Strona 1. Życie.

538 21 7
                                    

Otworzyłam zmęczone oczy delikatnie wzdychając z bezsilności. Znowu to samo kolejna nieprzespana i ciężka noc za mną. Nie byłam w stanie nawet ich zliczyć, gdyż było tego zdecydowanie za dużo. Zaczęłam się coraz bardziej irytować tym wszystkim.

Wciąż leżąc plecami na miękkim materacu łóżka wpatrując się w ledwo oświetlony biały sufit, podniosłam drżącą rękę i otarłam zimny pot z rozgrzanego czoła. Widząc zwilżoną zewnętrzną stronę dłoni, zamknęłam oczy próbując uspokoić nierówny oddech. Po dłuższej chwili zgryzłam bok policzka z wcieczenia i otworzyłam ponownie oczy. Spojrzałam w bok i bez namysłu sięgnęłam ręką do szuflady szafki nocnej pociągając ją szybkim, sprawnym ruchem. Ukazało się bowiem parę rozsypanych białych tabletek. Kiedy udało mi się jedną chwycić w dłoń, przyłożyłam ją następnie do ust.

- Wkrótce się wykończę, przysięgam. - westchnęłam rozpaczliwie połykając bez żadnej popity.

***

Zapach świeżo parzonej kawy unosił się w powietrzu, a światło słoneczne wpadało przez okno, oświetlając przy tym niewielki skrawek blatu kuchennego i nadając pomieszczeniu przytulny klimat. 

Czując się wyczerpana po całej nie przespanej nocy niekontrolowanie ziewnęłam głośno otwierając zbyt szeroko usta, przez co poczułam, jak żuchwa przeskakuje dość mocno powodując nieprzyjemny ból, który z szybkim tempem przeszywał się aż do brody. Przeklinając pod nosem zaczęłam delikatnie masować bolące miejsce - cholera jasna. 

- Słyszę, że ktoś tu ma dobry poranek - moja rodzicielka otworzyła drzwi do kuchni i weszła przez nie. Spojrzałam na nią spod byka widząc uśmiech na jej twarzy wciąż masując swoją buzie.

- Jak co dzień. Budzenie się w środku nocy i rozmyślanie nad sensem życia - odpowiedziałam teatralnie przewracając oczami. 

- Kolejna noc? - zapytała zaskoczona podchodząc do lodówki zamiarem jej otworzenia. Delikatnie chwyciła jedną ręką bok metalowych drzwi i otworzyła je - Może powinniśmy się umówić na kolejną wizytę do doktora Sparlleya? - dopowiedziała zerkając zza otwartych drzwi lodówki i spojrzała na mnie wyczekująco. 

- Sama nie wiem, czasami mam wrażenie, że ten facet ciągnie z nas kasę jak tylko może, a przepisuje mi największe gówno - cyknęłam z przekąsem i odwróciłam się leniwie w stronę mamy na krześle, na którym siedziałam, aby nawiązać z nią kontakt wzrokowy - chyba podziękuje - Oparłam się obiema rękoma o drewniane oparcie i spojrzałam na nią.

- Nie mów tak. Jest jednym z najlepszych lekarzy w tej dziedzinie - odpowiedziała rodzicielka biorąc do rąk produkty spożywcze, z których prawdopodobnie będzie za chwile przygotowywać śniadanie dla mojego młodszego rodzeństwa - Dylan 17 lat, Grace 15 lat.

- Musimy się upewnić, czy wszystko jest pod kontrolą, kochanie - powiedziała z wyraźnym zamartwieniem w głosie - wiesz, że te leki trzymają Cię przy życiu?

Słysząc jej ostatnie słowa zgryzłam dolną wargę, a dłonie zacisnęłam w pięść. Doskonale wiedziałam, że ma racje, ale nie umiałam się z tym zgodzić. Nie chciałam, a musiałam.

Przewróciłam oczami wstając ciężko z krzesła. W tym samym czasie ze stołu wzięłam szklany kubek, w którym znajdowała się niedopita letnia kawa. Skierowałam się do zlewu, a następnie wylałam ciecz do spływu pozostawiając naczynie w środku. Westchnęłam - Wiem, że się martwicie - spojrzałam na nią badawczo. Widząc smutek w jej oczach poczułam mocny, nieprzyjemny ścisk w żołądku. Zacisnęłam mocniej wargi kształtując prostą linie.

- Jednak nic na to nie poradzimy mamo. Co ma nadejść to i tak nadejdzie - oparłam się dłońmi o blat kuchenny niedaleko niej. Oderwałam od niej wzrok i spojrzałam w dół na swoje blade, cienkie palce. - Jestem śmiertelnie chora, nie oszukujmy się. Takie rzeczy się zdarzają. - przełknęłam głośno ślinę czując jak pojawia się ogromna gula w gardle.

Kroniki Wybawcy / Hobbit ✔️⏩Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz