Sprawa zaginionego pączka

9 0 0
                                    

Luty nigdy nie był moim ulubionym miesiącem. Zimno, środek roku szkolnego, czasem chociaż przypadną ferie zimowe. Ale tak? Około drugiego tygodnia wszędzie zaczynają wieszać serduszka i w sumie tyle. No i jest też tłusty czwartek. Święto ciekawe. Z jednej strony święto smaczne, ale ile można patrzeć na pączki? Cóż. Zapewne długo. Ale nie w nieskończoność. Choć moja koleżanka chyba tak nie sądzi. W każdym razie nie lubię obu tych świąt. Zawsze coś musi pójść nie tak. W tym roku na przykład w piątek, czternastego, gdy byłam w sklepie, gdy jakaś osoba wpadła na regał po drugiej stronie i zwaliła się na mnie cała półka słodyczy w serduszkowym klimacie. A to tylko jeden z przykładów. Chodzi za mną zła passa. I tak też miało być dzisiaj.

Bo skończyłam z całą moją klasą w sali od polskiego, uwięzieni przez psychopatyczną (serio) nauczycielką od matmy, będącą też naszą wychowawczynią. A jako że była to nasza ostatnia lekcja, to było to tym bardziej dołujące.

Chcecie znać powód? Otóż ktoś zjadł... pączka! I to jeszcze przeznaczonego dla największego płaczka i lizusa w całej szkole. I przy okazji syna dyrektorki. Ehhh. Przerąbane.

- ... i macie się przyznać kto to zrobił! Wracam za 15 minut! - ogłosiła, po czym wyszła, trzaskając drzwiami. Po chwili usłyszałam klucz przekręcany w zamku. Zmarszczyłam brwi. To chyba nie było legalne. W sensie zamykanie uczniów. Ale w sumie to gdyby prześwietlić tą szkołę, okazało by się, że trzeba by ją zamknąć, z powodu, że wszyscy pedagodzy siedzieli by w kiciu.

W tej też pełnej napięcia chwili zabrzmiała nic nie warta dyskusja o tym, że ,,Ja tego nie zjadłem". Westchnęłam ciężko, i jak na przewodniczącą klasy przystało, niechętnie podniosłam się z krzesła i ryknęłam na całą salę.

- Zamknąć się, debile!

Jako, że mój wspaniały głos wraz z postrachem, jaki sieję w tej szkole i szacunkiem, jaki wzbudzam, od razu posłuchali i siedli na swoim miejscach. Tylko Władek, mój wróg numer jeden od przedszkola, posyłał mi piorunujące spojrzenie.

- Jako wasza przewodnicząca przeprowadzę dochodzenie w tej sprawie.

Powiedziawszy to podeszłam do Jurka. Wiedział wszytko o wszystkich. Plus rozdawał te pączki i pakował je z mamą.

- Opowiedz mi wszystko po kolei.

- N-no, kiedy Pani wyszła z tym telefonem, to ja chciałem wziąć te pączki z tego biurka, ale ich tam nie było, wiec wziąłem nowe opakowanie i zacząłem od Łukasza. A-Ale przysięgam, że nikt nie wziął dwóch! Ja też nie! W ogóle...

- Wiem, wiem. Spokojnie. Ty tego nie zrobiłeś. - mruknęłam pod nosem. Coś mi się tu nie zgadzało, ale jeszcze nie wiedziałam co.

- A opowiedz mi coś o tych kartonach.

- N-no pochodziły z piekarni na przeciwko... Było ich dwadzieścia pięć! Liczyliśmy! W obu było dwanaście zwykłych i w jednym specjalny dla ciebie.

- To na pewno ty ukradłaś tego pączka! - krzyknął z oburzeniem Tomek. Jako lizus i syn dyrektorki nie znosił mnie wraz z Władkiem. Głównie dlatego, że jest tylko zastępcą przewodniczącej.

- To na pewno ty! - zawtórował mu siedzący z nim wyżej wspomniany osobnik na literę W.

