Narrator POV.
Pewnego deszczowego dnia Martyna szla do szkoly. Skakala przez kaluze w rytm swojej ulubionej muzyki. (wiem, ze autobus powinien byc ale mniejsza z tym) przechodzac przez drzwi budynku wpadla na odrobine starszego chlopca, ktory byl ubrany na czarno, a na nogach mial glany. Od razu podniosla wzrok i przepraszajac go zobaczyla lekki usmiech i rumieniec na jego oblivzu.
Kuba POV
Wychodziłem właśnie ze szkoły, żeby się przewietrzyć. Moje myśli wciąz zaprzątała pewna niezwykła dziewczyna z pierwszej klasy. Dawno już miałem zagadać, ale... onieśmielała mnie.
Nagle, jakby wywołana moimi myślami, wpadła na mnie. A raczej ja na nią. Boże. Piękny początek. Na moje policzki wypłynął ciemny rumieniec.
- przepraszam.- wydukałem niezręcznie.