Katharsis

15 0 0
                                    

Katharsis (gr. oczyszczenie) – uwolnienie od cierpienia, odreagowanie zablokowanego napięcia, stłumionych emocji, skrępowanych myśli i wyobrażeń.





Ja wiem co pomyślicie. Ja wiem co powiecie kiedy przeczytacie to wszystko. Dramatyzuję z powodu licealnej miłości. Ale zrozumcie mnie, czy na was pierwsza miłość nie odbiła silnego piętna?

Na mnie odbiła. Niestety.

Takie rzeczy za ludźmi ciągną się latami. Pierwsza miłość, pierwszy raz. Ale ja nie chcę mówić o moim pierwszym poważnym związku. Jeszcze nie teraz. Nie czuję się na siłach. Mimo tego, że o Damianie mówiłam dość często. A zerwaliśmy już parę ładnych miesięcy temu.

Czasem gdy zamykałam oczy widziałam jego twarz. Twarz zmęczoną życiem, choć miał dopiero 20 lat. Niebieskie tęczówki, które przepełniało tyle emocji, że nie umiałam wychwycić nawet połowy z nich. Uśmiech, którym zakrywał strach. Szorstki policzek, który dotykałam z taką ostrożnością, jakby był z najkruchszej porcelany i miał się rozpaść od mojego dotyku.

Damian był cały z porcelany, jak tak teraz o tym myślę. Wszystko brał mocno do serca. Był przez to taki kruchy.

Związek z Damianem był kroplą w morzu, ponieważ dużo zrobił mi krzywd, ale najgorsza była moja chwilowa przygoda z moim, jak myślałam, przyjacielem, chwilę po rozpadzie naszego niemal rocznego związku. Nachalność chłopaka w tym momencie sprawiła, że obrzydły mi związki, myszkowanie, misiowanie, kochaniowanie i inne słodkie słówka, słóweczka. Obrzydło mi dotykanie, całowanie, przelotne spojrzenia i uśmiechy. Do tego stopnia, że gdy zakochałam się ponownie, odrzucałam od siebie to jak tylko mogłam.

Tak, to było chyba najlepsze słowo jakim mogłam określić moje zachowanie w relacji z Maćkiem.

Dla mnie zakochiwanie się w Maćku było doświadczeniem nieporównywalnym do niczego wcześniej. Długo nie dopuszczałam do siebie myśli, że mogę się realnie zadurzyć w chłopcu z mojej klasy. Uroczym chłopcu z mojego rocznika.

Pomińmy wzmiankę o tym, że był uroczy. To nie jest ważne.

W ogóle.

Musicie mi uwierzyć.

Nie wierzycie mi, prawda?

Ale to nieistotne. Bo z mojej perspektywy wyglądało to tak, że odsuwałam od siebie tę myśl jak tylko mogłam. Robiłam to dzielnie przez długi czas. Ale przy pierwszej lepszej okazji przepadłam.

I tak się zaczęło pisanie od rana do wieczora, pytanie o samopoczucie, martwienie się gdy zachorował, słodkie przezwiska, które do niedawna wywoływały u mnie odruch wymiotny. I wszyscy znajomi wiedzieli jak to się skończy. Ja nie wiedziałam.

Któregoś dnia przed świętami, gdy jeszcze nie byliśmy z Maćkiem w związku, a przynajmniej nie tak oficjalnie, zawiesiłam dłoń z przyprawą korzenną nad miską z masą na ciasto karmelowe. Wpatrzyłam się w gładką masę i zaczęłam się zastanawiać co ja robię. Co ja do cholery robię? W zamyśleniu wsypałam zdecydowanie za dużo przyprawy, ale nawet nie starałam się tego naprawić.

Prawie byłam z Maćkiem w związku. Poczułam się, jakby ktoś z całej siły mnie uderzył w twarz. A potem ogarnął mnie strach przed tą relacją.

Katharsis | One ShotWhere stories live. Discover now