[2] i smile

46 3 0
                                    

Felix i Changbin nie byli już ze sobą od blisko dwóch lat. Mimo że ich związek początkowo był piękny, wręcz wymarzony, to nikt nie powiedział, że będzie tak zawsze. A Seo z czasem tracił zainteresowanie młodszym, który coraz to bardziej czuł się niekochany. Namowy przyjaciela początkowo nie pomagały mu, dopiero sam musiał sobie uzmysłowić, że to po prostu nie ma sensu. Dlatego mimo bólu w klatce piersiowej zerwał z Changbinem. Jednak wszystko sobie nawzajem wyjaśnili i rozstali się w przyjaznych stosunkach.

Ale jak się okazuje, po tych praktycznie dwóch latach patrząc na Changbina, jego uczucia prawie w ogóle się nie zmieniły.

☆✼★━━━━━━━━━★✼☆

Felix ze stresu był na miejscu spotkania wcześniej niż było to z Seo umówione. Do wyznaczonej godziny brakowało jeszcze dziewięciu minut, a on juz siedział i wiedział, że znając Changbina, to jeszcze się spóźni. Lee wybrał specjalnie kawiarnię, w której wczesniej nigdy nie byli, żeby mu się za bardzo nie kojarzyło ze starymi czasami.

Właściwie to kilka dni wcześniej przypadkowo natrafili na siebie w sklepie, robiąc zakupy. Ze względu na niespodziewane spotkanie, Felix nie rozmyślał zbędnie i po prostu miło prowadził krótką rozmowę ze starszym, byłym chłopakiem. Changbin zaproponował, żeby się spotkać i na spokojnie poopowiadać co tam u nich, na co farbowany blondyn się zgodził.

Ale teraz zdecydowanie myślał za dużo, samemu już nie wiedząc o czym dokładnie, bo jego myśli kotłowały się bardziej niż kiedykolwiek wcześniej.

— Cześć, sorry za spóźnienie. Mam nadzieję, że nie musiałeś czekać na mnie zbyt długo — powiedział Changbin, jak tylko usiadł  naprzeciwko Felixa. Blondyn postarał się jak najbardziej zignorować myśli, jakby ich nie było. Było to na pewno szybsze od uspokojenia ich.

— Trochę tu już siedzę, ale zleciało szybko. — Faktycznie, jak tylko poinformował kelnera, że zamówi coś później, bo najpierw na kogoś czeka, przeleciało mu naprawdę szybko. Może nawet i za szybko, ale skąd pewność, że nie nakręcałby myśli tylko bardziej.

Zaraz podszedł młody kelner, który odebrał od nich zamówienie. Dopiero po tym zaczęli docelową rozmowę.

— Więc co tam u ciebie, hm? Widzę, że pofarbowałeś się na blond — odparł Seo, wpatrując się, oczekując odpowiedzi.

— Właściwie to nic takiego większego się chyba nie wydarzyło. Jednak zmiany nieraz wychodzą na dobre, także teraz jestem blond. — Jeszcze dwa lata temu, jego włosy były pomarańczowo-rude. Uznał, że nowe włosy, to będzie nowy on. Tylko dlaczego jak dochodzi co do czego i rozmawia z Changbinem, to jest jakby tak jak dawniej? Jakby tych dwóch lat nie było, a Felix nic się nie zmienił. A przecież musiał się zmienić w jakiś sposób, prawda? — A jak tam u ciebie? Tobie fryzura się zbytnio nie zmieniła.

Obaj się lekko zaśmiali. W jakiś sposób Lee za tym tęsknił.

— Może i włosy te same, ale trochę się zmieniło.

Im dłużej rozmawiali i im dłużej Felix słuchał głosu Changbina, upewniał się, że pewne rzeczy nic się nie zmieniły. Nadal był zakochany jak diabli. Może i w jakiś sposób mniej, ale widząc w nim ciągle tego Changbina sprzed dwóch lat, jego serce biło szybciej.

Jednak Seo miał dziewczynę. Felix jednak nie poczuł się zawiedzony czy zazdrosny. Chociaż nie, w pewien sposób był zazdrosny. Był sobą rozczarowany, że czarnowłosy mógł ruszyć dalej i nawet od paru miesięcy ma dziewczynę. A on, mimo że był przekonany o swoich postępach, to jak przyszło co do czego, czuł że stoi w miejscu.

Czemu on sam nikogo sobie nie znalazł? Ba! Dlaczego nawet nie próbował? Ciągle wyobrażał sobie Changbina z początków ich związku oraz jego cechy charakteru i wygląd, który ciągle porównywał z ludźmi dookoła. Nikt nie był taki jak Changbin, a więc nikt nie miał nawet szansy wskoczenia do serca Lee.

Ale przecież nie może pokazać tego starszemu. Pokazywał jedynie swój uśmiech, powtarzając jak to w sumie fajnie mu się powodzi oraz że wszystko u niego w porządku. I to nawet nie tak, że chciał ukazać jak to bardzo nie potrzebuje Seo w swoim życiu. (Chociaż to nie do końca prawda.) Nie chciał po prostu, żeby się martwił lub miał wyrzuty sumienia. Chciał zwyczajnie jego szczęścia.

☆✼★━━━━━━━━━★✼☆

but today I smile
even if it hurts, I smile
in front of you I pretend that I'm fine
I pretend that I'm okay
I have to

SUNRISE\\stray kidsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz