Jak jedna sytuacja, potrafi zmienić życie...

6 1 0
                                    


Minęło trochę czasu od ostatniej sytuacji, dziewczyna z pomocą mamy i Kacpra zaczęła chodzić na rehabilitację, jednak nieregularnie, ponieważ nie mieli tyle pieniędzy. Przestała się akceptować, pomimo upływu czasu nadal czuła się źle... Bardzo brakowało jej podróży, jej wieczornych spacerów z ulubioną muzyką, zwiedzania nieznanych ulic na swojej małej wsi..

Jeśli zapytacie o sprawcę, nie wiadomo kto to był. Prawdopodobnie nigdy się nie dowiemy, nikt go nie widział, nikt nie słyszał. Zrobił krzywdę biednej Weronice i uciekł, był tchórzem tak samo jak jej ojciec...

Nadszedł wrzesień. Szkoła, obowiązki, stres, że dziewczyna sobie nie poradzi. Mieszkała, jak już wiecie na bardzo małej wsi, do szkoły musiała dojeżdżać autobusem lub iść na pieszo. Na naukę w domu nie było ich stać, a z mamą było coraz gorzej. Dziewczyna czuła się wielkim ciężarem rodzicielki, która pracowała od rana do wieczora, czasami nawet nie wracała na noc, aby połączyć jakoś koniec z końcem. Czuła się bardzo winna, a kiedy chciała pomóc albo nie mogła, albo fizycznie nie miała jak... Kacper powoli przestawał odwiedzać ją codziennie, zostawiał tylko rano paczki pod drzwiami, zazwyczaj z ciastkami i listami w stylu:

,,Dziś kolejny, piękny dzień, pełen przygód i wyzwań. Pamiętaj, jesteś silna i dasz radę! Postaram się dziś wpaść. ''

Tulaski

Kacper

Więc dziewczyna siedziała tak dniami i nocami sama, w szkole nie pojawiała się, ponieważ nie była w stanie. Chodziła zawsze z Kacprem..

Pewnego wieczoru wyszła na taras, aby chociaż powyglądać co dzieje się dookoła na wsi. Założyła słuchawki, włączyła muzykę i poczuła to samo, kiedy była ,,wolna'' mogła wyjść kiedy chce i gdzie chce, jeszcze kilka miesięcy wcześniej. Zaczęła marzyć, ,,co by było gdyby...?" i usnęła... Obudził ją głośny dzwonek w telefonie. Dzwonił obcy numer – przez chwilę zastanawiała się czy odebrać, jednak ostatecznie chciała z kimś porozmawiać i odebrała. To co usłyszała, złamało ją jeszcze bardziej. Jej mama trafiła do szpitala, ponieważ zemdlała w pracy. 

Dziewczyna pośpiesznie ubrała się, i ile sił w rękach pojechała do domu Kacpra. Cały czas płakała, nie mogła się ogarnąć, bała się. Nie miała jak podjechać do drzwi, więc zaczęła krzyczeć. Chłopak był w domu, szybko z niego wyszedł i zmartwiony pytał co się stało. Wera powiedziała tylko : ,,M-mama, szpital, t-teraz... p-proszę! '' Zrozumiał o co jej chodzi, więc pośpiesznie założył buty i jakąś starą, brudną bluzę, złapał rączki od wózka i zaczął biec do szpitala.

Kacper biegł tak przez 20 minut, czuł ogromne zmęczenie, ale znał sytuację Wery, więc nie poddawał się, tym bardziej, że szpital był już na horyzoncie.

Gdy weszli do środka powitały ich pielęgniarki, które bardzo dobrze pamiętały te dwójkę. Od razu zapytały co się stało, czemu chłopiec jest tak zdyszany, jednak on nie odpowiedział. Zapytał się, gdzie leży pani Mariola K, ponieważ to mama Wery i coś się z nią działo, jednak on nie wie co. Jako, że nie był rodziną pielęgniarka zabrała tylko dziewczynę.

Nagle głos pielęgniarki posmutniał i spoważniał, opowiedziała to co wiedziała. ,,Twoja mama zasłabła w pracy przez pracowanie ponad 24h bez snu, jedzenia i odpoczynku. Białaczka została spowodowana ciągłą pracą, stresem, nie szanowaniem siebie i nie leczeniem się wcześniej. Zostało jej kilka dni życia..Bardzo mi przykro '' Weronika miała dość, zadawała sobie pytania: ,,co teraz?'' ,, Dlaczego akurat moja rodzina? ''

ps. Wiem, ze wszystko dzieje sie szybko, jednak ten i kolejny rozdzial taki bedzie, potem postaram sie to poprzedluzac <3

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Feb 06, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Sposób na siebieWhere stories live. Discover now