Z początku masz ochotę trzasnąć drzwiami i krzyknąć coś przypadkowego i bardzo chamskiego, co całkowicie zakłóci im nastrój. Wzbudzić w nich poczucie winy, niechęć, zawstydzenie, po prostu przerwać im i postawić w kłopotliwej sytuacji. Chcesz by ta wywłoka pisnęła i schowała się pod kocem, a on by z głupkowatym uśmiechem zakrył się poduszką.
Chcesz by przestali się namiętnie kochać. Kusi cię, by im to wszystko zepsuć.
Nakrycie pary w trakcie seksu to dość orzeźwiające wydarzenie. Uzmysławia ci, jak wiele dzieje się w ich głowach, jak na wyobrażenie wpływają hormony, feromony i cała ta lepka chemia. Pewnie wydaje im się że fruną na skrzydłach przyjemności, a miękka fala unosi ich w krainę szczęśliwości, że cały świat porusza się w rytmie ich ciał i w tempie wyznaczanym przez bijące zgodnie serca. Oh, ah.
Z twojej perspektywy przypomina to dwie nieforemne, stękające, podrygujące bryły. Ciała częściowo skryte pod kocem, nie do końca ubrane, utraciły swe pierwotne kształty. Nie wiesz, gdzie zaczyna się on, a gdzie ona. I wcale nie ma to jednostajnego rytmu. To jakieś niezgrabne zapasy, jakieś...
Byłoby lepiej, gdyby to nie był Dante.
Zagryzasz wargi. Tak, gdybyż to był ktokolwiek inny... wtedy po prostu odwróciłabyś się i odeszła cicho i prędko, by zostawić ich samym sobie. Ale legendarny łowca demonów to osoba, która zwróciła twoją uwagę jak tylko przekroczyła progi tego prowizorycznego szpitala. Przytargał w ramionach jakiegoś zakrwawionego chłopaka, narobił szumu i doprowadził do tego, że lekarze rzucili się, by mu pomóc. A potem kręcił się w okolicy, pomagając wam w drobnych pracach albo załatwiając sprawunki na mieście. Przy okazji też flirtował okrutnie ze wszystkimi pielęgniarkami, z jakiegoś powodu trzymając cię na dystans, ale to ci odpowiadało. Nie jesteś jakąś pierwszą lepszą podfruwajką, która da się klepnąć w tyłek i zbajerować tym kretyńskim uśmiechem...
Przewróciłabyś go na plecy i objęła udami, a dłonie skrzyżowała nad jego głową. Twoje usta zamknęłyby się na jego wargach nim zdołałby wypowiedzieć słowo protestu. Wprowadziłabyś go w siebie i ujeżdżała dziko, jak mustanga, dysząc i odchylając głowę do tyłu, bez wytchnienia, zderzając się z jego biodrami, wspierając dłonie na jego piersiach i nie pozwalając mu na przejęcie inicjatywy. Poczułby, jak się wokół jego zaciskasz, a widok twoich podrygujących pełnych piersi doprowadzałby go do szaleństwa.
-Ohh, Dante... – jęczy dziewczyna, miotając głową na boki. Przez moment boisz się że cię zauważy, ale ma zaciśnięte oczy. Nie rozumiesz tego. Wolałabyś widzieć jego twarz, zmusić go, by wymówił twoje imię. Wolałabyś być żywiołową, drapieżną i zdecydowaną, taką, jak on. Dałabyś mu seks, który byłby jak jego walka – pełen energii i ustawiony na maksimum.
Patrzysz na jego białe włosy przyklejone do czoła, rozchylone wąskie usta, na ramiona wspierające się po obu bokach dziewczyny. Ma blizny, które szybko rozpoznajesz, głównie zadane przez pazury i kły. Ale też trochę postrzałowych. Całowałabyś te blizny. Każdą. Bez wyjątku.
Dziewczyna jęczy coraz głośniej, a Dante przyspiesza, pochyla głowę, jego biodra zderzają się z jej ciałem, wydając mokry dźwięk. Chce ją dogonić i jest bliski, a przy tym robi się brutalny. Z fascynacją obserwujesz jak jego silne pchnięcia przesuwają ją na krawędź łóżka, tak że jej głowa zsuwa się do tyłu. Chwyta ją w biodrach i unieruchamia, unosi je wyżej, sadzając jej pośladki na swoich udach. Prostuje tułów i wchodzi w nią z całej siły, wyraźnie widzisz jak się w nią zagłębia. Oczy dziewczyny uciekają do tyłu głowy a usta otwierają się w niemym krzyku.
Czujesz ciepło w dole brzucha. Właściwie to czułaś je już od dłuższej chwili, teraz jednak uderza w ciebie ze zdwojoną mocą. Wyobrażasz sobie, że to ciebie tak bierze na krawędzi łóżka. Bezwiednie przesuwasz dłonią wzdłuż brzucha i przez materiał spodni dotykasz się.
A wtedy nagle orientujesz się, że on patrzy na ciebie. Jego rozognione spojrzenie przyszpila cię tak, że aż boisz się drgnąć. Dziewczyna wydaje krótki okrzyk a Dante wykonuje kilka ostatnich pchnięć. I cały czas na ciebie patrzy. W momencie gdy dochodzi tylko na moment przymyka oczy ale zaraz znowu do ciebie wraca. I na jego usta wypływa ten przeklęty, łobuzerski uśmieszek.
Odwracasz się i wybiegasz z pokoju, z trudem łapiąc oddech na schodach.
CZYTASZ
Uśmiech, który mnie zabija
FanfictionDante (DMC) x przypadkowo podglądająca go czytelniczka, czyli konstelacja niezamierzona.