Jestem Victoria Denny mam szesnaście lat i jestem psychopatką...
Jestem nie wysoką, szczupłą dziewczyną o rudych włosach do pasa mam niebiesko zielone oczy i bardzo jasną karnację. Od 8 lat wraz z mamą i bratem mieszkam w Londynie. Moja mama to Karen Voic, a brat Josh Denny. Matka nie ożeniła się z ojcem, którego szczerze mówiąc nawet nie pamiętam z jakiegoś powodu zostawił mamę samą ,gdy była w 6 miesiącu ciąży ze mną.
Mój brat ma dwadzieścia lat i jest wojskowym. Ma 190 cm wzrostu blond włosy i brązowe oczy mama twierdzi,że jest podobny do ojca dlatego, gdy Josh podrastał nie mogła na niego patrzeć bo widziała w nim mężczyznę który ją zostawił samą z małymi dziećmi kochała go na zabój i twierdziła ,że nigdy więcej się w nikim nie zakocha...
- Victoria jedziemy schodź już na dół- krzyknął brat z dołu.
Powolnym ślimaczym krokiem ruszyłam w stronę drzwi od pokoju. Chwyciłam za klamkę i jeszcze raz rozejrzałam się po pokoju myśląc o tym, że już nigdy tu nie wrócę. Drżącą ręką otworzyłam drzwi i wyszłam. Szłam jak na ścięcie.
-Sioraaa na pewno nie będzie tam tak źle to na jakiś czas, aż się nie wyleczysz z tego to na pewno da się wyleczyć - Lekko łamiącym się głosem i rozkładając ręce mówił do mnie Josh.
Przytuliłam się tak mocno do brata jak jeszcze nigdy i lekko załkałam wbijając mu paznokcie w plecy... nie kontrolowałam tego ruchu. Brat odsunęłam się ode mnie i ruszył w stronę drzwi.
Po nie całych 30 minutach staliśmy pod wielkim biało szarym budynkiem w głowie już tylko słyszałam:
~ uciekniesz stąd malutka zabijając przy tym wszystkich~ mimwolnie uśmiechnęłam się zaczęłam naprawdę z tym dziwnie się czuć.
Po przekroczeniu drzwi przywitała nas około 30 letnia kobieta z ciemnej karnacji ciemnych i oczach z uśmiechem od ucha do ucha.
- Witam cię kochanie to pewnie ty jesteś Victoria Danny nasza nowa podopieczna.
- Niestety tak...- przewróciłam oczami,a ręce skrzyżowałam na piersi.
- Chodź pokaże ci twój pokój- Trzydziestolatka wyciągnęła w moją stronę rękę
Ja rzuciłam ostatnie spojrzenie Josh'owi na co ten wysłał mi całusa w powietrzu uśmiechnęłam się i ruszyłam za kobietą. Kompletnie nie czułam, ani smutku, ani żalu nawet nie tęskniłam inni by płakali, a ja po prostu szłam. Stałyśmy pod pokojem 28 na drzwiach wisiała kartka, ale nie dane mi było przeczytać co na niej pisze, bo kobieta otworzyła mi drzwi mówiąc
- Od dzisiaj to twój pokój
CZYTASZ
Psycho Gen
FanfictionU szesnastoletniej Viktori lekarze odkrywają geny psychopaty. Lekarze umieszczają ją w zakładzie zamkniętym, aby nikomu ani samej sobie nie zrobiła krzywdy. Poznaje tam osiemnastoletniego chłopaka. Dziewczyna udaje,że jest zamknięta tam przez depr...