"już nie długo"

120 8 4
                                    

Słowianka o żółto- niebieskiej fladze stała na dachu. Łez nie mogła uspokoić od kilku godzin i nie wiedziała co z sobą zrobić, w jej sercu panowała dziwna, zimna pustka jakiej nikt nie chciał by odczuć. Myśli wirowały w jej głowie jak tornado a ona sama stała po środku tej wichury - mała i bezradna. Chciałaby zapomnieć zdażenia z tych kilku miesięcy, chciałaby wrócić do nudnej codziennej "normalności", jednoczeście żyć tak jak przez te kilka miesięcy. Ale teraz..? Teraz wszystko się zepsuło... "dlaczego ja" te dwa proste słowa błądziły jej po głowie dając znak że nikomu nie jest potrzebna.

Na ulicy zebrał się tłum ludzi zadzierających głowy by ujżeć mikrą postać stojącą u skraju dachu. Dziewczyna z długimi warkoczami i ombre w kolorach niebieski-żółty na trzęsących się nogach patrzyła z góry na tych ludzi. Nie wiedziała co robi. Nie chciała wiedzieć.
"Budynek jest wysoki a pogoda dzisiaj piękna, kwiaty kwitną, ptaszki śpiewają, idealny dzień by z sobą skończyć" pomyślała dziewczyna dławiąc się własnymi łzami.
U stóp budynku zrobiło się ogromne zamieszanie, wezwano ratowników ale...

Za późno.

Dziewczyna rospuściła warkocze, zachwiała się i poleciała w dół.

Polka pędziła na dach, wiedziała co się dzieje. Łzy miała w oczach ale za wszelką cene nie chciała dać im polecieć. "Bądź twarda, dla niej" powtarzała w myślach biegnąc po schodach.
Wpadła na dach.

Za późno.

Polska: Ukraina! Krzykneła bezradna. Dała upust łzą które spłyneły po jej policzkach strumieniami. Bez chwili namysłu żuciła się za młodszą dziewczyną. Rozłożyła potężne skrzydła i zanurkowała w locie po małą istotke leconcą głową w dół.
Polska: Nie dam ci odejść! Rozumiesz!? Krzykneła przez łzy. Była już blisko dziewczyny. Wyciągneła ku niej ręce.

Ukraina spadała z kamienną twarzą. W środku zaś była przerażona, smutna a jednocześnie zła. Chciała cofnąć czas mimo tego iż wiedziała że to nie możliwe.
Polska: Nie dam ci odejść! Rozumiesz!?
Usłyszała za sobą krzyk. Krzyk osoby przez którą tutaj jest. Mała iskierka rozpaliła się w jej pustym sercu, choć były w takiej a nie innej sytuacji była szczęśliwa że Polka tu jest. Po chwili poczuła gwałtowne pociągnięcie. Ale nie przez udeżenie o ziemie. Poczuła na swej skórze delikatne dłonie. Podniosła wzrok na postać która ją uratowała choć dobrze wiedziała kto to. "Polska" pomyślała. Jej zawdzięczała najlepsze chwile swego życia. Ją kochała.
Powoli jej wzrok skierował się na potężne skrzydła słowianki. "Przecież..." nie zdążyła dokończyć myśli.
Polska: Nie rób mi tego więcej! Krzykneła rozchisteryzowana i przerażona dziewczyna. Wzleciała na dach stawiając je na nim. Mocno przytuliła do piersi niższą dziewczyne.
Pustka Ukrainy znikneła tak szybko jak się pojawiła.
Ukraina: Nie zrobie... obiecuje
Odpowiedziała spóźniona wtulając się w postać stojącą przed nią.

//o to zaczajebisty prolog mego wykonania, myśle że ta książka będzie fajna UwU serdecznie zapraszam do czytania! //

Lubie cię "za bardzo"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz