Nikki

16 3 0
                                    

Zawsze było tak, że byliśmy nierozłączni już od pierwszego roku kiedy to zagadałam go podczas Ceremoni Przydziału jako bezstroska, mała jedenastoletnia dziewczynka. Wtedy wszystko wydawało mi się łatwiejsze i bezproblemowe.
Wszyscy czekali na swój przydział z niepokojem z wyjątkiem mnie.
Byłam pewna swojego domu i podchodziłam do tego totalnie na luzie i może dlatego rozśmieszył mnie ten chłopiec, który niemal trząsł się za każdym razem kiedy spojrzał na spiczastą Tiarę, której zadaniem było przydzielić nas do nowej "rodziny" z którą będziemy współpracować przez kolejne 7 lat.
Postanowiłam z nim porozmawiać.
Położyłam rękę na jego ramieniu i delikatnie przyciągnęłam go do siebie.

- Cześć - powiedziałam wtedy ściszonym głosem ponieważ w Sali dalej trwała Ceremonia i było cicho jak w wytwórni bębnów, a nie miałam ochoty ściągać na siebie podejrzanego wzroku nauczycieli nawet nie pierwszego dnia szkoły.

- Eee - zdołał wykrztusić.

Zaśmiałam się cicho.

- Nikki - postanowiłam powiedzieć jak mam na imię chcąc go uspokoić, bo wtedy patrzył się na mnie przestraszonym wzrokiem.

Widziałam jak nieco się rozluźnił.

- Remus- odpowiedział.

Wyszczerzyłam się i wskazałam na zaczarowany sufit ale wtedy jeszcze nie wiedziałam że jest zaczarowany.

- Myślisz że to naprawdę niebo? - spytałam chcąc wciągnąć chłopaka w rozmowę.

W tamtym momencie wydawał mi się uroczy, a nawet poniekąd słodki z tymi swoimi dużymi miodowymi oczami i grzywką opadającej na lewe oko.

- To nie jest prawdziwe niebo. To tylko zaczarowany sufit - odezwała się wtedy jakaś ruda dziewczynka obok.

- Ale i tak robi wrażenie - westchnęłam i jeszcze raz spojrzałam na sufit.

Pamiętam że wyjątkowo mi się spodobał i w późniejszych czasach sama zaczarowałam tak swój sufit.

- Miałaś już przydział? - zagadał mój przyszły przyjaciel.

- Niee. Ale i tak wiem jaki dom mi pisany. Ty też jeszcze nie miałeś prawda? Jesteś spięty.

- Jaki?

- Co?

- Jaki dom ci jest pisany?

- Przekonasz się jak już mnie do niego przydzielą. A narazie leć dowiedzieć się kim będziesz przez siedem lat! - popchnęłam go w stronę stołka, bo akurat moja przyszła nauczycielka transmutacji wyczytała jego imię.

- Pamiętaj, niezależnie kim będziesz zawsze będę cię kochać! - krzyknęłam jeszcze za nim machając do niego.

Wspominałam już że byłam dziwnym dzieckiem?
Ale wtedy naprawdę poczułam, że chcę mieć tego chłopaka po swojej stronie dlatego po cichu liczyłam, że będziemy w tym samym domu.
Merlinie, byłam taka naiwna!
Chłopak wylądował w Gryffindorze, a ja zgodnie ze swoimi przypuszczeniami w Slytherin'ie.
Jednak nie zamierzałam przestać się z nim zdawać.
Może to za sprawą tych jego miodowych oczu? Nie wiem.
Ale już wtedy zdawałam sobie sprawę, że kiedyś może mi złamać serce chociaż byłam wtedy za mała żeby o tym wiedzieć.

ZdradaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz