Przekręciłem się na bok, kiedy do moich uszu doszedł nieprzyjemny odgłos stukających o siebie naczyń. Miałem taki piękny sen. Skrzywiłem się nieznacznie, gdyż uchylając jedną powiekę, oślepiły mnie promienie słońca dostające się przez szybę w oknie.
-Znowu zapomniałem opuścić rolety - Mruknąłem pod nosem sam do siebie naciągając na głowę cieniutką kołderkę. Odetchnąłem z ulgą, gdy spowiła mnie ciemność, a i nieznośny dźwięk został niemal całkowicie wyciszony. Uśmiechnąłem się pod noskiem i próbowałem jeszcze pospać. Kto wie, może uda mi się powrócić do tego świata, jaki we śnie podsunęła mi podświadomość?
Podkuliłem nogi i powoli oddawałem się w objęcia przyjemnemu letargowi, który zapowiadał początek przyjemnej drzemki. Niestety, ten stan rzeczy nie potrwał za długo, gdyż po krótkiej chwili usłyszałem, jak otwierają się drzwi mojego pokoju. Znałem ten rytuał na pamięć, było tak codziennie, a jednak nie wynurzyłem się spod okrycia. Ta chwila była niczym rytuał wpisany w moje życie i jakoś nie miałem ochoty tego zmieniać. Lubiłem to, co było do przewidzenia. Ludzie narzekają, że każdy dzień wygląda tak samo, Ja wręcz przeciwnie, nie lubiłem, gdy coś się zmieniało.
-Sky wstawaj, bo spóźnisz się do szkoły – Usłyszałem delikatny głos mojej rodzicielki i zaraz kobieta pozbawiła mnie mojej ciemni. Momentalnie chłód objął ciało, na co lekko się wzdrygnąłem i starałem się objąć ramionami, by dać sobie troszkę ciepła.
- Nienawidzę poniedziałków – Niemal wyjęczałem te słowa i przeciągnąłem się.
-Zawsze tak mówisz, kiedy jeszcze oczy Ci się kleją – Podsumowała moja mama, co miała w zwyczaju robić dosłownie zawsze. To do niej należało ostatnie słowo – Wstań, przemyj twarz i zejdź na śniadanie –Dodała idąc do wyjścia z pomieszczenia. Zatrzymała się jednak w drzwiach i spojrzała na mnie – Nie karz mi tu wracać, nie będę wtedy tak miła – Uprzedziła zawczasu, na co cicho się zaśmiałem.
– Tak, wiem mamuś. Już wstaję – Zakryłem usta dłonią, gdy ciało się zbuntowało przed pobudką i ziewnąłem.
Usiadłem na łóżku, przetarłem oczy, po czym, rozejrzałem się po pokoju. Jak zawsze panował w nim nieład, który był tak naprawdę, moim porządkiem
– No dobra. Pora się ogarnąć – Szepnąłem i powoli zwlekłem się z wygodnego i ciepłego materacyka. Od razu udałem się prosto do łazienki, by nie marnować więcej czasu na marudzenie do samego siebie, to i tak niczego by nie zmieniło.
Po wykonaniu porannych czynności i ubraniu się, zszedłem na dół do kuchni. Widziałem, jak matka na mnie spojrzała, dlatego rozłożyłem ramiona na boki i okręciłem się teatralnie wokół własnej osi.
-I jak wyglądam?- Zapytałem z zadziornym uśmieszkiem, gdyż znałem zdanie kobiety odnośnie mojego ubioru.
-Czy Ty musisz mnie od rana denerwować? - Oparła swoje dłonie na biodrach wpatrując się we mnie z przymrużonymi oczyma.
Nigdy jej się nie podobał mój styl i nie kryła się z tym, natomiast Ja, nie zamierzałem go zmieniać. Ciemne rurki z przetarciami, luźna bluzka, a na nią długi bezrękawnik z kapturem. Najbardziej jednak denerwowały Ją moje wysokie, przed kolana trampki. Nie raz komentowała, że tak się ubierają dziewczyny, które buntują się rodzicom.
– Zawsze narzekasz, a i tak kupujesz mi te rzeczy – Usiadłem przy stole i chwyciłem za widelec, by nabrać na niego odrobinę jajecznicy.
YOU ARE READING
Jego świat: 365 dni mroku
Short StorySkyler jest szczęśliwym i radosnym nastolatkiem. Zawsze otoczony wianuszkiem znajomych i przyjaciół, wiedzie, można by rzec, monotonne i spokojne życie owiane rutyną codzienności. Każdy dzień, wydaje się być niemal taki sam i bardzo to lubi. Zawsze...