Początek problemów

7 1 1
                                    


Ponury wieczór, ulewa, przymrozek. Brzmi wspaniale, jeśli ktoś uwielbia przesiedzieć całą noc pod kocem z kiślem w prawej ręce, a w lewej trzymać książkę o ulubionej tematyce, bądź czytać na Wattpadzie wspaniałe historie, które wciągają tak bardzo, że aż nie chce się wstać i wrócić do codzienności oraz obowiązków.. Jednak nie dla niej, otóż Weronika, ale woli kiedy mówi się do niej Wercia bądź Wera, woli po prostu wyjść na dwór, niezależnie jaka jest pogoda, założyć słuchawki ze swoją ulubioną muzyką, włączyć głośność na maksimum i chodzić w znane bądź nie ulice czy zakamarki. Uwielbia zwiedzać..Jednak chwilę, w sumie to nic o niej nie wiecie..

Wera skończyła 15 wiosen kilka dni temu, jest bardzo wysoką, jasną blondynką o pięknych, niebieskich jak niebo o poranku oczu, podczas uśmiechu jej twarz ozdabia dołeczek na prawym policzku. Jest troszkę pulchniejsza, ale nie przeszkadza jej to, wręcz przeciwnie - uwielbia siebie. Mieszkała w bardzo małej wsi, na której jeździło bardzo mało samochodów, ulice cały czas były puste, stało tam kilka domków raczej ze starszymi ludźmi, więc nie miała przyjaciół. Jej mama była bardzo chora, ojciec zaś wyjechał z Polski, ponieważ był tchórzem i bał się wychowywania dziecka..Nigdy go nie poznała, nie zobaczyła...

Uwielbiała zwiedzać, chodzić na długie spacery wsłuchując się w jej ulubioną muzykę lecącą z MP3, ponieważ woli słuchać jej ulubionych momentów bez końca niż męczyć się z telefonem, który zaraz wyłączy się z zimna.

Tego wieczoru, jak co dzień wyszła na dwór, było koło godziny 20:00. Pogoda była jeszcze gorsza niż wcześniej, jednak dziewczynie nie przeszkadzało to kompletnie. Założyła swoje ulubione buty, co prawda bardzo zniszczone (jak z resztą każde jej ubranie, ponieważ jej rodzicielki nie było stać na kupowanie co miesiąc nowych ubrań), ale nadal zadbane i wygodne. Założyła płaszcz swojej mamy, wyjęła z szafy jakąś starą, brzydką czapkę i wyszła. Szła środkiem ciemnej ulicy, nie zwracając uwagi na pełno dziur w asfalcie i kałuż, które były bardzo duże. Była już daleko od domu, zresztą miała już na rozładowaniu MP3 i poczuła jak bardzo jest jej zimno, więc zaczęła wracać. Gdy chowała ją do kieszeni, wdepnęła w kałużę, jednocześnie mocząc swoje buty i nowe spodnie, na które długo zbierała. Bardzo się zdenerwowała, zaczęła iść coraz szybciej myśląc o tym, czy wyschną jej na jutro. Przestała słuchać i patrzeć co dzieje się dookoła jej..Jako iż było późno, była pewna, że może spokojnie przejść na drugą stronę ulicy. Mamrotała coś pod nosem.. W pewnym momencie, gdy była w połowie przejścia na drugą stronę, na ziemię sprowadziło ją światło pochodzące zza jej pleców, oraz bardzo, bardzo głośny odgłos trąbienia. Nie zdążyła się obrócić, aby zobaczyć co się stało...

Sposób na siebieWhere stories live. Discover now