discover now