- Taaaaaak, na pewno. Bo wcale nie mam uczulenia na laktozę, po której strasznie puchnę. (jeden z powodów, przez które nienawidzę szkolnych imprez z jedzeniem).

- No i? Pewnie schowałaś go w plecaku!

- Żeby pobrudzić sobie książki? Myśl człowieku, zanim powiesz. Gdzie są te kartony? Nie ważne. widzę już je.

Zrozumiałam, że nikt tego nie zrobił specjalnie. Gdyby to byli chłopcy, z pewnością siedziałabym na dywaniku u dyra, oskarżona o kradzież. A nikt inny nie ryzykowałby dłuższym zostaniem w szkole, co biorąc pod uwagę dawniejsze akcje, było do przewidzenia.

Cóż. Kartony wyglądały zwyczajnie. Nic nowego. Ale nadal mi się coś nie zgadzało. Odwróciłam się do klasy.

- Kto brał pączka jako pierwszy? - Sara podniosła rękę.

- A ostatni? Zanim wyszła Pani Joasia - podniósł rękę Przemek.

To daje jakieś... jedenaście osób..

- Ile jeszcze zostało w opakowaniu?

- Jeden, a co?

Marszcząc brwi podeszłam do miejsca, gdzie Marchewka odłożyła pierwszy karton.

W tym momencie usłyszałam pewien dźwięk, dochodzący zza biurka, przypominający piszczenie, ale tak jakby... miauk?

Spojrzałam w dół. Nic. Tylko duża torba w kwiatki. Poprawka - ruszająca się torba w kwiatki. Chciałam już coś powiedzieć, ale w tej chwili wpadła nauczycielka i, zanim zdążyła powiedzieć swój monolog, cofnęłam się, odsłaniając dziwne zjawisko i pokazując na nie ręką. To był mój jedyny sposób na ratunek.

- Pani torba się rusza.

Czerwona na twarzy pani Marchewka, miała już zacząć kolejny monolog.

- Tam jest kot! - wykrzyknął Zenek, największy przypałowiec, i największy mój sprzymierzeniec zarazem, wykręcając się pod dziwnym kątem na krześle. - Z pączkiem!

Klasa zawrzała, mi przez myśl przebiegło Co kurwa, a szpileczki zadźwięczały po podłodze. Zanim się spostrzegłam, na rękach wychowawczyni spoczywał beżowy kot, a pyszczek miał cały w lukrze.

- Na co czekacie? Wynocha! Mój biedny Mruczuś. Musimy jechać do weterynarza,.. szybko! Biedaczek... - wybiegła z klasy z prędkością błyskawicy. I tyle ją widzieliśmy.

Klasa powoli się pakowała, a ja wraz z nimi. Tomasz zagroził, że powie o tym całym incydencie mamie, część nie mogła powstrzymać śmiechu, a reszta bała się o los kotka. Ja zaś zastanowiłam się nad tym, jak to się stało. To samo musiało strawić Wiki - moją psiapsi.

- I co o tym myślisz? Jak to się w ogóle stało? - zapytała wieczorem, siedząc u mnie w pokoju, gdyż miałyśmy robić projekt z historii na jutro.

- Cóż... wydaje mi się, że Mruczuś wszedł to torby przed jej wyjściem, a Marchew tego nie zauważyła. Wiesz jaka jest. Wiecznie roztrzepana. I miała tylko jedną lekcję z nami. Poza tym, zauważyłaś? Karton stał przez chwilę z jednym pączkiem koło torby, wiesz, gdy zadzwonił telefon, i musiała na chwile przerwać rozdawanie. Został jeden. Pewnie wtedy go zajumał. Potem wyszła na chwilę porozmawiać, i poprosiła Jurka, by rozdał resztę. W otworzonym nie było już żadnego, więc wziął nowy karton. A jako, że nie zaczął od tego lizusa to on zastał bez.

- hahahaa

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Feb 21, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Sprawa zaginionego pączkaWhere stories live. Discover now