, bo obiecałam sobie i tobie, że będę ci dedykować WSZYSTKIE ff z hq,
aż ich nie polubisz .҉
Solidne, jasnoorzechowe drzwi od mieszkania zaskrzypiały cicho, otwierając się. Ich dolny róg leniwie otarł się o podłogę; już dawno ktoś powinien je wyregulować. Tsukishima, który wszedł właśnie do mieszkania, pomyślał, że w najbliższym czasie musi się za to wziąć.
Zdjął z pleców swój jednolity, czarny plecak ozdobiony paroma przypinkami, po czym ostrożnie położył go na podłodze. Jedna z przypinek odpięła się i z leniwym brzdękiem osunęła się na zimne płytki.
– Och---? – ziewnął ktoś w głębi mieszkania.
Blondyn zacisnął usta w wąską linię, słysząc odgłos zbliżających się, nieco pokracznych kroków. W drzwiach od kuchni pojawił się czarnowłosy chłopak, który wyglądał jakby przed chwilą się obudził. Uśmiechnął się lekko; w dłoni trzymał ciemnofioletowy kubek z obrzydliwie gorzką herbatą.
– A, to ty, Tsukki. Wróciłeś – powiedział. Zmierzył swojego gościa spojrzeniem, po czym dodał: – Wróciłeś i jesteś cały przemoczony.
– Przepraszam, że cię obudziłem – wymamrotał w odpowiedzi, zaczerwienionymi dłońmi rozpinając swój płaszcz. – Starałem się wejść po cichu, ale nadal nie wyregulowałeś drzwi – chrząknął. – A ja nie naprawiłem tej wygiętej przypinki.
Zorientował się, że stoi na palcach. Nerwowo założył mokry płaszcz na wieszak, patrząc na chłopaka. Czytał jakąś mdłą, dziewczyńską mangę, a przynajmniej tak wydawało się Tsukishimie, ponieważ jeden z jej kadrów odcisnął się na twarzy bruneta.
– Znowu zasnąłeś w jakimś dziwnym miejscu – burknął.
– Może – mruknął przeciągle i, opierając się o framugę drzwi, wziął łyka herbaty. Odgarnął grzywkę z podkrążonego oka. – OK, masz mnie. Zasnąłem przy stole w kuchni. Czytałem Sailor Moon... – przestąpił nerwowo z nogi na nogę i, odwracając wzrok, westchnął. – Pokłóciłeś się z rodzicami, prawda?
Blondyn niechętnie pokiwał głową, a potem ją spuścił, wpatrując się w swoje szare skarpety oraz pojawiające się na i wokół nich krople wody, które skapywały z jego włosów. Jego ramiona zadrżały, co nie umknęło zakłopotanemu brunetowi.
– Cieszę się, że przyszedłeś – wymamrotał pospiesznie, odkładając kubek na kuchenny blat.
Wyraz twarzy Tsukishimy złagodniał.
– Wchodź, na co czekasz? Musisz się przebrać – dodał głośniej. – Tylko zdejmij wcześniej skarpetki. Yaku pomagał mi dzisiaj zmywać podłogę; jak zobaczy, że tak szybko są na niej jakieś ślady, to mnie zabije. Chociaż... – Tsukishima wyobraził sobie Kuroo marszczącego brwi. – Mokre skarpetki równają się mokrym stopom, więc ślady i tak będą. Ale nieważne.
– Nie wziąłem niczego na przebranie. – Zdjął skarpetki i wzdrygnął się, wchodząc do kuchni. – Cholera, ta podłoga jest lodowata – wycedził. – Nie dziwię się, że co chwilę jesteś przeziębiony. Na święta kupię ci kapcie.
- ...W porządku. – Kuroo uśmiechnął się na wzmiankę o świątecznych prezentach.
Przeciągnął się, chcąc rozprostować plecy.
– Ale nie stój tak, ruchy, ruchy! – sapnął troskliwie. – Bo też się rozchorujesz i twoje gadanie pójdzie na marne. W łazience wisi suche pranie, są tam twoje rzeczy. – Zobaczył, że blondyn chce o coś zapytać. – Ręczniki też, te brązowe. Weź ciepły prysznic i się przebierz, a ja zrobię herbatę. Dałbym ci na wejściu moją, ale jest wstrętna i zimna. Zalałem ją wrzątkiem i od razu zasnąłem – wyjaśnił.

CZYTASZ
Stałocieplność [Haikyuu!! | kurotsuki]
FanfictionPo drobnej, ale kolejnej kłótni z rodzicami, Tsukishima idzie do miejsca, o którym wie, że jest i będzie pewne. /naprawdę/ krótki oneshot | basically opis wieczoru Tsukishimy i Kuroo | mogłabym to podciągnąć pod jakieś hurt/comfort, ale nie do końca...