Pamiątka

142 10 2
                                    

Jednak Marcus zaraz zauważył, że strasznie się zestresowałam tym, że nasze twarze są tak blisko siebie i postanowił odsunąć się o krok. Kiedy stał tak patrząc się na mnie zaczęłam się uśmiechać na widok jego czerwonej twarzy, prawdopodobnie od zawstydzenia się. Przytuliłam się do niego, a następnie weszliśmy razem do apartamentu, gdzie centralnie na środku stała moja babcia, wpatrując się w nas jak na jakichś złodziei. Wraz z Marcusem spojrzeliśmy po sobie, ale nadal nie wiedzieliśmy co jest grane, aż w końcu kobieta odezwała się:

- Nicole, pójdziesz ze mną na chwilę do mojego pokoju?

Po tym pytaniu spojrzałam na chwilę na chłopaka stojącego obok mnie. Uśmiechnął się, skinął łagodnie głową i skierował się do swojego pokoju, a ja powędrowałam za babcią, prosto do jej pokoju. Kazała mi usiąść na łóżku, a ona zaczęła coś szukać w wielkiej szafie. Już po kilku sekundach usiadła obok mnie, kładąc na swoich kolanach drewnianą szkatułkę. Gdy ją otworzyła moim oczom ukazała się starodawna, a jakże piękna biżuteria. Poszperała w niej chwilę i wyciągnęła piękny naszyjnik, który wyglądał jakby był w nienaruszonym stanie. Był srebrny z przyczepką w kształcie dwóch anielich skrzydeł. Wzięła moją dłoń i położyła mi go, szczelnie zamykając mą rękę. Z czystej ciekawości zapytałam:

- Babciu, ale dlaczego mi go dajesz?

- Ten wisiorek ma już kilkadziesiąt lat, podarowała mi go właśnie moja babcia w tej posiadłości, gdy byłam w twoim wieku. Pamiętam ten dzień jak dziś. Gdy przyjechałam tu wraz ze swoją mamą bardzo dawno temu na wakacje, myślałam, że to będzie kompletna katastrofa być tutaj, ale wystarczył tylko ułamek sekundy, żeby ktoś odmienił moje życie na zawsze. - opowiedziała uśmiechając się ciągle.

- To bardzo miły gest. - odparłam ze łzami w oczach. - Dziękuję ci babciu.

W tym momencie usłyszeliśmy jakieś dziwne krzyki dobiegające z wejścia od domu. Ja i babcia szybko wstałyśmy z łóżka i szybko tam powędrowałyśmy. Okazało się, że był Marcus i Martinus. Pokłócili się i to ostro. Widać było, że Marcusowi zrobiło się przykro, gdy Martinus wchodził na górę schodami. Gdy blondyn, który został na dole, zobaczył mnie i moją babcię, od razu zaczął przepraszać kobietę obok mnie za to co się właśnie wydarzyło. Babcia tylko powiedziała, że takie kłótnie nie mogą dziać się w tym domu, a jeśli jeszcze będą chcieli na siebie pokrzyczeć to rozkazała im robić to przed domem, ponieważ jest tam na to dużo miejsca. Marcus tylko popatrzył na mnie przez chwilę smutnym wzrokiem i poszedł na górę. Zrobiłam w sumie to samo tylko poszłam do swojego pokoju. Gdy zobaczyłam łóżko, na którym mam dzisiaj spać całą noc, od razu się nie walnęłam. I tak oto w ten sposób zasnęłam, w butach i wśród sterty ubrań, które miałam zamiar poukładać w szafie.

Obudziwszy się poczułam, że po pierwsze nie mam na sobie butów, po drugie jestem przykryta kocem, a po trzecie jakaś przeurocza osóbka się do mnie wtula. Mianowicie była to moja słodka siostrzyczka Julienne. Spała sobie tak uroczo, że aż bałam się ruszyć w jaki kolwiek sposób, ale byłam tak spragniona jakiegokolwiek napoju, że musiałam się uwolnić spod jej rączek. Na szczęście nie obudziłam jej przy tym.

Zeszłam na dół, było bardzo ciemno, spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę drugą w nocy. Pomyślałam, że pewnie nikogo nie ma już w kuchni i będę mogła sobie sama nalać jakiegoś soku. Gdy weszłam przez drzwi do kuchni, ktoś stał przy otwartej lodówce. Niestety było tak ciemno, że tylko było światło padające od lodówki na tego człowieka. Przybliżyłam się po cichu do tej osoby i ukradkiem zobaczyłam jego rysy twarzy.

- Oj Marcusie! - powiedziałam dość głośno, na co chłopak odskoczył od lodówki. - Co ty tutaj tak późno robisz?

- Mógłbym się zapytać ciebie o to samo. - odparł zamykając przy tym drzwi od lodówki. Wtedy nastała kompletna ciemność.

Czułam jak chłopak przybliża się bliżej mnie, a za jego każdym krokiem czułam lekką ekscytację. Jedną ręką złapał mnie za dolną partię pleców i przyciągnął mnie do siebie, a drugą rękę uniósł na wysokość mojego policzka, delikatnie mnie po nim gładząc.

- Chciałam się tylko napić. - przerwałam mu jego czynność, po tym jak nie poczułam się zbyt komfortowo. Mimo, że w moim brzuchu wszystko się aż gotowało, to nie mogłam dopuścić do tego, żeby go pocałować. Przynajmniej nie po takiej krótkiej znajomości.

- Okej, przepraszam. - odezwał się blondyn. - Już idę spać.

- Nie. - zwróciłam się do niego. - Zostaniesz? Proszę. Dla mnie.

Chłopak się zająkł, ale po krótkiej chwili usiadł po drugiej stronie blatu, na przeciwko mnie, gdy ja piłam swój sok.

- Długo będziesz siorbać ten swój soczek? - zaczął marudzić.

- Już kończę. - odrzekłam.

Odłożywszy kubek do zlewu, poszliśmy wspólnie do holu, gdzie mieliśmy się rozstać na noc, ale chłopak się mnie zapytał:

- Czy mógłbym położyć się dzisiaj z tobą spać?

Na to pytanie aż po prostu mnie zamurowało. Znam go zaledwie kilka godzin, a on postanawia już się razem przespać. Z drugiej strony to tylko sen, więc zgodziłam się pod jednym warunkiem. Mianowicie warunek był taki, że śpimy w salonie na kanapie. Chłopak się zgodził. Poszedł po swoją kołdrę do pokoju, a ja poszłam tam wraz z nim w celu poszukania u niego jakiegoś koca dla siebie, ponieważ w moim pokoju spała moja siostrzyczka. Po krótkiej chwili, zeszliśmy na dół i ułożyliśmy się na kanapie, tak aby było nam wygodnie. Byłam przytulona do Marcusa, a jeszcze przed zaśnięciem gadaliśmy o różnych pierdołach, co dało nam kolejne bliższe poznanie się. W końcu zasnęliśmy razem oboje.

Sławny przypadek | Marcus & MartinusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz