14.02

17 0 0
                                    

Oddałbym wszystko za łyk kawy.
Ech Lola mnie kiedyś wykończy.
Ale cóż chyba do szkoły muszę jednak iść..... Słabo nie?  Ale moi rodzice nigdy nie pozwoliliby na wagary. A akurat dziś są walentynki. Nie mam ochoty iść. Po co mam stać jak kretynka kiedy wszyscy będą latać do siebie z różami? Do tego Vanessa będzie obchodzić swoją ,, rocznicę"  z Mateuszem, więc dziś prawdopodobnie spędzę wieczór znów przed książkami. Może to i dobrze? Przynajmniej nie muszę się przed nikim tłumaczyć o tym, że wyjście w środku tygodnia jest dla mojego taty nie dopuszczalne. (O mamie nawet nie wspomnę, to dopiero by było.....)
Zdecydowana, idę !

Po drodze kupiłam nowy zeszyt od matematyki mimo, że tamten jest zapisany dopiero w połowie, lecz muszę się jakoś wytłumaczyć z braku pracy domowej.  Mimo tego, że są dziś walentynki nie miałam akurat takiego pecha i udało mi się kupić ostatni zeszyt w kratkę. Po drodzę spotkałam Natkę ( wcale mnie to nie zdziwiło bo na Vanessę nie liczyłam bo wiedziałam, że pójdzie z Matim) pogadaliśmy trochę i dotarłyśmy do szkoły.
Pierwsze dwie matmy i angielski minęły dosyć szybko ale na polskim miały być rozdane walentynki. Niektórzy byli zasmuceni tym faktem, inni znudzeni a jeszcze inni podekscytowani (np. Vanessa bo jeszcze nie wiedziała, że dostanie białe róże, ja już byłam wtajemniczona). Ja natomiast siedziałam spokojna i niewzruszona bo i tak nic nie dostaję. Trwało to jakieś 15 minut. Wszyscy ucieszeni kartkami a Vanessa oczywiście  obściskiwała Matiego. Już ,, amorki" mieli wychodzić ale wparował do sali jeszcze jeden. Z piękną niebieską różą. Nigdy nie widziałam tak ślicznego kwiatu. Przewodniczący amorków sam się widocznie zachwycił gdyż z trudem przeczytał... MOJE IMIĘ! Tak, róża miała być dla mnie. Widocznie wszystkich to zdziwiło bo niektóre dziewczyny z trudem powstrzymywały zazdrość, Vanessa na chwilę wypuściła od siebie Matiego a on również był zaskoczony. Mimo ogromnego szoku przyjęłam tak wspaniały prezent. Nie domyślałam się kto mógłby dać mi walentynkę. Poszłam z Vanessą do woźnej ( z racji tego,
że tylko my dostałyśmy kwiaty szłyśmy razem by umieścić je w wodzie). Wiedziałam, że ta rozmowa mnie nie ominie. Ledwo oddaliłyśmy się o kilka kroków od naszej 14 usłyszałam pytanie:
-  A więc od kogo ta róża? Przecież nie uwierzę, że sama sobie ją wysłałaś haha.
Oczywiście wypowiedziała to pytanie z humorem ale oczekiwała poważnej odpowiedzi.
- Nie mam pojęcia. Może to pomyłka? Chociaż nie znam innej Cory...
-Tak! Wiesz co na pewno ktoś pomyliłby klasę, nazwisko. Przecież nawet jeśli któraś ma tak samo na imię to róża była ewidentnie przeznaczona tobie!
Zamilkłam na chwilę. Naprawdę zastanawiałam się kto to mógł być.
- A jeśli padłam ofiarą żartu? Nie wiem czy chcę wiedzieć kto ją wysłał...
- Na pewno wysłał ją Kroczek haha.
Kroczek to przezwisko naszego Pana od WF. Porusza się zawsze tymi swoimi małymi,szybkimi krokami. Natomiast Vanessa nie czekała na moją odpowiedź i kontynuowała:
- Pomogę Ci odnaleźć twoją wielką miłość. Zgoda?
- Aha, czyli nie mam już nic do gadania? Haha, ale jesteś pewna, że to dobry pomysł?
- Najlepszy! A teraz staraj się nie bujać w wyobraźni i przetrwać resztę lekcji.
I faktycznie wróciłyśmy na lekcje i przeżyłyśmy szkolne walentynki. Zrozumiałam to, że Vanessą musi się nacieszyć tym dniem z Matim i wróciłam do domu się uczyć. Położyłam się około północy i śniłam o tajemniczej róży, która zerkała na mnie z wazonu na biurku. Ach co to był za dzień...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 24, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Różane uczuciaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz