POKUSA

158 8 0
                                    

Po prostu stoję i wpatruję się w swoje odbicie w lustrze, wypalając wzrokiem na czole słowo Kretynka. Co ja wyprawiam? Co mnie znowu podkusiło? Co... a raczej kto?

Moja kochana młodsza siostrzyczka. Jak zwykle pojawiła się po kilku miesiącach, prosząc o przenocowanie przez parę dni. I wystarczyło, że spojrzała na mnie tymi swoimi dużymi, błękitnymi oczętami, a zgodziłam się na wszystko, jak ostatnia frajerka.

Za każdym razem obiecuję sobie, że to ostatni raz i już nigdy więcej. A zawsze kończy się tak samo. Oczywiście potem żałuję, bo ona znowu znika z kolejnym kochankiem, a ja budzę się z kacem moralnym. Mniejsza o niego – z tego wcześniej czy później wygrzebię się – lecz gorsze jest złamane serce, z którym mnie zostawiła już nieraz bez skrupułów. Jednak to moja siostra i mamy tylko siebie – ja wciąż na to się nabieram.

– Co tak się wpatrujesz? – Na ziemię ściąga mnie słodki głosik mojej siostrzyczki. – Kto by uwierzył, ale to ty. Wyglądasz zajebiście jak na siebie – stwierdza zaczepnie, chowając mi za ucho pomalowany na niebiesko, niesforny lok, który wciąż uciekał spod gumki.

Mam nadzieję, że ta farba zejdzie – lubię swoje blond włosy i nie mam zamiaru szukać jutro dobrej fryzjerki. Przecież nie mogę tak pójść do pracy.

– Przynajmniej dzisiaj daj sobie spokój z tymi złośliwościami. Powiedz mi lepiej, która superbohaterka ubiera się jak dziwka? – warczę, manewrując koszulką, by choć trochę ukryć brzuch, choć faktem jest, że nie mam się czego wstydzić. Przecież po to chodzę trzy razy w tygodniu na siłownię, ale dla mnie i tak nie oznacza to, że muszę się tym chwalić całemu światu.

– Harley Quinn.

– Kto?

– Kobieto, czy ty oglądasz coś innego oprócz tych swoich reklam? – Przewraca oczami.

– Nie mam na to czasu. Normalni ludzie muszą pracować, aby z czegoś żyć – protestuję wściekle, próbując teraz naciągnąć zbyt krótkie szorty.

Niestety nie udaje się mi. Im są niżej, tym niebezpieczniej wygląda sytuacja wyżej. Nie wiem, kim była ta Quinn, ale powinna znaleźć sobie innego stylistę. Na serio, nie wystarczyła jej koszulka za mała o dwa rozmiary? Na mój gust za bardzo uwydatniająca biust. Do tego jeszcze spodenki wyglądają, jakby zabrakło materiału podczas produkcji.

– Bla, bla, bla... Wyluzuj. Innym razem będziesz mnie umoralniać. Karnawał trwa. Dziś się bawimy.

Zawsze to samo – już dawno przestałam jej tłumaczyć, że uroda przeminie i powinna zrobić coś ze swoim życiem. To nie ma sensu, szybciej rozbiłabym głową mur. Wzdycham ciężko, odwracając się do niej. Od razu moja złość osiąga apogeum.

– Nene, przegięłaś! Co to ma być?! – wybucham

Oddychaj – powtarzam to sobie wciąż w głowie, lecz wcale mi to nie pomaga.

– Wytłumaczysz mi, czemu mój strój wygląda, jakbym miała zaraz wyjść na ulicę, a ty masz na sobie kombinezon? – próbuję to powiedzieć w miarę normalnie, mimo to ostatnio słowo piszczę niczym syrena alarmowa.

Moja kochana siostrzyczka ma na sobie czarny, dopasowany strój, który zapewne specjalnie nie zapięła do końca, aby pokazać potencjalnemu nowemu kochankowi swoje najlepsze atuty. Niestety nie da się ukryć, że matka natura była dla nas łaskawa, lecz osobiście uważam za poniżające takie wywalenie ich na wierzch; z czym oczywiście nie zgadza się Nene.

– Bo jestem Natasha Romanoff.

W porę gryzę się w język, by nie zapytać, kim jest do cholery ta Romanoff.

Dark RoomOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz